Kiedy pewnemu młodemu człowiekowi powiedziałem, że piszę do „Przewodnika” o karze Bożej, ten zapytał mnie, czy powiedziałem kiedykolwiek o tym kazanie. Nie powiedziałem. Dlaczego? Przewodnik Katolicki, 26 lipca 2009
O karze Bożej mówić i pisać trudno. Wśród czytelników i słuchaczy zaraz pojawią się bowiem tacy, którzy postawią zarzut, że sięga się po kiepskie i nieskuteczne w efekcie narzędzie dyscyplinujące, jakim jest strach. Tym samym można zasłużyć na miano rygorysty. Inni zaś powiedzą, że to niewspółczesne i odtąd przestaną traktować człowieka poważnie.
Wiemy z małego katechizmu, że „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze”. Ale gdy przychodzi mówić o karaniu, dreszcz przebiega człowiekowi po plecach, a zaraz potem pojawiają się wątpliwości. Gdy podczas pogrzebu pewnego kościelnego dostojnika, przewodniczący celebracji zakończył kazanie słowami, by Bóg okazał się mu sprawiedliwym sędzią (w domyśle: wynagradzającym za zasługi), w świątyni powiało niepokojem, a po zakończeniu egzekwii te właśnie słowa stały się tematem komentarzy.
Żyjemy w okresie nazywanym epoką miłosierdzia. W kościelnym przepowiadaniu akcent kładzie się raczej na nawrócenie człowieka do miłosiernego Ojca, który wybiega naprzeciw grzesznika z otwartymi ramionami, niż na codzienne zmierzanie na nieodwołalny i sprawiedliwy Boży sąd. Gdy nie mówi się o sądzie, nie ma też mowy o karze.
Konsekwencja zła
Stare Przymierze ukazywało wielokrotnie Boga jako sędziego, w którego mocy jest karać i to bezwzględnie! W Dekalogu czytamy: „Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań” (Wj 20,5-6).
Kara, jaką Bóg nakładał na ludzi, była nieuniknioną konsekwencją popełnionego zła. Wynikała ona z prostej zasady odpowiedzialności za siebie i swoje postępowanie. Często kara Boża utożsamiana była z poważnymi doświadczeniami, jakim poddany był człowiek. Karą mogły być zjawiska przyrodnicze, agresja ze strony ludzi albo po prostu życiowe niepowodzenie. „Nieszczęścia, potop, rozproszenie, nieprzyjaciele, piekło, wojna, śmierć, cierpienie – wszystkie te kary ukazują człowiekowi trzy rzeczy: stan, w którym znajduje się grzesznik; logikę koniecznego przejścia od grzechu do kary; osobowe oblicze Boga, który sądzi i zbawia” (X. Leon-Dufour, „Słownik teologii biblijnej”).
Sędzia, który nakładał karę, nie przestawał być zarazem zatroskanym o człowieka Stwórcą. Już samo „Imię Boże «Ja Jestem» lub «On Jest» wyraża wierność Boga, który mimo niewierności ludzkiego grzechu i kary, na jaką człowiek zasługuje, zachowuje «swą łaskę w tysiączne pokolenie» (Wj 34, 7). Bóg objawia, że jest «bogaty w miłosierdzie» (Ef 2, 4)” (KKK 211).
Kara nie miała więc być wyrazem Bożego odwetu, ale środkiem prowadzącym do przemiany. Katechizm naucza, że „Bóg w swoim miłosierdziu nie opuścił grzesznego człowieka. Kary będące następstwem grzechu, «bóle rodzenia dzieci» (Rdz 3,16), praca «w pocie oblicza» (Rdz 3,19) stanowią także lekarstwo, które ogranicza szkody spowodowane przez grzech” (KKK 1609).
Kara a miłosierdzie
Nauczanie Jezusa wielokrotnie nawiązywało do starotestamentalnej nauki o karze za grzech. Przypowieść o sądzie zapisana przez św. Mateusza przypomina, że każdy indywidualnie będzie musiał zdać sprawę ze swego życia i ponieść konsekwencje swego postępowania (zob. Mt 25, 31-46). Także św. Paweł napominał chrześcijańską gminę w Koryncie, pisząc, że „wszyscy musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre” (2Kor 5,10). Kara za grzech nie jest więc jedynie starotestamentalnym przesądem. Chrystus Pan przyjdzie jako sędzia!
Wobec szerzącego się dziś na gruncie relatywizmu obrazu Jezusa jako dobrodusznego Przyjaciela, który „przymyka oko” na ludzkie słabości i nie daje się sprowokować do karania, trzeba może przypominać o odpowiedzialności przed Bogiem za dokonywane wybory i czyny. Słynne zdanie z Listu św. Jakuba: „Miłosierdzie odnosi triumf nad sądem” (Jk 2,13), nie przeczy istnieniu możliwości poniesienia odpowiedzialności za grzechy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.