Święta o tak szczególnym charyzmacie, a przy tym znakomitym guście – kościół św. Katarzyny to jeden z najpiękniejszych krakowskich zabytków – święta, która potrafi zadbać o własną, wyrzeźbioną ludzką ręką figurę; święta, od której ludzie wychodzą z nadzieją i różami, może fascynować. List, wydanie specjalne, listopad 2006
Kartoteka...
Przy wykorzystaniu takich właśnie prostych środków rozprzestrzeniał się kult świętej, a na krakowski adres zgromadzenia zaczęły napływać podziękowania za otrzymane łaski i prośby o modlitwę. S. Aleksandra każdy list dokładnie czytała i nań odpowiadała. Tak jest do dnia dzisiejszego. Przez lata z benedyktyńską dokładnością tworzyła archiwum listów nadsyłanych do zgromadzenia, a związanych z kultem św. Rity. W pierwszej teczce, jaką założyła, są listy z lat 1978 - 1994, wtedy korespondencji nie było jeszcze wiele. Później jedna teczka wystarczała na jeden rok. Teraz w tygodniu przychodzą 2-3 listy, czasem więcej. Zbiór obejmuje już tysiące listów, z których każdy ma swą sygnaturę, zapisaną w kolejnych tomach katalogów. Obok sygnatury jest krótkie, zazwyczaj jednozdaniowe streszczenie listu i adres nadawcy. S. Aleksandra ma piękny charakter pisma, a swe archiwum prowadzi z taką starannością, jakby każdy z nadsyłanych listów był bezcennym świadectwem. Uroda tych setek stron, własnoręcznie zapisanych przez siostrę, wzbudza szacunek i zdumienie. Jest to także materialny dowód na to, że w przestrzeni wiary, modlitwy, zaufania nie ma spraw mniej lub bardziej ważnych, mniej lub bardziej pilnych. Wszystkie zostały zapisane tak samo, bo w jakiś sposób są równie ważne.
Zgromadzone listy to przede wszystkim prośby: o cud, o łaskę, o modlitwę, o zgodę w rodzinie, o pracę, o zdanie egzaminu, o miłość. Są świadectwa cudów, które się wydarzyły, i listy, w których nadawcy piszą, że jednak ktoś objęty modlitwą zmarł, że coś się nie powiodło. Są listy lapidarne niczym akty strzeliste i długie, nawet bardzo długie. Nadchodzą z całej Polski: Starachowice, Jasło, Poznań, Białystok, Jarocin, Lesko, Ostrołęka, Nowy Sącz, Bytom - można by długo wymieniać. Zdarza się, że przychodzą z daleka, na przykład z Ukrainy, z Niemiec, z Norwegii... Niektórzy proszą, by zaświecić św. Ricie lampkę, by kupić różę i zanieść przed figurę świętej, by kartkę z prośbą wsunąć pod obrus na ołtarzu. Siostra odpowiada na listy z załączonym adresem, zapala lampki, przekazuje intencje, wysyła czasopisma do aresztu, proszącym o modlitwę wysyła płatki róż i tekst Litanii do św. Rity.
Płatki róż s. Aleksandra obrywa z kwiatów poświęconych w dniu odpustu lub podczas nabożeństwa, suszy je na klasztornym strychu, a wreszcie starannie układa w pudełkach po czekoladkach. Tak powstaje niemały zapas pachnących, delikatnych, tylko lekko przyblakłych płatków... Są to sakramentalia. Siostra Aleksandra mówi, że niektórzy przykładają je na chore miejsca czy też spożywają. Przede wszystkim zaś są one materialnym znakiem modlitwy zanoszonej do św. Rity.
Dzięki napływającej korespondencji zdarzają się też, iście anegdotyczne historie, jak choćby ta o drewnojadach. Otóż od szeregu lat w kościele św. Katarzyny prowadzone są prace konserwatorskie, możliwe dzięki państwowym funduszom. Niestety konserwacja z tych środków nie objęła figury św. Rity, coraz mocniej podgryzanej przez korniki (zwane przez s. Aleksandrę drewnojadami). Figura została uznana za zbyt młodą. Akurat w czasie, gdy bardzo kosztowna konserwacja była niezbędna, nadszedł z Norwegii list od osoby, która w podziękowaniu za wymodloną „u św. Rity” łaskę chciała ofiarować sporą sumę pieniędzy na cel związany z jej kultem. Ówczesny proboszcz kościoła, o. Wiesław Dawidowski, zdecydował, by sumę tę przeznaczyć na odnowienie figury. „I tak Rita sama o siebie zadbała” – żartuje s. Aleksandra, wspominając to zdarzenie.