Czytając taki tytuł, można się żachnąć: kiedyż tak było?! Może za Mieszka czy Chrobrego, gdy ich poddani, przyjąwszy gremialnie chrzest, początkowo mieszali stare i nowe przekonania, lecz przecież z czasem duchowni wykorzenili magiczne praktyki i dawne zabobony. Znak, 3/2008
Ale z drugiej strony, gdyby ich pryncypialne mierzenie wiary i praktyk maluczkich własną miarą ktokolwiek był w stanie przeforsować do końca, trzeba by zredukować Kościół do kaplicy wyedukowanych, świadomych, doskonałych. Bo i jakże było się nie liczyć z ograniczeniami pojmowania i grzesznością wezwanych do wiary i świętości? Czy można było zaprowadzać lub podtrzymywać chrześcijaństwo bez brania pod uwagę możliwości i potrzeb duchowych mas? Tak na początku chrystianizacji, jak i parę wieków później. Zatem: daleko idące dostosowanie, akomodacja, pedagogika schodów, a nie wymuszanych skoków. Wpisywanie się w istniejącą kulturę, nie zaś burzenie jej. Przebudowa zaczynająca się od tego, co jest, by dochodzić do tego, co być powinno.
Kiedy jednak prowizorium takie przedłużało się, stając się normą, gdy przejściowe tolerowanie czegoś wyglądało na akceptację do końca, tymczasowy kompromis stawał się konformizmem, a uczeń dyrygował już nauczycielem, wówczas elity, pochylające się dotąd z ojcowską wyrozumiałością nad nieletnimi masami, zaczynały marszczyć brwi i zmieniały ton. Aż do czasu wyczerpania energii reformistycznego rozpędu, za którym ogół nie potrafił nadążyć. I znów do głosu dochodzili pastoralni pragmatycy. Równie potrzebni jak ich pryncypialni krytycy. Ich spory o to, jak pogodzić obronę tożsamości i troskę o zakorzenienie, były zdrowe, dopóki któraś ze stron nie zaczynała sądzić, że obejdzie się bez drugiej. Wtedy bowiem przestawała dostrzegać, że monopolizacja taka oznaczałaby albo wyobcowanie, albo rozcieńczenie chrześcijaństwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.