Stan i sytuacja osób żyjących w samotności to ważny problem społeczny, eklezjalny i teologiczny. W Niemczech liczba osób, które żyją same, wynosi ponad jedenaście milionów. W Stanach Zjednoczonych sięga od 17 do 23 procent ogółu ludności, a w Polsce od 13 do 17 procent i ciągle rośnie. Życie Duchowe, 55/2008
Teologia katolicka mocno podkreśla, że każde autentyczne powołanie Boże ma charakter charyzmatyczny, dlatego powołanie do samotności musi taki charyzmat realizować – musi być dla dobra wspólnoty, dla dobra innych, dla dobra bliźniego. Jeśli bycie singlem oznacza wybór życia „w pojedynkę” ze względów osobistych – kariery lub sławy, wygody lub wyrachowania, to trudno traktować je jako Boże wezwanie i dar. Takim singlom warto przytoczyć mądre słowa św. Augustyna: „Ziemska wędrówka umęczy tego, kto siebie samego uczynił dla siebie drogą do nieba”. Jeśli bycie singlem oznacza powołanie do miłości bliźniego realizowanej w samotności, to stanowi ono nieustającą kontynuację pierwotnego i fundamentalnego powołania, gdy samotny Bóg i samotny człowiek spotkali się „na początku” i pokochali wzajemną miłością, płynącą z nieskończonego Boskiego Źródła, bo Bóg jest miłością (1 J 4, 8). Z takiego przeżywania samotności bierze się z kolei motywacja i siła do „samotności wypełnionej ludźmi”, która w życiu powołanego singla realizuje się w każdym działaniu i przy każdej okazji – począwszy od wypełniania swoich obowiązków zawodowych, a skończywszy na wszystkich działaniach szczegółowych i okazjonalnych.
Myśląc o miejscu i roli singli w Kościele, warto pamiętać o doświadczeniach europejskiego ruchu „Le Volontaire”. Publikując coroczne sprawozdania, od samego początku swojej działalności ruch podkreśla, że od 80 do 90 procent woluntariuszy to osoby samotne, prowadzące życie w samotności. Biorąc pod uwagę różnorodność świadczeń woluntariuszy, ruch ten tak komentuje ich działalność: „Jest to wielkie poświęcenie, a często wielkie ryzyko, ale największa jest tu miłość” [9].
Bycie singlem, rozpoznane jako powołanie, musi więc być przeżywane jako stałe otwarcie na Boga i bliźniego. Wymaga ono troski o rozwój duchowy, jak również psychologiczny, aby nie zagrażały mu egotyzm, a w konsekwencji egoizm i narcyzm. Tutaj do spełnienia ważną rolę ma także Kościół. Powołaniu do życia w samotności zagrażają bowiem zarówno okoliczności zewnętrzne, jak i trudności wewnętrzne. Gdy chodzi o te pierwsze, wymagają one szczególnych działań pastoralnych, które będą odbiciem troski Kościoła o takie powołania i o ich realizację. Szczególnie istotna jest tu zmiana świadomości samych chrześcijan, by brali pod uwagę możliwość takiego powołania i jego rolę w życiu Kościoła, by pomagali powołanym w jego realizacji i by sami korzystali z posługi tak powołanych. Jeśli zaś chodzi o trudności wewnętrzne pojawiające się na drodze realizacji takiego powołania, to chodzi głównie o przezwyciężanie poczucia osamotnienia oraz pokusy zamknięcia się w sobie i uczenia się miłości do siebie samego. „Bynajmniej nie trzeba być samotnym, gdy jest się samemu”. To zapewnienie psychologa Patrici Tudor-Sandhal ma swoje głębsze uzasadnienie w perspektywie wiary.
Chrystus zapewnia nas: Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was (J 14, 18). Singel nie został osierocony przez Boga. Chrystus przychodzi do nas pod postacią człowieka, który powołany do życia w samotności i naśladujący w tej samotności Mistrza, jest z nami i wśród nas. Bycie singlem to błogosławieństwo, jeśli pozostaje powołaniem i wyrazem świadomości, że jest się dzieckiem Boga. Warto więc prosić za św. Pawłem: Niech Bóg Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, da nam światłe oczy serca tak, byśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania (por. Ef 1, 17-18).
[9] Cyt. za: tamże, s. 31.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.