O kierownictwie duchowym, psychoterapii i coachingu

List 3/2011 List 3/2011

Kierownikiem duchowym nie zostaje się z nadania, posługa ta nie jest związana ze święceniami, z władzą. To kwestia charyzmatu. Jeśli dostrzegam, że jakaś osoba jest uduchowiona, że może mi przekazać coś ważnego, to się do niej udaję. Odkrywam przed nią swoje wnętrze, bo rozpoznaję w niej autorytet w sprawach duchowych.

 

W jaki sposób dawniej ludzie radzili sobie z problemami emocjonalnymi, psychicznymi? Terapia jest przecież stosowana od niedawna.

Terapia istnieje od czasów Freuda, czyli od końca XIX w. Wcześniej najczęściej z problemami, z którymi dziś stykają się terapeuci, mierzyli się rzeczywiście księża. Dziś z kolei to terapeuci pełnią rolę duchownych czy szamanów. Obecnie od terapeuty oczekuje się bardzo często, że rozstrzygnie wielkie dylematy egzystencjalne, a to nie jest jego zadanie.

Obecnie rozgrywa się jeszcze spór o to, czym w ogóle jest psychoterapia: formą leczenia czy rozwoju osobistego. Przygotowywana jest właśnie - moim zdaniem niezbyt dobra - ustawa, w której psychoterapię traktuje się jako usługę medyczną. Według mnie jest ona jednym i drugim. Kwalifikowanie jej do jednej kategorii mija się z prawdą.

Czy kierownictwo duchowe ma sens w wypadku osoby, która nie uporała się jeszcze z problemami emocjonalnymi? Czy nie powinna ona wcześniej udać się na terapię?

Taka decyzja powinna zostać podjęta przez kierownika duchowego po konsultacji z psychoterapeutą czy psychologiem. Czasem te dwie formy pracy nad sobą mogą być prowadzone równolegle, a zdarza się i tak, że osoba nie będzie jeszcze gotowa na psychoterapię, ale podda się kierownictwu duchowemu. Nie wszyscy, którzy powinni przejść psychoterapię, są na nią gotowi...

Co to znaczy?

Zdarza się, że nie mają wystarczającej motywacji. Ktoś może niedowierzać, podważać zaufanie do terapeuty, nie angażować się w proces pracy. Takie zachowanie nie musi wynikać ze złej woli, ale np. z braku gotowości emocjonalnej, z niewystarczającego dystansu do bolesnych doświadczeń itp.

Może się zdarzyć, że towarzyszenie duchowe będzie wzmacniać jakieś problemy psychologiczne?

Tak. Wszelkie osoby z zaburzeniami osobowości, które wejdą na drogę kierownictwa duchowego, będą nim jakoś manipulować.

Na przykład?

Osoby narcystyczne - nie mówię tu o tych z tendencjami narcystycznymi, ale o mających zaburzenia osobowości - będą robić wszystko, żeby się docenić. Na pierwszy rzut oka to są bardzo kreatywne osoby, doskonale sobie radzące z wieloma sprawami. Tyle że żadnej z nich nie doprowadzą do końca, bo po chwili są nimi znudzone. Narcyz potrzebuje poklasku. Aby go zdobyć, musi co jakiś czas rozpocząć nowe dzieło albo awansować w hierarchii. Nie satysfakcjonuje go rola zwykłego wykonawcy. On musi zlecać, dyrygować. Kiedy taka osoba zdecyduje się na kierownictwo duchowe, to na pewno uda się do kierownika duchowego o najlepszej opinii.

Dlaczego?

Bo dopiero kiedy z ust kogoś wybitnego usłyszy, że jest wybitna, to w to uwierzy. Kierownictwo duchowe będzie nieświadomie traktować niejako próbę odczytania woli Pana Boga, ale jako drogę potwierdzenia swojej wartości.

Z kolei osoby z osobowością zależną będą szukały kogoś, kto powie im, jak mają żyć. Kierownik duchowy ma im pomóc w podejmowaniu najprostszych decyzji.

Co powinien wtedy zrobić kierownik?

W obu przypadkach powinien próbować pokazać te toksyczne relacje z perspektywy duchowej. Nie po to, żeby taką osobę upokorzyć, ale po to, żeby otworzyć ją na doświadczenie miłości i akceptacji Pana Boga. To nie

jest łatwe, zwłaszcza u osoby z zaburzeniem narcystycznym. Mają jednak do wyboru albo zdrowie i poczucie własnego szczęścia, albo sukcesy przypłacone często depresją i uzależnieniami.

Jak długo powinno trwać kierownictwo duchowe?

Na pewno nie przez całe życie. Tradycja chrześcijańska zawsze podkreślała, że prawdziwym przewodnikiem dusz jest Chrystus lub Duch Święty, stąd w odróżnieniu od innych tradycji duchowych nigdy nie traktowała relacji między „kierownikiem" a „uczniem" jako wyjątkowej formy przekazu, tak jak to jest np. w buddyzmie zen.

A kto rozstrzyga o tym, kiedy powinno się zakończyć?

Ten, który o nie prosił, bądź kierownik duchowy, jeśli widzi, że jego rola została spełniona. Cechą wyróżniającą chrześcijańskie kierownictwo duchowe jest to, że podkreśla ono duchowe ojcostwo bądź macierzyństwo w stosunku do „uczniów". Używając więc analogii z miłością rodziców do dzieci, można powiedzieć, że ojcostwo/macierzyństwo duchowe kierownika ma stać się podstawą niezależności, a nie przeszkodą w jej uzyskaniu, bo to Bóg jest siłą, która pozwala być nam sobą. 

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...