Stan i sytuacja osób żyjących w samotności to ważny problem społeczny, eklezjalny i teologiczny. W Niemczech liczba osób, które żyją same, wynosi ponad jedenaście milionów. W Stanach Zjednoczonych sięga od 17 do 23 procent ogółu ludności, a w Polsce od 13 do 17 procent i ciągle rośnie. Życie Duchowe, 55/2008
Stan i sytuacja osób żyjących w samotności to ważny problem społeczny, eklezjalny i teologiczny. W Niemczech liczba osób, które żyją same, wynosi ponad jedenaście milionów. W Stanach Zjednoczonych sięga od 17 do 23 procent ogółu ludności, a w Polsce od 13 do 17 procent i ciągle rośnie. Jest to więc wielka społeczność ze swoimi problemami zarówno społecznymi, psychologicznymi, jak i religijnymi [1]. W zamieszczonym w tym numerze „Życia Duchowego” artykule Kosztowny wybór. Singel w ujęciu psychologicznym Stanisław Morgalla SJ podnosi ważny duszpastersko i teologicznie problem braku zrozumienia czy wręcz dyskryminacji singli w Kościele i pyta na koniec, czy „postulat ósmego sakramentu –życia w samotności – żartobliwie i nieśmiało wysuwany, choć teologicznie niepoprawny, nie jest głosem ludu Bożego, którego spora część próbuje akceptować własną samotność jako wolę Bożą?”. Czy w takim razie istnieje powołanie do bycia singlem? Czy singiel może przeżywać samotność jako łaskę, jako wybranie i jako powołanie?
Aby sformułować teologicznie uzasadnioną odpowiedź na to pytanie, trzeba go rozpatrywać w trzech kontekstach. Po pierwsze, w ramach „znaków czasu”. Bez wątpienia bowiem stan i sytuacja ludzi żyjących w samotności jest takim „znakiem czasu” (semeion kairon), o którym mówił kiedyś Jezus (por. Mt 16, 3). Po drugie, w kontekście pneumatologicznym. Jezus zapewniał swoich uczniów, że: Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy [...] i oznajmi wam rzeczy przyszłe (J 16, 13). Przez ten „znak czasu” Duch święty może przekazywać Kościołowi konkretne posłannictwo, konkretną misję. Po trzecie, tą misją, tym posłannictwem może być ewangeliczna prawda o „powszechnym powołaniu ludu Bożego” [2]. Bez tych trzech odniesień skazani jesteśmy zarówno na powtarzanie nieuzasadnionej biblijnie, ale przyjętej przez Kościół, błędnej alternatywy: małżeństwo albo zakon, jak i na „dramatyczne”, co w tym przypadku znaczy nie szokujące, lecz teatralne wyobrażenie sobie powołania jako rodzaju castingu [3].
Pierwsza błędna alternatywa polega na wprowadzeniu obcego duchowi Ewangelii sztywnego podziału na stan osób konsekrowanych i stan świecki jako dwie formy życia: z jednej strony są doskonali, z drugiej – ci słabsi. Kościelne duszpasterstwo niejako „przeoczyło” fakt istnienia także dzisiaj stosunkowo wielkiej liczby ludzi, którzy nie zawierają ani związku małżeńskiego, ani nie wstępują do zakonu. W ten sposób w duszpasterstwie Boga powiązano z osobami „zrzeszonymi” w małżeństwie czy profesją rad ewangelicznych i (bądź) święceń kapłańskich; natomiast „stara panna” i „stary kawaler” stali się gorszymi dziećmi Boga, nieprzydatnymi ani Kościołowi, ani społeczeństwu. Ten typ myślenie pokutuje w Kościele do dzisiaj, co widać chociażby po ogłoszeniach związanych z rekolekcjami stanowymi w parafiach. Mamy osobno nauki dla dzieci, młodzieży, mężczyzn i kobiet oraz wspólnie dla „osób samotnych, starych i chorych”. Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele poucza, że „niezwiązani małżeństwem (innupti) także w niemałym stopniu mogą się przyczynić do świętości i pracy w Kościele” [4]. Jak słusznie zauważa jednak cytowany wcześniej ks. Roman Rogowski, „sformułowanie soborowe «w niemałym stopniu» (haud parum) z jednej strony należy przyjąć z satysfakcją, że w ogóle Ojcowie Soboru zwrócili uwagę na udział «niezwiązanych małżeństwem» w życiu Kościoła, ale z drugiej strony jest to sformułowanie tak oszczędne, że zdradza ciągle pokutujące w Kościele przekonanie o marginalnym znaczeniu ludzi samotnych w tymże Kościele” [5].
[1] Por. R. E. Rogowski, Tajemnica Bożych powołań. Powołanie do życia w samotności, Warszawa 2008, s. 7.
[2] Tamże, s. 8.
[3] Por. R. Williams, Sumienie otwarte, Poznań 2005, s. 191.
[4] Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 41.
[5] R. E. Rogowski, dz. cyt., s. 24.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.