Relacja mistrz – uczeń

Zuzanna Leliwa-Pruszak

publikacja 21.02.2013 13:32

Człowiek, który uczestniczy w procesie edukacji jako dawca, nigdy nie będzie dawcą samych tylko informacji. Niezależnie od własnej woli, jest także dawcą wartości i od niego zależy, jakie to będą wartości.

Wychowawca 2/2013 Wychowawca 2/2013

 

Nowoczesne środki nauczania wykorzystują dorobek technologiczny i naukowy ostatnich czasów. Aktualnie obserwujemy rozwój przeróżnych technik, od e-learningu przez kreatywną edukację aż do neurolingwistycznego programowania. Rozwój ten jest naturalnym i niezbędnym zjawiskiem, jednak prowadzi do pewnego zagrożenia: skupiając się na zdobyczach techniki, łatwo zapomnieć o sprawie najważniejszej dla człowieczeństwa – o kontakcie z drugim człowiekiem.

Jedną z nowych form przyswajania wiedzy jest „e- learning”, o którym wiele piszą Jerzy Mischke i Anna Stanisławska[1]. Przeciwstawiając nauczanie tradycyjne e-edukacji, rozumieją to pierwsze jako procesy dydaktyczne, których cechą charakterystyczną jest jedność miejsca i czasu uczestników. Procesy te są prowadzone metodami klasycznymi i zachowują reguły instytucji, która je organizuje. W e-edukacji miejsce nauczania zamienia się z sali szkolnej na cyberprzestrzeń. Nauczyciel pełni rolę doradcy, a  nieograniczony miejscem i czasem kontakt sprzyja wymianie myśli i pozwala na wspomaganie procesu uczenia się. Sam proces jest planowany przez ucznia, więc również postępy w nauce są zależne wyłącznie od niego. Nauczyciel ma za zadanie tylko pomagać, służyć radą.

Analiza wymienionych cech e-edukacji nasuwa kilka wniosków. Najważniejsze mówią o tym, że uczeń powinien być aktywny i sam narzucać nauczycielowi tempo działania. Ponadto e-edukacja pozwala na trening wyobraźni, ponieważ liczne operacje zmuszają do wysilania wyobraźni i odnoszenia zdobytych wiadomości do realnego świata. E-learning, zdaniem autorów, zmusza także do większego niż w przypadku metod tradycyjnych, wysiłku intelektualnego i wydaje się być bardziej efektywny. Autorzy zwracają uwagę na konieczność stopniowego wprowadzania nowych metod, jak e-learning, a wprowadzanie zmian wydaje się być słuszne, zwłaszcza w kontekście przemian technologicznych, ekonomicznych, społecznych i wreszcie intelektualnych we współczesnym świecie. Tych przemian  nie da się powstrzymać, a przystosowanie do nich edukacji może mieć tylko pozytywne skutki, pod warunkiem, że do reform będą przystawać idee i wzorzec człowieka, którego chce się wychować. Technologia wykorzystana w niewłaściwy sposób może prowadzić do zniekształcenia procesu kształcenia i wychowania, które są ze sobą nierozerwalnie związane.

Józef Tischner uważał[2], że najlepiej, jeśli człowiek stanie się wychowawcą, o którym Max Scheler pisze w sposób następujący:

„Osoba, albo grupa osób, która naśladuje swój wzór, nie ma nawet potrzeby poznać go w sposób świadomy i wiedzieć, że jest on ich wzorem. Stosunkowo rzadko rozpoznaje go jako swój pozytywny ideał możliwy do zdefiniowania i wie o nim tym mniej, im bardziej przemożny jest wpływ formującego oddziaływania wzorów”[3].

Przywołując teorię Schelera, Tischner mówi w swoich wykładach o uczniu jako o kimś, kto naśladuje, „znajduje się na śladach”. Ten, kto podąża, jest ożywiony nadzieją. Musi mieć nadzieję, żeby wyruszyć w podróż za przewodnikiem, ale i przewodnik nie zajdzie daleko, nie mając nadziei. To bardzo ważny dar, który pozwala mistrzowi i uczniowi współdziałać, wzajemnie tworzyć. Relacja przewodzenia może być uświadamiana przez obydwie strony, ale może też istnieć całkiem nieświadomie. Ze strony ucznia jednak wiedza o tym, że ma mistrza, jest niepotrzebna. Ktoś jest dla młodego człowieka przywódcą, chociaż ten młodszy nie zdaje sobie z tego sprawy.  

