Czy krzyż Chrystusa to najbardziej szokująca „reklama” miłości Boga do człowieka? Czy Duch Święty, zstępując na Apostołów, zainicjował „marketing szeptany” zbawienia? Czy Kościół może się reklamować? Tygodnik Powszechny, 23 listopada 2008
Powstają więc kontrowersje co do sposobu reklamowania wiary. Kontrowersje czasem zamierzone, żeby wywołać większy efekt. „Fronda” przed kilkoma laty proponowała koszulki z nadrukiem „No sex until marriage. No morality without Christ”. – To bez sensu – komentuje Bortnowska: – Takim hasłem nie można pozyskać kogoś, kto sam tak nie myśli. To nie reklama, tylko aroganckie utwierdzanie się w nietolerancji.
Większe emocje „Fronda” wywołała ulotkami wkładanymi za szyby samochodów w Warszawie, podobnymi do tych, którymi reklamują się agencje towarzyskie. Na czarnym tle widniała różowa sylwetka kobiety w wyuzdanej pozie i podpis: „Dziewczyny czekają 24h na Twoją modlitwę”.
Bortnowska uważa, że była to akcja natrętna i niesympatyczna. – Ludzie nie lubią kartek za szybami. Samochód jest ich przestrzenią prywatną, w którą nikt bez pytania nie powinien wkraczać – podkreśla. - Jeśli można przewidzieć, że akcja będzie budzić negatywne emocje, należy się zastanowić dwa razy nad jej ostateczną wartością - dodaje Bortnowska.
Wprawdzie Górny pomysłu broni, ale przyznaje, że nad tego typu działalnością trwają dyskusje wewnątrz środowiska. – Choćby ostatnio zastanawialiśmy się, czy muzyka techno może nieść treść Ewangelii. Ponieważ w większości jesteśmy związani z muzyką rockową, jej rola nie budzi w nas emocji. Ale z techno nie możemy sobie poradzić – przyznaje lider „Frondy”.
Podobne dylematy rozumie Dariusz Karłowicz, który podkreśla kwestie ogromnego ryzyka towarzyszącego działaniom na wielką skalę. – Pamiętając, że żyjemy w świecie zepsutym przez skutki grzechu pierworodnego, gdzie po prostu nie sposób działać tak, aby nigdy nikogo nie dotknąć, trzeba zachować szczególny umiar i delikatność – mówi. – Reklama społeczna ma zwracać uwagę, czasem pobudzać do myślenia (daj Boże!), ale nie obrażać, gorszyć czy przerażać. Naszym celem i marzeniem jest takie wykorzystywanie środków komunikacji społecznej, które przysparzałoby solidarności, nie strachu. Tym drugim zajmują się tabloidy.
– Ciekawe – mówi Dardziński – że agencje reklamowe, którym zlecaliśmy wykonanie naszych kampanii, później za każdym razem przyznawały, że było to dla nich wyzwanie, ale jednocześnie najbardziej awangardowe przedsięwzięcie w działalności. Dyrektor CMJP2 opowiada, że choć zawsze zdarzają się projekty „kościółkowe”, którym nie można nic zarzucić, bo spełniają swoją rolę dla określonych odbiorców, to jednak nigdy nie otrzymali propozycji szokującej czy na granicy dobrego smaku.
Krzyż
– Czy Bóg przez krzyż Chrystusa zareklamował swoją miłość do ludzi? Oczywiście, że nie! – mówi Bortnowska. – Chrystus umarł naprawdę, zginął, a nie tylko opowiedział o śmierci. To był fakt, a nie informacja o fakcie. Kiedy kobieta rodzi albo karmi dziecko, to nie reklamuje miłości do niego, lecz ją uosabia.
Krzyż to nie była reklama, tylko świadectwo. Świadectwo natomiast ma taką siłę perswazji, jakiej nigdy nie osiągnie żadna reklama. Można jednak – i warto – o świadectwie informować, choćby w formie reklamy. Bo czym innym były wieże klasztorów wznoszonych na wzgórzach czy Biblia papuperum, jak nie przyciąganiem ludzi do Boga, przypominaniem i informacją o Nim?
Duch Święty, jak się zdaje, skorzystał z metody „marketingu szeptanego” przed dwoma tysiącami lat. Efekty tej kampanii promocyjnej Słowa, które później spisano w Świętych Księgach, chyba nadal zaskakują każdego ¬copywritera. Tyle lat, tyle pokoleń, także tyle zła – a chrześcijaństwo nadal jest najważniejszym przekazem dla dwóch miliardów ludzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.