Czytając taki tytuł, można się żachnąć: kiedyż tak było?! Może za Mieszka czy Chrobrego, gdy ich poddani, przyjąwszy gremialnie chrzest, początkowo mieszali stare i nowe przekonania, lecz przecież z czasem duchowni wykorzenili magiczne praktyki i dawne zabobony. Znak, 3/2008
Uprawiających bałwochwalstwo, gusła i czary Nowy Testament stawia w towarzystwie ulegających nienawiści, zabójców i rozpustników, zapowiadając, że zamiast wstępu do Królestwa Bożego czeka ich wszystkich gorejące jezioro ognia i siarki (por. Ga 5, 20–21; Ap 21, 8). Podobne katalogi występków opisują grzechy szerzące się nie tylko wśród pogan (por. Rz 1, 21–32), ale i wśród chrześcijan (por. Rz 13, 13–14; 1 Kor 5, 11; 6, 6–9; 2 Kor 12, 20–21).
Postrzeganie całej populacji młodych gmin chrześcijańskich jedynie jako gotowego na męczeństwo orszaku istot, w których nic już nie pozostało z przedchrzcielnego myślenia i postaw, kłóci się zarówno z poczuciem realizmu, jak i ze świadectwem św. Pawła. Starotestamentowe zakazy uprawiania magii i wróżb nie stanowiły instrumentu wychowawczego dla pokoleń zdecydowanej większości przodków pierwszych chrześcijan. Ku ogromnemu bowiem zdziwieniu i rozczarowaniu garstki wyznawców judaizmu, którzy uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Jego nauka zyskiwała zwolenników głównie wśród pogan. Dla nich zaś religia i magia uzupełniały się i upodabniały do siebie. Politeistyczne kultury Bliskiego Wschodu, Egiptu,
Grecji czy Rzymu obrzędy kultowe przeplatały formułami, gestami, zaklęciami, które miały zapewniać pożądany skutek. Przyzywanie kompetentnych bóstw, noszenie właściwych amuletów, wypijanie odpowiednio sporządzonych mikstur zapewniać miały pomyślność, bezpieczeństwo czy miłość.
Dlaczego zatem wyznawcami ,,zgubnego zabobonu” Tacyt zwał prześladowanych przez Nerona chrześcijan? A w II wieku Pliniusz Młodszy, cesarski namiestnik Bitynii, skazywał ludzi dotkniętych ,,szaleństwem” chrześcijańskiej zatwardziałości i przesądu. Określenie ,,zabobon” (superstitio) w ustach Rzymian oznaczało wierzenia, jakich nie sposób uznać za religię z powodu ich niebezpiecznego charakteru i obcego pochodzenia. Wstręt patrioty wzmocniony został spojrzeniem tradycjonalisty. Przypisanie wierzeniom chrześcijańskim zgubnego (u Swetoniusza: ,nowego i zbrodniczego”) charakteru dotyczyło kojarzenia ich z magią, która fascynuje i budzi jednocześnie odrazę. Praktyki magiczne, z których wiele odwoływało się do pomocy duchów, świat antyczny znał od dawna jako wysoce skuteczne, ale i niebezpieczne, aplikowane wedle uznania maga lub czarownicy, by pomagać albo szkodzić.
Przypisywanie pobożności chrześcijan magicznego charakteru brało się także stąd, że separując się od otoczenia, kult swój sprawowali potajemnie. Towarzyszące ich spotkaniom i nabożeństwom entuzjazm i ekstaza kontrastowały z oschłymi rytami religijnymi pogan, dla których taka ekspresja więzi uczuciowych z Bogiem i współwyznawcami postrzegana była jako niestosowność, zabobon i szaleństwo. Odmowa zaś uczestniczenia w publicznym kulcie oficjalnych bóstw powodowała oskarżanie chrześcijan o ateizm. Przerażone wojną czy klęską żywiołową społeczeństwo uznawało nieraz, że jest to kara bogów za odmawianie im przez wyznawców Chrystusa należnej czci. Władze zaś, aby uspokoić wzburzone nastroje mas, wszczynały kolejne prześladowania obwinianych. Ci czcili swoich męczenników jako heroicznych świadków, którym Bóg dał wytrwanie. Odwaga wobec tortur i śmierci, troska chrześcijan o uwięzionych, budziły u wielu pogan szacunek i współczucie, sprzyjając niejednemu nawróceniu. Ale inni uważali, że źródłem takich zachowań jest fanatyzm i zabobon.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.