Nasza szkoła

Monika Sarnacka

publikacja 06.09.2007 22:09

Mundurki może zasłonią gołe pępki bezmyślnych w eksponowaniu swej urody uczennic, ale raczej nie ukryją bolączek trawiących polskie szkolnictwo. Idziemy, 2 września 2007




Niektóre szkoły chwalą sobie wprowadzony klika lat temu obowiązek noszenia przez uczniów schludnych ubrań w stonowanych kolorach, bez napisów, bez krzykliwych fryzur, nie mówiąc o makijażu. Młodzież szkolna od Wielkiej Brytanii po Turcję od tylu lat nosi mundurki i nikomu tam do głowy nie przyjdzie, by jako mundurek wręczyć ministrowi edukacji strój klowna. – Jednolity ubiór przypomina uczniowi o tym, gdzie się znajduje, uczy go szacunku dla miejsca i osób w nim się znajdujących – mówi s. Felicjana z Rady Szkół Katolickich. – Uczniowie, którzy szczególnie silnie identyfikują się ze swoją szkołą, mundurek noszą także poza nią, traktując go jako element prestiżowy.


Tokarczuk, córka Homera


Podobne protesty wywołały proponowane zmiany w lekturach. Poloniści dotąd zachodzą w głowę, co byłym ministrem powodowało: – Zestaw lektur sprzed reformy był sensowny – mówi Renata Bakuła, polonistka z liceum salezjańskiego w Mińsku Mazowieckim. – Jeśli mogłabym coś dodać, to Bobkowskiego czy Cata-Mackiewicza, ale na pewno nie odejmowałabym, tym bardziej Gombrowicza, wokół którego rozgorzały takie spory. Tymczasem w najnowszym kanonie lektur na poziomie podstawowym mamy jedną z jego książek do wyboru, w dodatku we fragmentach. Dalej: młodzież nie pozna pojęcia „dulszczyzny”, bo ministerstwo nie uwzględniło w spisie „Moralności Pani Dulskiej”. Wreszcie nie pojawiają się w nim takie nazwiska jak: Gogol, Czechow, Dostojewski. Za to jest aż dwóch Sienkiewiczów! – nie może zrozumieć.

Ryszard Legutko tłumaczy się w sposób rozbrajający: – Do autora „Potopu” mam wyjątkową słabość – przyznał. Trzeba mu jednak oddać, że po „giertychowej zawierusze” wśród lektur, wiele z nich przywrócił do czytania w całości. – Nie wyobrażam sobie omawiania „Kordiana” na podstawie fragmentów, jak tego chciał Giertych, czy „Innego świata” na podstawie jednego rozdziału; to przecież jedyna książka o łagrach, którą dotąd polecano uczniom szkół średnich – mówi Bakuła.

Wciąż jednak literatura współczesna kończy się na Różewiczu czy Herbercie. – A gdzie Podsiadło, Świetlicki, Wencel, Stasiuk? – pyta polonistka z liceum salezjańskiego. – Literaturę współczesną często „przemycam” przy okazji omawiania klasyki, a potem Olgę Tokarczuk z jej „Prawiekiem” uczniowie plasują obok Homera. Nie ma czasu na osobne przerobienie najnowszej literatury: tylko dzięki temu, że przytacham na lekcję najnowszego Kubiaka czy Kapuścińskiego, młodzi stykają się z ich nazwiskami. Ale co z tego, jak zdążę tylko pokazać okładkę? – pyta retorycznie.


oceń ten artykuł Zagłosowało 14 osób.
Średnia ocena to 4,0.

Reklama

Reklama

Autopromocja