Trudny testament Prezydenta

Niedziela 17/2010 Niedziela 17/2010

14 kwietnia 2010 r. tuż przy Pałacu Prezydenckim, obok pomnika Adama Mickiewicza i kościoła Karmelitów pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, z dr. Tomaszem Żukowskim o odkłamywaniu prawdy i olśnieniu Polaków rozmawia Wiesława Lewandowska

 

 

–  I okazało się nagle, że Pan Prezydent w tym, co robił, w swym upartym działaniu pod prąd, był intelektualnie, politycznie i po ludzku po prostu uczciwy. Dla wielu rodaków to dziś prawdziwe olśnienie!

– Prezydent nigdy nie podporządkował się regułom kreowanej przez media „plastikowej rzeczywistości”. Nie znosił dominującego w komercyjnych mediach obrazu polityki jako specyficznej telenoweli. Nie akceptował polityków podporządkowujących się logice reklamy, politycznego marketingu. Jeżeli nawet wiedział, że wzbierające w medialnym „wirtualu” fale wrogości będą w niego mocno uderzać – a zawsze bardzo boleśnie odczuwał zadawane mu rany – to w imię słuszności, racji stanu i tego, co dla Polski najważniejsze, zawsze był gotów bronić swego stanowiska. I to właśnie czyniło z niego prawdziwego męża stanu. Dziś z szacunkiem o tych właśnie cechach Prezydenta mówią światowi przywódcy i piszą poważne media zagraniczne. Dlatego wielu Polaków odczuwa dysonans: jak pogodzić to, co jeszcze parę dni temu sami chętnie przyjmowali do myślenia, z tym, co widzą i słyszą w tej chwili? Większość spontanicznie buduje republikańską, ponadpartyjną wspólnotę. Niektórzy – najsilniej poddani wcześniejszym, negatywnym emocjom – nie potrafią się odnaleźć, mają kłopoty z oddzieleniem tego, co dotyczy bieżącego, politycznego sporu, od tego, co stanowi o fundamencie naszej republiki.

– Polacy otrzymywali obraz jątrzącego i skonfliktowanego polityka, a teraz czują się oszukani, przez media przede wszystkim. Dlaczego polskie media tak chętnie przekazywały ten nierzetelny obraz Prezydenta?

– To bardzo ważne pytanie! Ile w tym fenomenie było naturalnego, politycznego sporu, ile czyichś ważnych interesów, ile odmiennych od prezydenckiego planów dla Polski? Warto wrócić do tej sprawy. Znamienne jest, że teraz – pod presją oddolnego ruchu – media zmieniły (na jak długo?) ton. Ci, którzy Prezydenta atakowali albo milczą, albo przyłączają się do żałoby.

– Prezydentowi Kaczyńskiemu często zarzucano przesadne przywiązanie do przeszłości, zapatrzenie w przeszłość, co – jak bezmyślnie komentowano – jest nienowoczesne i niezgodne z duchem współczesnego świata.

– Absurd. Prezydent Kaczyński wiedział, że bez przeszłości, bez korzeni, nie ma dobrej przyszłości. Jak potwierdzają to badania socjologiczne, tożsamości narodowe i religijne Polaków nie przeszkadzają, a pomagają rozwojowi kraju. A przy tym Prezydent zawsze poszukiwał konkretnych instrumentów i sposobów przełożenia dorobku przeszłości na wyzwania przyszłości. Stąd spotkania z intelektualistami w Lucieniu, stąd powołanie naukowców z bardzo różnych opcji ideowych do Narodowej Rady Rozwoju, stąd seminaria o polskich wyzwaniach w Belwederze. Stąd ogłoszenie konkursu na najlepszą pracę doktorską poświęconą problemom współczesnej Polski. Myślał, jak widać, także o przyszłych elitach Rzeczypospolitej.

–  Do 10 kwietnia 2010 r. Polacy byli przekonani, że prezydent Kaczyński zamyka Polskę, odgradza ją od świata, a tu okazuje się, że świat bardzo sobie cenił tę jego wyrazistą, patriotyczną i zarazem otwartą postawę oraz jego międzynarodowe zaangażowanie.

