Trudny testament Prezydenta

Niedziela 17/2010 Niedziela 17/2010

14 kwietnia 2010 r. tuż przy Pałacu Prezydenckim, obok pomnika Adama Mickiewicza i kościoła Karmelitów pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, z dr. Tomaszem Żukowskim o odkłamywaniu prawdy i olśnieniu Polaków rozmawia Wiesława Lewandowska

 

WIESŁAWA LEWANDOWSKA:  –  Rozmawiamy w najważniejszym w tych dniach miejscu, w najmocniej bijącym sercu Polski – niewiele kroków stąd, w Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego właśnie wystawiono dwie trumny… Wokół pałacu nieprzebrane rzesze zamyślonych i zapłakanych ludzi, którzy przyjechali z całej Polski, aby oddać ostatni hołd Prezydentowi i jego Małżonce. To, co się tu dziś dzieje, jest trudne do pojęcia i opisania…

DR TOMASZ ŻUKOWSKI: –  …Dodajmy, że to niezwykłe pospolite ruszenie zaczęło się już w sobotę, gdy tylko dotarła do nas spod Smoleńska wieść o wielkiej narodowej tragedii… Ludzie najzupełniej spontanicznie zaczęli przychodzić pod Pałac Prezydencki i zapalać znicze – setki, tysiące zniczy. Gromadzili się także w ważnych miejscach swoich miast, w kościołach… Ta niezwykła atmosfera narodowej solidarności narastała z dnia na dzień. Szybko okazało się, że mamy do czynienia z wielkim, społecznym przeżyciem, z manifestacją wspólnoty w obliczu straty, którą właśnie ponosimy jako obywatele, jako Polacy. Ostatnio z takim nasileniem narodowych uczuć mieliśmy do czynienia dokładnie pięć lat temu, gdy zmarł Jan Paweł II. Dziś Polacy zachowują się podobnie; tak jak wtedy przeżywają swoją tożsamość, potwierdzają ją. Głośno mówią o tym, co jest istotą polskości, a więc – jak powiedziałby poeta – duszy polskiej.

– Czy rzeczywiście jest tak samo jak pięć lat temu?

– Źródła i mechanizmy ludzkich przeżyć i zachowań są bardzo podobne. Mówimy o dwóch wielkich narodowych „poruszeniach czasu nadzwyczajnego”. Rzecz jasna są i odmienności. Choćby ta – chyba najistotniejsza – że w obecnym uniesieniu przeważają odwołania republikańskie, patriotyczno-państwowe. Polacy manifestują to, co jest istotą republikanizmu – potrzebę uczestnictwa, przynależności do wspólnoty narodowej i obywatelskiej. W tym narodowym poruszeniu ważna jest też potrzeba odwoływania się do Boga. To jest dla ludzi najzupełniej oczywiste, naturalne.. Mamy więc Msze św., modlitwy, bijące dzwony kościołów… To jest czas nadzwyczajny…

– Mistyczny…

– ...czas nieprawdopodobnego wprost nagromadzenia symboli, a Polacy przywiązują do symboli wielką wagę… Ta tragedia narodowa nastąpiła w przeddzień święta Miłosierdzia Bożego, podobnie jak śmierć Jana Pawła II pięć lat temu… Ciało Pana Prezydenta powróciło do kraju w Niedzielę Miłosierdzia. Dla Polaków niezwykłym symbolem, dramatycznym znakiem, będzie zawsze to, że katastrofa prezydenckiego samolotu wydarzyła się podczas lotu do Katynia, że na lotnisku była mgła… Natychmiast przypomina się „dymiący mgłą smoleński las” z wiersza Zbigniewa Herberta o katyńskich „guzikach nieugiętych”. To wszystko razem wywołuje ogromne emocje. Potrzebę potwierdzenia własnej tożsamości, przynależności, określenia swego miejsca pośród tych nadzwyczajnych wydarzeń.

– Mamy zatem kolejne przebudzenie narodu?

– Polacy zdają w tej chwili egzamin z polskości: potwierdzają, nie pierwszy już raz, że ich tożsamość jest amalgamatem tego, co narodowe, religijne, wreszcie – obywatelskie, związane z państwem. To egzamin „czasu nadzwyczajnego”, a więc – szczególnie ważny. Pamiętajmy jednak, że takie egzaminy, także te z republikańskiego obywatelstwa, zdaje się również na co dzień, w czasach normalnych. O nich warto porozmawiać szerzej po czasie żałoby. Dziś można powiedzieć jedno. W czasie nadzwyczajnym większość z nas potrafiła – ponad podziałami – potwierdzić to, co najważniejsze: naszą, wspólną tożsamość.

– Czyli to, co było najważniejsze również dla prezydenta Kaczyńskiego, który za Janem Pawłem II podkreślał zawsze nadzwyczajną wagę pamięci i tożsamości narodowej w budowaniu nowoczesnego państwa i wspólnoty obywatelskiej.

– Prezydent zawsze – nawet wtedy, gdy stał się negatywnym bohaterem dla większości świata mediów (a za nimi – sporej części opinii publicznej), uważany był za gorącego patriotę. Tej najważniejszej cechy jego osobowości nie odmawiali mu nawet najwięksi przeciwnicy, także wielu tych zamkniętych w „pułapce nienawiści”. Nie odmawiano Prezydentowi także jego troski o pamięć, o tożsamość. Wielu próbowało to jednak krytykować, wykpić, nazwało zaściankowym. Dziś widać, kto miał rację, a kto błądził. W miejscu, w którym rozmawiamy, otacza nas – najzupełniej dosłownie – morze polskiej tożsamości i pamięci: widzimy przepływające dziesiątki tysięcy ludzi, płonące znicze, słyszymy bijące dzwony…

– Ci ludzie są tu jakby na przekór tym, którzy wyśmiewali Prezydenta i tę jego „zaściankową” wizję Polski.

– No właśnie! Dziś widzimy najlepiej, jak świat realnych ludzkich przeżyć, realnych ludzkich tożsamości, zwłaszcza tych najgłębszych, odległy jest od świata wirtualnych opowieści organizowanych przez komercyjne media – metaforycznego smoka oferującego ludziom informacje wymieszane z rozrywką, reklamą i propagandą…

– … powlekające mgłą wszystko, przez którą „widać tylko migotanie nicości”…

– … tak, tak! Medialny smok rzeczywiście przypomina potwora z poezji Zbigniewa Herberta. Ta mgła przykrywa kształt realnej, publicznej debaty, „zatruwa studnie, niszczy budowle umysłu”, oferuje podziały niepozwalające rozumieć, co najwyżej – nienawidzić i kpić (to obciach) lub naśladować (być trendy). W tych dniach mgła opadła i ludzie dostrzegli – również dlatego ten czas jest nadzwyczajny – siebie samych: swoje wspólne uczucia, przeżycia, myśli…

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...