Przebaczyć i żyć tak, aby zachować własną godność. A może nie przebaczyć? Przecież przebaczyć i zapomnieć to w jakiś sposób zrezygnować z siebie. Komu potrzebne jest przebaczenie: temu kto skrzywdził czy temu kto został skrzywdzony? A może kulturze, społeczeństwu, aby mogło ono unikać poczucia winy albo stawiania trudnych pytań? Więź, 9/2006
Przebaczyć. Zapomnieć. Żyć dalej bez urazy, bez chęci odwetu. Przebaczyć i żyć godnie, a więc tak aby własną godność zachować. Przebaczyć i pozostać sobą...
A może nie przebaczyć? Przecież przebaczyć i zapomnieć – to w jakiś sposób zrezygnować z siebie. Być może przebaczyć to również podporządkować się silniejszemu, a czasem utracić jakieś najbardziej podstawowe prawo do obrony swojej godności, swojego „ja”?
I wreszcie ostatnie pytanie – komu potrzebne jest przebaczenie: temu kto skrzywdził czy temu kto został skrzywdzony? A może kulturze, społeczeństwu, aby mogło ono unikać poczucia winy albo stawiania trudnych pytań, nie znajdujących jednoznacznych odpowiedzi?
PRZEMOC I PRZEBACZENIE
Aby mówić o przebaczeniu, trzeba powiedzieć o krzywdzie. Czym jest krzywda wyrządzona komuś? Krzywda to rodzaj szkody niezasłużonej, niesprawiedliwej, niepotrzebnej. Szkód jest wiele. Mogą być szkody materialne, moralne, psychologiczne, osobiste, rodzinne, społeczne... Szkoda wiąże się zawsze z jakimś zniszczeniem, dezintegracją, destrukcją. Szkoda zakłada utratę, pozostawia pustkę. Pustka zapełnia się cierpieniem. Krzywda i szkoda wiążą się zawsze z naruszeniem jakiegoś porządku, jakiejś podstawowej harmonii, z zepsuciem, czasem okaleczeniem, zabiciem czegoś, co wcześniej istniało, żyło, było obecne. Na miejsce życia wchodzi jego zaprzeczenie, w miejsce relacji pojawia się samotność, świadomość straty i cierpienie. Dlatego krzywda trwa dłużej niż sam akt krzywdzenia.
Granice krzywdy przekraczają zatem granice przedmiotu. Krzywda boli, bo narusza coś najbardziej osobistego. Człowiek skrzywdzony doznaje straty na zewnątrz, ale i wewnątrz siebie. W pewien sposób krzywda zmienia go w środku. Traci coś, a czasem czuje, że sam jest stracony. Nierzadko myśli: „jestem już inny”, „jestem gorszy”. Krzywda napełnia człowieka zwątpieniem. Wątpi on w siebie i innych, nie wierzy, czasem się boi. Tym samym krzywda jest naruszeniem jakiejś integralności osoby albo jej godności. Jak żyć w stanie niegodnym, w stanie pozbawienia? Na mocy tego procesu coraz mniej liczy się krzywda realna, realny agresor. Coraz więcej miejsca zajmuje krzywda wewnętrzna, własne poczucie niższości i poczucie winy. W skrajnych przypadkach ofiara sama uznaje się za agresora i karze się za wyimaginowane krzywdy. Skrzywdzony staje się niejako ofiarą podwójną.
PO STRONIE OFIARY
Przebaczenie wymaga nazwania krzywdy, jej wypowiedzenia. Ile trzeba sił, aby wypowiedzieć krzywdę? I kto ma ją wypowiedzieć?... Ofiara, agresor, bezstronny świadek, społeczeństwo?
Wypowiedzenie krzywdy może przynieść ulgę w cierpieniu skrzywdzonego wtedy, gdy słowa dostrzegą cierpienie, samotność, ból i zwrócą się do winy, jaką ofiara przeżywa – „to wszystko przeze mnie”. Nazwanie krzywdy przywraca jakiś pierwotnie utracony porządek, agresor zostaje nazwany agresorem, a ofiara ofiarą. Agresor traci tym samym jakąś uprzywilejowaną pozycję „ponad”, którą zdobył poprzez wyrządzenie krzywdy. Czasem traci pozycję jedynego pana i zbawcy.
Taka utrata pozycji, niejako „zdemaskowanie” agresora wywołuje jego wściekłość. Czasami wściekłość i odwet agresora są przez ofiarę wyimaginowane. Najczęściej jednak odwet realny miesza się z wyimaginowanym. Świat ofiary zaludniony jest tymi na wpół realnymi, na wpół urojonymi groźbami i stąd nazwanie swojej krzywdy budzi ogromny lęk. Bywa, że łatwiej pozostać przy agresorze jako przy panu i zbawcy, kosztem własnej godności i osobowości. Jednak nie ma nic bardziej niszczącego dla ofiary niż takie przylgnięcie do agresora. Nie ma też nic bardziej niszczącego dla społeczności, w której żyje ofiara, niż uznanie takiego przylgnięcia i ukrycie problemu.
Pozostaje pytanie, kto odważy się nazwać krzywdę i wskazać agresora, kto odważy się wesprzeć ofiarę przemocy?