Teatralność gestów i podszyte public relation stymulowanie emocji społecznych to ważne elementy uprawiania współczesnej polityki. Niestety, w tym kontekście coraz bardziej widoczna staje się niezdolność lub niechęć polityków do jasnego artykułowania zasad i celów rządzenia, a towarzyszące temu upartyjnienie większości obszarów życia publicznego i uzurpacja posiadania nieograniczonej władzy nad obywatelami rodzi w społeczeństwie niezrozumienie sensu polityki i apatię w działaniu. Dlatego konieczne staje się przypomnienie, czym w istocie ma być polityka, a to właśnie pokazuje św. Tomasza z Akwinu koncepcja prowidencji ludzkiej.
Znaczenie sposobu sprawowania władzy i jej skutków dla poszczególnych osób i całych społeczności wymaga odpowiedniego usprawnienia rządzących, na co wskazuje właśnie termin roztropność. Roztropność jako jedna z czterech cnót kardynalnych udoskonala działanie rozumu praktycznego we wskazywaniu odpowiednich środków do celów działania moralnego i ich praktycznej realizacji. Czyni to dzięki prowidencji.
Natura prowidencji
W Tomaszowej koncepcji prowidencji ludzkiej jak w soczewce skupiają się zasadnicze elementy rządzenia każdą społecznością, także polityczną. Jej podstawowymi ogniwami są: troska, przewidywanie i wykonanie. Jako taka prowidencja dotyczy przede wszystkim działania rządzących, gdyż to ich zadaniem jest prowadzenie bytów do ich właściwych celów (ipsa ratio ordinis rerum in finem)[5]. Służące temu przewidywanie przyszłości, aby spełniło swoją rolę, musi opierać się na racjonalnych przesłankach i brać pod uwagę naturę społeczności oraz dynamiczny charakter rzeczywistości związany z ludzkim działaniem, nie jest to bowiem przewidywanie teoretyczne, lecz praktyczne, w rezultacie którego dokonuje się w społeczności realnych zmian. W istniejący ciąg zdarzeń, w którym zachodzą określone relacje przyczynowo-skutkowe, człowiek musi dlatego wpisać realizację własnych celów poprzez uruchomienie proporcjonalnych doń środków-przyczyn sprawczych, ujmując zarówno zależności już istniejące w obrębie rzeczywistości, jak i to wszystko, co w chwili przewidywania jest nieznane, a co może się wydarzyć. Dla dobrego przewidywania przyszłości konieczne jest zatem możliwie najlepsze poznanie teraźniejszości i pamięć przeszłości jako podstawa roztropnego odczytywania relacji przyczynowo-skutkowych i analogii zachodzących zarówno w aspekcie ontycznym, jak i kulturowo-cywilizacyjnym.
Zamysł prowadzenia bytów do ich właściwych celów byłby niepełny, gdyby zabrakło w nim momentu jego wykonania, poprzez wydanie nakazu odpowiedniego użycia wybranych środków. Etap wykonania (executio ordinis) nazywa się właśnie rządzeniem (gubernatio)[6]. Roztropne przewidywanie ma zatem ostatecznie prowadzić władzę do roztropnego rządzenia – uruchamiania proporcjonalnych do celu przyczyn sprawczych zarówno w samych rządzących jako podmiotach działania, jak i w świecie zewnętrznym, dzięki czemu będą oni mogli zrealizować wybrany cel w sposób moralnie godziwy i skuteczny.
Roztropne przewidywanie jak i rządzenie mają swoje źródło w trosce rządzących o dobro tych bytów, które podlegając ich władzy, mogą być prowadzone do ich właściwego celu. Troską (łac. cura) może być nazwane jedynie wywodzące się z prawej woli pragnienie rzeczywistego, a nie pozornego dobra rządzonych, a zarazem wola osiągania go wyłącznie godziwymi środkami. I właśnie wynikające z autentycznej troski o rządzonych skuteczne przewidywanie i realizowanie (rządzenie) przez władzę moralnie godziwych środków do celu staje się prowidencją. Politykę zaś, jako jedną z form prowidencji, wyróżnia to, że jest troską o roztropne czyli skuteczne w aspekcie pragmatycznym i godziwe w aspekcie moralnym realizowanie dobra wspólnego: osobowego (dobro człowieka) i rzeczowego (dobro państwa).
Fakt niedoskonałości przewidywania i podmiotowa lub przedmiotowa niemożność zrealizowania wielu także godziwych moralnie zamierzeń nie przekreślają ani potrzeby rządzenia, ani roli prowidencji ludzkiej, która jest analogiczna do opatrzności Bożej.
