Celem naszego życia jest pełne zjednoczenie z Bogiem w miłości. Proces ten utrudnia działająca w nas pożądliwość i zaburzone postrzeganie rzeczywistości (skutki grzechu pierworodnego), dlatego często dobrem wydaje nam się coś, co wcale dla nas nim nie jest. Głos ojca Pio, 54/2008
Niczym anioł światłości
W przypadku osób, które gorliwie pragną pełnić w swoim życiu wolę Bożą, zły duch przyjmuje szczególnie wyrafinowaną taktykę. Święty Ignacy pisze: „Anioł zły ma tę właściwość, że przemienia się w anioła światłości (por. 2 Kor 11, 14) i że idzie najpierw zgodnie z duszą wierną, a potem stawia na swoim; a mianowicie podsuwa myśli pobożne i święte, dostrojone do takiej duszy sprawiedliwej, a potem stara się ją doprowadzić do swoich celów, wciągając duszę w ukryte swe podstępy i przewrotne zamiary” (n. 332).
Iluż ludzi w historii Kościoła (także najnowszej) poszło właśnie tą drogą! Najpierw w swojej wielkiej gorliwości zdawali się wyznaczać nowe kierunki działań w Kościele, później ich drogi zaczynały być coraz bardziej pokrętne, a wszystko kończyło się skandalem i całkowitym zanegowaniem dotychczasowych osiągnięć. Nam też zdarza się, że bywamy kuszeni nie tylko do zła, ale do pozornego dobra. Nawet najbardziej pobożne pragnienia mogą bowiem mieszać się z potrzebą poklasku czy bycia docenionym.
Święty Ignacy na tego typu problemy daje następującą receptę: „Powinniśmy bardzo zwracać uwagę na przebieg myśli. Jeżeli ich początek, środek i koniec jest całkowicie dobry, zmierzający do tego, co jest w pełni dobre, jest to znak dobrego anioła. Ale jeśli przebieg myśli, które nam poddaje, prowadzi ostatecznie do jakiejś rzeczy złej, albo rozpraszającej nas, albo mniej dobrej niż ta, którą przedtem dusza zamierzała, albo jeśli osłabia, niepokoi i zakłóca duszę, odbierając jej pokój, ciszę i odpocznienie, które przedtem miała, to jest to wyraźny znak, że [myśl taka] pochodzi od złego ducha, nieprzyjaciela naszego postępu i zbawienia wiecznego” (n. 333).
To proste zalecenie dotyczy kilku możliwych pokus, które warto omówić szczegółowo. Pierwsza pojawia się w sytuacji, w której pozornie dobra myśl „prowadzi do jakiejś rzeczy złej”. Nieraz nasze święte oburzenie z powodu czyjegoś zachowania niepostrzeżenie zamiast w obronę wartości przeradza się w agresję, która ze świętością nie ma nic wspólnego. W takich sytuacjach nasze zachowanie staje się antyświadectwem dla prawd, które głosimy, a porzekadło „modli się przed figurą, a diabła ma za skórą” dobrze obrazuje to, jak wtedy jesteśmy postrzegani przez otoczenie.
W drugiej opisanej przez św. Ignacego sytuacji pozornie dobra myśl okazuje się „mniej dobra niż ta, którą przedtem dusza zamierzała”. Choć dane zamierzenie wydaje się nam dobre, kiedy zaczynamy je rozważać albo wprowadzać w czyn, pojawiają się konsekwencje w znacznym stopniu umniejszające zakładane na wstępie dobro, których wcześniej nie przewidywaliśmy.
Wreszcie trzecia opisana sytuacja ukazuje pozornie dobre zamierzenia, które jednak w konsekwencji nas rozpraszają, osłabiają, odbierają duszy pokój i „odpocznienie”. To klasyczny przykład podejmowania w dobrej wierze zamierzeń przerastających nasze możliwości. Wskazuje on na to, że w różnych naszych inicjatywach musimy mierzyć siły na zamiary, a gdy pojawiają się niepokojące sygnały, bardzo gruntownie rozeznawać, czy są one wyrazem naszej małoduszności i niechęci do wyrzeczeń, czy też znakiem, że dane przedsięwzięcie, choć obiektywnie dobre, nie jest dla nas.
Kiedy popełnimy błąd
Analiza własnych myśli zwykle nie jest łatwa. Warto zatem ćwiczyć się w tej umiejętności. Z pewnością możemy przywołać z pamięci takie sytuacje, w których ujawnia się dwuznaczność naszych postaw i zachowań. Głęboki namysł nad tą sferą naszego życia może być bardzo cenny.
Święty Ignacy ukazuje, jak zbawienne jest odkrycie zastawionej na nas pułapki złego ducha: „Gdy nieprzyjaciel natury ludzkiej da się odczuć i rozpoznać po swoim ogonie wężowym, i po złym celu, który podsuwa, wtedy ten, co był kuszony, odniesie duży pożytek, jeśli zaraz potem rozważy przebieg dobrych myśli, które on mu poddawał, i początek ich, i jak powoli starał się odciągnąć go od owej słodyczy i radości duchowej, w której się znajdował, aby go doprowadzić do swego przewrotnego zamiaru; i tak dzięki temu doświadczeniu, przeżytemu i zachowanemu w pamięci, niech się w przyszłości strzeże przed jego podstępami, które zwykł podsuwać” (ĆD, 334).
Paradoksalnie pożytek można odnieść również z sytuacji, w której ulegliśmy pokusie i daliśmy się omamić pozornie dobrym natchnieniom pod warunkiem, że przeanalizujemy kierujące nami myśli i konsekwencje, do jakich nas doprowadziły, a potem wyciągniemy z tego wszystkiego wnioski na przyszłość. Drobne błędy w rozeznawaniu mogą stanowić inspirację do tego, aby wzmocnić te miejsca, w których nasze mury obronne są zbyt słabe, aby stawić opór nieprzyjacielowi. Kiedy nasza praca wewnętrzna nad porażkami będzie miała taki charakter, uchronimy się od błędów, które mogą mieć bolesne konsekwencje dla naszego życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.