Lepsze posłuszeństwo niż nabożeństwo

Tygodnik Powszechny 48/2010 Tygodnik Powszechny 48/2010

Watykan od trzech dekad walczy „z” i „o” Opus Angelorum. Stowarzyszenie postawiło się poza Kościołem, wypaczając kult aniołów oparty o nieuznane wizje mistyczne. Popularność nadprzyrodzonych przekazów to efekt naszej chęci, by uzupełniać Objawienie. Czy zawsze musi prowadzić na manowce?



Najważniejsze wielotomowe dzieło Valtorty to „Poemat Boga-Człowieka” – dzieje Jezusa w formie reportażu. Sympatycy autorki przytaczają słowa Piusa XII: „Nie jest konieczne wydawanie opinii o pochodzeniu dzieła: czy jest nadprzyrodzone, czy nie. Kto przeczyta, ten zrozumie. Wspomina się o licznych wizjach i objawieniach. Nie wypowiadam się, które są autentyczne, choć są wśród nich takie, o których można powiedzieć, że są prawdziwe”.

Mimo to w 1960 r. pisma Valtorty trafiły na indeks ksiąg zakazanych. Negatywna opinia została wyrażona jeszcze dwukrotnie: w 1985 r. prefekt Kongregacji Nauki Wiary napisał w liście do kardynała Siri, arcybiskupa Genui: „Potwierdzam słuszność potępienia dzieła Marii Valtorty i uważam za niepożądane jego rozpowszechnianie dla uniknięcia szkód, jakie dzieło to mogłoby wywołać u prostych ludzi”. W 1992 r. sekretarz Konferencji Episkopatu Włoch bp Tettamanzi (dziś kardynał) zażądał od wydawcy, aby na pierwszej stronie dzieła określono wyraźnie, iż „wizje i dyktanda, jakie są zapisane, nie mogą być uznane za mające pochodzenie nadprzyrodzone, lecz powinny być uważane za formę literacką, jaką autorka posłużyła się dla opowiedzenia po swojemu o życiu Jezusa”.
 
W Polsce popularnością cieszyły się z kolei pisma i spotkania z Ryden, prawosławną Greczynką, urodzoną w Egipcie, a mieszkającą w Szwajcarii. Utrzymuje ona, że od 1985 r. ma objawienia w formie lokucji – wewnętrznego słyszenia głosu Boga, który nakazuje jej spisywać wszystko, co do niej mówi. Tak powstało już ponad 100 zeszytów „Prawdziwe życie w Bogu”. Występy Ryden w świątyniach katolickich skłoniły Kongregację do wydania w 1995 r. noty, wedle której objawienia te „mówią (...) między innymi o Osobach Trójcy Świętej, posługując się tak niejasnym językiem, że prowadzi to do pomieszania właściwych imion i funkcji Boskich Osób. Rzekome objawienia obwieszczają, że wkrótce w Kościele zapanuje Antychryst. W duchu milenarystycznym zapowiadają decydującą i chwalebną interwencję Boga, który ma jakoby ustanowić na ziemi, jeszcze przed ostatecznym przyjściem Chrystusa, erę pokoju i powszechnego dobrobytu. Przewidują też bliskie już powstanie Kościoła, który miałby być swego rodzaju wspólnotą panchrześcijańską, co jest niezgodne z doktryną katolicką”. W 2007 r. nota prefekta Kongregacji podtrzymała tę opinię. W międzyczasie sama Ryden w dialogu z Kongregacją wyjaśniła szereg wątpliwości, co potwierdziło, że jej objawienia nie mają Boskiego pochodzenia.

Obie wizjonerki dotknęły tych obszarów religii, które wzbudzają najwięcej ciekawości: nieznane życie Jezusa (Valtorta) i nieznana przyszłość świata (Ryden). W ten sposób zaspokajają potrzebę wiedzy, która zrodziła już niejeden apokryf o życiu Chrystusa i niejedną apokalipsę. Co ilustruje rzekoma wypowiedź Jezusa z pism Valtorty: „Dzieło to nic nie dorzuciło do Objawienia, lecz wypełniło luki, które powstały z przyczyn naturalnych oraz z woli nadprzyrodzonej. A jeśli spodobało mi się zrekonstruować obraz Mojej Boskiej Miłości – jak czyni to ten, kto rekonstruuje mozaikę, układając oderwane lub brakujące kawałki dla przywrócenia jej doskonałego piękna – i jeśli postanowiłem uczynić to właśnie w wieku, w którym ludzkość spieszy się w kierunku przepaści ciemności i przerażenia, to czy możecie mi tego zabronić?”.

Do zbawienia niekonieczne

Prywatne objawienia są wpisane w logikę zbawienia. Nie są jednak „do zbawienia koniecznie potrzebne”. Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina, że niektóre objawienia prywatne zostały uznane, „nie należą one jednak do depozytu wiary. Ich rolą nie jest »ulepszanie« czy »uzupełnianie« ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomoc w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”, które „zmysł wiary wiernych, kierowany przez Urząd Nauczycielski Kościoła, umie rozróżniać i przyjmować”. I co najważniejsze: „Wiara chrześcijańska nie może przyjąć »objawień« zmierzających do przekroczenia czy poprawienia Objawienia, którego Chrystus jest wypełnieniem” (n. 67).

Jedna zasada pozostaje fundamentalna: wszystko, co powinniśmy wiedzieć na temat dróg zbawienia, zostało już powiedziane. Nie potrzebujemy żadnej dodatkowej wiedzy: ani o aniołach, ani o Maryi, ani o końcu świata, ani o codziennym dniu Jezusa. Owszem, historia pokazuje, że prawdziwe objawienia okazują się bardzo przydatne w rozwoju kultu i myśli teologicznej. Ks. Marian Rusecki wskazuje jako przykład kult Serca Jezusa czy Miłosierdzia Bożego („Pastores” nr 4/2010).

Natomiast objawienia rzekome powstają, gdy duchowość chrześcijańska – chrystologiczna i chrystocentryczna – zostaje zastąpiona czy przesłonięta inną duchowością. Nie ma więc odrębnej pobożności maryjnej, „anielskiej” czy „miłosierdziowej”; jest jedynie rys maryjny, „anielski” czy „miłosierdziowy” w jednej pobożności chrystocentrycznej.

To, co w porządku zbawienia drugorzędne, nie może stać się głównym przedmiotem wiary. Inaczej popadamy w herezję. Jak się tego ustrzec? Zgodnie ze wskazaniem Kongregacji sprawować kult „w formach uznanych i wskazanych przez Kościół”. A więc bardziej zaufać mądrości Kościoła niż rzekomej cudowności wizjonera. I w ten sposób po raz kolejny sprawdza się stara prawda, że „lepsze posłuszeństwo niźli nabożeństwo”.
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...