Zasadnicze środki rządzenia państwem i sposób ich prowidencjonalnego użycia
W obrębie wspólnot naturalnych, jakimi są rodzina, naród czy państwo możliwe jest odczytanie celów, przy pomocy których realizują one dobro wspólne oraz służących temu środków. Rolą prowidencji nie jest jednak teoretyczny namysł nad środkami działania w ogóle, lecz przede wszystkim przewidywanie sposobu ich użycia i użycie w konkretnej rzeczywistości, aby urzeczywistnić konkretny cel w obrębie analogicznie pojmowanego dobra wspólnego.
Dla władzy państwowej zasadniczymi środkami rządzenia społecznością są prawo, możliwość stosowania przymusu i autorytet. Dysponowanie przez władzę tak ważnymi instrumentami, jak prawo ustalające sposób życia zbiorowości osób i siła w jego egzekwowaniu, umożliwia rządzącym znaczące wpływanie na życie rządzonych aż do decydowania o ich życiu i śmierci. Sytuacja ta winna rodzić poczucie odpowiedzialności u rządzących i dążenie do roztropnego korzystania z tych środków. Ponieważ jednak w rzeczywistości ludzkiego działania nie ma dwóch identycznych sytuacji, w zasadzie nie można wskazać konkretnych reguł prowidencji, według których należałoby zawsze identycznie postępować, można natomiast zakreślić granice ich stosowania związane z uwarunkowaniami moralnymi. Stwierdzić zatem należy, że prawo stanowione musi respektować normy wynikające z prawa naturalnego, stosowanie siły musi być usprawiedliwione respektem dla prawa i moralną słusznością, a nie tylko faktem jej posiadania. Z kolei autorytet władzy opierać się musi nie na przemocy względem jednostki i wynikającym stąd strachu, lecz na moralnej akceptacji legalnej władzy, skupionej na realizacji dobra wspólnego.
Tylko tak uformowane życie społeczne stwarza człowiekowi odpowiednie warunki dla realizacji swojej autoprowidencji, a więc dla życia prawdziwie ludzkiego. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że dobrze urządzone państwo, podobnie zresztą jak państwo złe, nie determinuje całkowicie życia ludzkiego. Ostatecznie to właśnie sam człowiek, wykorzystując dobro, jakim jest życie we właściwie ukształtowanej strukturze społecznej, musi prawdziwie odczytać cel swojego istnienia i chcieć go zrealizować przy pomocy środków oferowanych mu przez osoby drugie w obrębie społeczności.
Zakończenie
Prowidencja pokazuje, że działanie polityczne, choć różne od bezpośredniego działania jednej osoby wobec drugiej, realizując dobro wspólne przynależy do zakresu moralności. Dopiero po uwzględnieniu tego faktu rządzący mogą tworzyć dobre prawo oraz odpowiednio używać siły państwa dla jego egzekwowania w każdej konkretnej sytuacji poszukując najskuteczniejszych z moralnie godziwych środków do jakiegoś konkretnego celu działania ostatecznie przyporządkowanego dobru osobowemu człowieka. Obecność moralności w polityce nie niweczy skuteczności działania, lecz czyni ją tym, czym być powinna – roztropną realizacją dobra wspólnego. Nie ma prowidencji bez prowadzenia tego, czym lub kim się kieruje do jego właściwego celu, ale zarazem bez sensu byłoby takie rządzenie, które rządzonych prowadziłoby do celu, a rządzących czyniło ludźmi niegodziwymi moralnie. Rządzenie społecznością ufundowane na prowidencji chroni więc dobro osobowe rządzonych, ale i rządzących.
Piotr S. Mazur - Doktor hab. filozofii, kierownik Katedry Filozofii Człowieka wWyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie; członek Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu oraz Polskiego Towarzystwa Teologicznego w Krakowie; autor książek:O nazwach intelektu (2004); O polską kulturę humanistyczną. Z Mieczysławem A. Krąpcem rozmawia Piotr S. Mazur (2006); W kręgu pytań o człowieka. Vademecum antropologiczne (2008); Prowidencja ludzka jako podstawa roztropnego formowania zasad życia osobowego i społecznego człowieka (2009); autor haseł do Powszechnej encyklopedii filozofii oraz kilku tomików poezji.
[5] Zob. św. Tomasz z Akwinu, Traktat o Bogu, przekł. i koment. G. Kurylewicz [i in.], Kraków 1999, I, q. 22, a. 1, corp.
[6] Zob. tamże, ad 2.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.