– Dużą niesprawiedliwością, jaka spotkała naszego Prezydenta, było medialne lekceważenie (czasem – wręcz zwalczanie) jego wizji polityki międzynarodowej, w której kładł nacisk na równość i partnerstwo wszystkich państw. Uważał, że Polska powinna budować wspólnotę państw Europy Wschodniej i Środkowej, wszystkich krajów „wschodniego płuca Zachodu”. Stąd jego poparcie dla Ukrainy, stąd ryzykowna, ale skuteczna wizyta w towarzystwie innych unijnych przywódców w Gruzji, gdy zagrożona była jej niepodległość. Stąd też jego współpraca z Litwą, z Czechami… Chętnie nawiązywał, oczywiście, w sposób uwspółcześniony, do tradycji jagiellońskiej. Prezydent był również głęboko przekonany, że Polska powinna być i europejska, i atlantycka. Powinna być w Unii Europejskiej (ale partnerskiej, nie zdominowanej przez najsilniejszych), a zarazem utrzymać szczególne stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Być członkiem skutecznego NATO. Znając doskonale historię naszego kontynentu, był głęboko przekonany, że stabilność geopolityczna i partnerskie relacje w Europie zależą w dużym stopniu od USA. Że nasz kontynent i Stany powinny współtworzyć jedną wspólnotę euroatlantycką.

– Lech Kaczyński, wbrew temu, co o nim mówiono, zostawia Polsce w testamencie wzór nowoczesnego polityka, patrioty otwartego na świat. A podobno nie lubił polityki?

– Nie lubił polityki takiej, jaką ją widział wokół, jaką mu próbowano narzucić. On politykę zawsze pojmował jako służbę. Jego poglądy były wyraziste, program jednoznaczny. Dominował w nim wyraźnie rys społeczny – solidarność, równość, sprawiedliwość. Uruchamiało to naturalne spory ideowe, zwłaszcza z liberałami. Lech Kaczyński opowiadał się za państwem skutecznym, które nie byłoby „wydmuszką”. Był przekonany – podobnie jak wielu współczesnych badaczy tego problemu, choćby Francis Fukuyama – że w życiu społecznym są takie sprawy, które może załatwić tylko państwo. Że tylko ono może skutecznie bronić niektórych interesów wspólnoty, zaś jego osłabienie powoduje, że interesy te będą niemożliwe do zrealizowania, co dziś, nie tylko w Polsce, wyraźnie widać. Dlatego opowiadał się za wyłączeniem z programów prywatyzacji polskich „pereł w koronie”, choćby energetyki.

–  Nie ma podziałów, nie ma różnic, jesteśmy razem, pojednajmy się – powtarzają dziś chętnie oponenci polityczni Prezydenta. Co to by miało znaczyć w „nowej” polityce?

– Oczywiście, w sytuacji nadzwyczajnej, w sytuacji żałoby zgoda jest jak najbardziej na miejscu: naturalna i pożądana. Jednak w codziennej polityce takie hasło trochę przypomina dawne słowa o jedności moralno-politycznej. Oby nie posłużyło jako instrument zdominowania Polski przez jeden obóz. Są takie sprawy, w których powinniśmy być zawsze razem, które stanowią fundament racji stanu. Tu zgoda jest niezbędna! Są jednak i takie, liczniejsze, w których spór, dyskusja są niezbędne. Demokracja i wspólnota republikańska wymagają jawnej, publicznej debaty. Mam nadzieję, że w debacie, która nas wkrótce czeka, będziemy mówić o rzeczywistych problemach Polski, a jest ich sporo, o rzeczywistych wyzwaniach, a są poważne.

– Testament prezydenta Lecha Kaczyńskiego zmusza wszystkich do myślenia i jako taki nie będzie łatwy do wykonania. Pytanie zasadnicze: Czy w ogóle zechcemy się nad nim głębiej zastanowić?

– Mam nadzieję, że po doświadczeniach ostatnich nadzwyczajnych dni my, Polacy, będziemy bardziej sobą, będziemy bardziej obywatelami Rzeczypospolitej. Jeśli tak się stanie, marzenia prezydenta Kaczyńskiego mogą się spełnić.

 

Dr Tomasz Żukowski, pracownik IPS UW, od końca 2007 r. doradca Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...