Spotkałem wielkich księży

Magazyn Famila 6/2010 Magazyn Famila 6/2010

Nie wierzę w hierarchię kościelną, która przez samą swoją hierarchiczność miałaby sprawić, że jest moim nauczycielem. Wierzę pojedynczym księżom, pojedynczym ludziom.

 

Czy patrząc na swoje życie z perspektywy lat, myśli Pan, że trudno jest nieść wartości?

Kategoryczne stwierdzenie, że ja je niosę, niestety musi być podważone. Staram się je nieść – i to tylko niektóre. Oczywiście istnieją takie wartości, które wyniosłem z domu. Staram się ich przestrzegać, ponieważ na przestrzeni lat zauważyłem, że wtedy moje sumienie jest spokojne, jest w harmonii z moimi czynami. Są to również pewne zasady, które nabyłem, bo o nich wyczytałem, bo u kogoś podpatrzyłem i uważam je za słuszne. Nareszcie zasady, nazwijmy je stare, które uległy pewnej modernizacji na skutek zmian cywilizacyjnych. Należy je rozumieć nieco inaczej, nie dosłownie. Dlatego najlepiej jest znaleźć się w takim towarzystwie, jeśli się samemu tego nie potrafi, które umie te zasady na nowo przełożyć. Ja na szczęście miałem takich ludzi.

Przez życie idziemy z ludźmi, inaczej się nie da. Czy było wiele osób w Pana życiu, które wniosły coś ważnego?

Na pewno byli to rodzice. Domyślam się, że tak jest u każdego i oby tak było zawsze. Nauczyciele w szkole, którzy swoim byciem i postępowaniem czegoś nas uczyli. Zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym.

W dorosłym życiu wywarli na mnie wpływ ludzie, z którymi się przyjaźniłem. Wymienię niektóre z osób dla mnie istotnych. Z grona księży na przykład księdza Janusza Pasierba – poetę. Mając zakodowany pewien stereotyp księdza, z zachwytem stwierdziłem, że ksiądz Janusz mówił inaczej, zachowywał się inaczej, a mówił o Bogu i sprawach wiary mądrymi i prostymi słowami. Innym takim księdzem był poeta Jan Twardowski.

Kimś takim był również Jurek Popiełuszko. Kiedy patrzyłem, jak on się modlił, to wierzyłem, że przy jego pomocy trafię na właściwą ścieżkę, że on mi dopomoże, abym szczerze rozmawiał z Bogiem. Z drugiej strony Jerzy był absolutnie normalnym człowiekiem, z którym prowadzaliśmy się na przykład na wizytę u dentysty, gdzie jeden drugiego wspierał duchowo [śmiech], bo po prostu nie lubiliśmy tych zabiegów.

Takim człowiekiem był również ksiądz Józef Tischner, którego mądrość powodowała, że rozumiałem, o jakim Bogu on mówi. Rozumiałem, że wiara w Boga poprzez myśl i słowo księdza Tischnera jest prosta, jest mi bardzo bliska.

Jak się poznaliście z księdzem Jerzym Popiełuszką?

Otóż 14 grudnia 1981 roku facet w zielonej wojskowej amerykańskiej kurtce, w dżinsach i czapce na głowie dzwonił do mieszkania księdza Jerzego przy kościele pod wezwaniem św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Ksiądz Jerzy popatrzył z okna i pomyślał: „W życiu nie wpuszczę tego ubeka do siebie…”. To było nasze pierwsze spotkanie. Nie pokazałem swojej twarzy, bo stałem na parterze, a on patrzył z pierwszego piętra!

Czego szukałem u księdza Jerzego? W tej cząstce „Solidarności” Regionu Mazowsze, która nie została aresztowana lub nie była ścigana przez ZOMO, pomyśleliśmy, że trzeba coś robić. Wiedzieliśmy, że jest strajk, stoi Ursus, stoi Huta Warszawa. Jurek miał na pewno kontakty z Hutą. Chcieliśmy się dowiedzieć – grupa aktorów i Region Mazowsze – co możemy dla nich zrobić, jeśli są w trakcie strajku. Byłem delegatem na Pierwszy Zjazd „Solidarności” w Oliwie. 13 grudnia byłem w Zarządzie Regionu na ulicy Mokotowskiej. Resztki nas zebrały się po południu w kościele pod wezwaniem św. Anny, aby coś postanowić. Między innymi znaleźć miejsce do zebrań „Solidarności” dla tych, którzy pozostali na wolności. Pomóc robotnikom w Ursusie i Hucie Warszawa. W związku z tym miałem się znaleźć u księdza Jerzego, no ale się nie znalazłem.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...