O tworzeniu historii mniej lub bardziej chwalebnym

Tajemnice i... skandale! Rzecz o Kościele; mniej może o kościelnej teraźniejszości (chociaż kto wie?), a bardziej o przeszłości. Fantazja podsuwa wielkie, a czasem wręcz odrażające „fakty”. A jest zupełnie jak ze straszliwym symbolem francuskiego absolutyzmu – Bastylią, w której, gdy ją zdobyto, znaleziono siedmiu więźniów List, 9/2006



Nasza wina
Nie wolno wszakże winy za szerzenie nieprawdziwych, sensacyjnych wieści dotyczących dziejów starszych, nowszych i najnowszych Kościoła przerzucać wyłącznie na „innych”, „owych”, wrogów.

Warto zwrócić uwagę na dwie kwestie. Pierwsza to edukacja w dziedzinie historii Kościoła. Jeszcze dwadzieścia lat temu klerycy w wielu seminariach korzystali z podręcznika autorstwa ks. Józefa Umińskiego; wprawdzie uczono ich z wydania poprawionego (1959–1960), ale biblioteki seminaryjne i prywatne wielu księży pełne były jego przedwojennych edycji. Podtytuł „Podręcznik dla szkół akademickich” usprawiedliwia pytanie-okrzyk wielu: „To TYM karmiono przez dziesięciolecia umysły studentów i kleryków?!”. Nie ma tu miejsca na polemikę z metodologią nauczania Umińskiego (tym bardziej że autor już dawno nie żyje), ale należy zaznaczyć, że uczący się poznawali stereotypowe wyobrażenia na temat niekatolików i przyswajali sobie nieskrywany przez autora antysemityzm. Wiele pokoleń czytelników (i wkuwających!) utrwalało wiedzę o „niebezpieczeństwie żydowskim w krajach chrześcijańskich” (wiek IX); o tym, jak Żydzi co prawda padali ofiarą gwałtów, ale „nazbyt często sami prowokowali gniew i pomstę ludzi przeciwko sobie” (wiek XI); o tym, że „podstępny August II” niszczył Polskę „przy pomocy swych ajentów żydowskich” (wiek XVIII). O początkach państwa u progu II Rzeczypospolitej uczony ksiądz pisał: „Bolączką jego jest od początku wielki (25%) odsetek mniejszości wyznaniowych, a zwłaszcza nadmiar zatruwającego życie narodu i naogół [wedle ówczesnej pisowni – J.P.] niechętnego, a w stosunku do Kościoła częstokroć zaczepnego żydostwa (10% ogółu ludności i tylko 6 razy mniej niż katolików)”. Po takiej edukacji trudno było wymagać zrozumienia dla myślenia innego niż podane oficjalnie. Ponadto wszelkie nieśmiałe nawet pytania o zło w Kościele zbywano przy pomocy spiskowej teorii: winni są jeśli nie protestanci, to masoni, jeśli nie masoni, to Żydzi lub wespół – żydomasoneria.

Oczywiście główna wina za brak edukacji historycznej społeczeństwa, a tym bardziej tej odnoszącej się do dziejów Kościoła, spada na system komunistyczny z wszechobecną i niszczącą owoce wolnych badań cenzurą. Prawdą jest też jednak to, że TAKIE pisarstwo historyczne, jak ks. Umińskiego, zachowane w bibliotekach kościelnych, naukowych i prywatnych, bardzo było na rękę komunistom. Mogli nań wskazywać jako na produkt myślenia nienaukowego (czy mieli do tego moralne prawo, to rzecz inna) i… słusznie atakować!

Kwestia druga to sam sposób pisania. Do dziś istnieją w Kościele, także w Polsce, uczeni, na ogół kapłani czy też publicyści, którzy piszą o dziejach Kościoła wedle schematu apologetyki neotomistycznej. Chcą za wszelką cenę wszystkiego bronić, wybielać, co się da, nie ujawniać grzechów („może ludzie zapomną?”) i pouczać, na siłę pouczać: jak piękny i bezgrzeszny był i jest, i będzie Kościół – teraz i zawsze…

Nie tylko zapomnieli o słowach prawda was wyzwoli (J 8, 32), ale też nie chcą przewidywać skutków, na ogół tragicznych – mącenia, mataczenia. Dlatego należy się cieszyć z pisarstwa historycznego niektórych księży czy świeckich uczonych młodego pokolenia, których badania i publikacje zapobiegają powtarzaniu mitów i głoszeniu zwyczajnych bredni na temat Kościoła.


***


O. Józef Puciłowski - dominikanin, dr historii, wykładowca Kolegium Filozoficzno-Teologicznego oo. Dominikanów, były Wikariusz Generalny Zakonu Dominikanów na Węgrzech
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...