No, nie płacz już. Idziemy do domu – uspokaja mama zapłakanego pięciolatka. Dla człowieka dorosłego pobyt w szpitalu jest stresujący, a co dopiero dla dziecka. Maluchy najbezpieczniej czują się we własnym domu: z mamą, tatą, rodzeństwem, ulubionymi zabawkami i zwierzątkiem. Głos ojca Pio, 50/2008
Praca w ośrodku opieki paliatywnej jest wymagająca. Oprócz kwalifikacji medycznych trzeba mieć jeszcze wrażliwość serca. – Nie każdego, nawet z wysokimi kwalifikacjami zawodowymi, moglibyśmy przyjąć do naszego zespołu – podkreśla pani prezes. Personel hospicjum po pewnym czasie zaprzyjaźnia się nie tylko ze swoimi podopiecznymi, ale też z ich rodzicami i rodzeństwem do tego stopnia, że np. pielęgniarka Dorotka staje się ciocią Dorotką. Dotyczy to zwłaszcza rodzin z mniejszych miejscowości, które zwykle pozostawione same sobie właściwie nie mają możliwości psychicznego odreagowania.
Rodzice i rodzeństwo chorych dzieci łakną nawet zwykłej rozmowy i zrozumienia. Wystarczy zatem usiąść i porozmawiać, poświęcić trochę czasu, zaangażować się w ich sprawy. Życie tych rodzin kręci się bowiem wokół nieuleczalnie chorego dziecka. Ono jest najbardziej potrzebujące, więc rodzice skupiają się na nim, zapominając w sposób świadomy o sobie i pozostałym rodzeństwie. Po pewnym czasie dochodzi u nich do wyczerpania w sensie fizycznym i duchowym. Wtedy z pomocą przychodzi psycholog, który uczy ich, jak radzić sobie ze stresem, żeby nie pogubić się w tej trudnej sytuacji życiowej. Wsparcie psychologiczne hospicjum świadczy w czasie choroby i umierania dziecka, jak również po jego śmierci.
Ponadto rodzice mogą w nim uzyskać pomoc socjalną i prawną, a także duchową. – Pod naszą opieką znajdują się ludzie różnych wyznań. Nie możemy więc w żaden sposób urazić ich przekonań religijnych. Nie narzucamy się zatem z pomocą. Raczej staramy się wyjść im naprzeciw w różny sposób – wyjaśnia lekarka Małgorzata Musiałowicz, drugi specjalista chorób dzieci na stałe pracujący w hospicjum. – Nawiązaliśmy kontakt z księdzem Lucjanem Szczepaniakiem, który jest kapelanem Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu, i z tej racji posiada duże doświadczenie w pracy z ciężko chorymi dziećmi i ich rodzinami. On służy nam wsparciem i poradą, uczy, jak pewne kwestie rozwiązywać. Kolejny podjęty przez nas krok to nawiązanie kontaktu z parafiami, do których należą nasze dzieci. W kaplicy szpitalnej, gdzie znajdują się relikwie Ojca Pio, odprawiana jest Msza Święta, a po niej odbywają się spotkania kapelana z potrzebującymi wsparcia rodzinami. I jeszcze jedna rzecz, która jest w trakcie załatwiania: zakonnicy z jednego z zakonów kontemplacyjnych w Polsce będą mieć pod opieką modlitewną nasze rodziny, by w ten sposób zaopatrywać je duchowo.
– Choć zdarzają się nam chwile wzruszeń, takie zwykłe, codzienne sytuacje, małe i duże, nie staramy się sobie za wiele przypisywać – kończy rozmowę Nawrocki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.