Tischner podkreślał rolę wartości w procesie wychowania i nauczania. O wartościach nie rozpisują się twórcy nowych środków nauczania. Wydaje się, że dla nich wartością jest wiedza, indywidualność, równy dostęp do informacji i umiejętność dostosowania się do wymagań współczesnego świata. U Tischnera natomiast najistotniejsza w nauczaniu jest prawda. Bez niej edukacja nie ma sensu, jest sprawą o wiele ważniejszą niż zdawanie egzaminów i przyswajanie podręcznikowej wiedzy.  Żaden z amerykańskich dydaktyków nie podkreśla, tak jak personaliści, znaczenia dialogu, zrozumienia i odpowiedzialności. Będąc mistrzami, nie możemy zdradzić, a więc nie wolno nam niepoważnie potraktować nadziei. Podejmujemy odpowiedzialność za drugiego, który przecież idzie za nami, niekoniecznie świadomie.

Personaliści nie krytykują nowoczesnych technik nauczania, jednak prawdopodobnie doradzaliby nauczycielom przedkładanie osobistego kontaktu z uczniem nad wszelkie nowoczesne udogodnienia.

Niektóre techniki nauczania i uczenia się, w ostatnich czasach uznawane za odkrywcze, przedstawia w swoich publikacjach Tony Buzan. Jego książki[4] uświadamiają, że człowiek będzie  mógł nauczyć się o wiele więcej, jeśli pozna mechanizmy pracy swojego umysłu. Okazuje się, że dla mózgu nie ma wyraźnych granic i kursy szybkiego czytania lub tworzenie map myśli różnego rodzaju, łącznie z komputerowymi, może sprawić, że umysł stanie się bardziej chłonny. Buzan uważa, że nikt oprócz nas samych nie sprawi, że wiedza pojawi się w nas. O roli Mistrza pisze natomiast:

„Każdy, kto naucza innych, musi zdać sobie sprawę, że pierwszą lekcją, jaką powinien przekazać uczniom, jest nauka właściwego wykorzystania umysłu. Nauka sprawności intelektualnej jest równie ważna jak rachunki i alfabet”[5].

Buzan zwraca uwagę na ważną i lekceważoną w tradycyjnym nauczaniu rolę Mistrza. Ta rola polega na uświadamianiu uczniowi zasad, wedle których pracuje jego mózg.

To nieco inne rozumienie funkcji nauczyciela niż w przypadku najstarszego i najbardziej w filozofii popularnego Mistrza, Sokratesa, którego zadaniem jest nie uświadamianie możliwości umysłu, ale wydobycie ukrytej w uczniu wiedzy. W przypadku Buzana nauczyciel jest doradcą, który ma przekazać wiedzę o umyśle, a w przypadku Sokratesa nauczyciel to ktoś, kto nie tylko stawia ów fundament wiedzy, ale jest także przewodnikiem, powoduje, że uczeń może ciągle się rozwijać i odkrywać coraz więcej. Jest także wzorem, autorytetem, na którym młody człowiek opiera umiejętności zarówno intelektualne, jak też życiowe i moralne.

W dialogu „Menon” spisanym przez Platona, Sokrates prowadzi rozmowę z człowiekiem, który zastanawia się czym jest dzielność. Po pewnym czasie Sokrates stwierdza na temat prowadzonego rozumowania:

„[…] Tak i teraz o tej dzielności – co to jest, ja sam nic wiem. […] Ale ja jednak chcę to razem z tobą rozpatrzyć i szukać razem, co to jest”[6].

W innym przypadku Sokrates, aby pokazać mechanizm zdobywania wiedzy, prosi
o przyprowadzenie jednego z niewolników i sprawia, że ten młody, niewykształcony chłopiec dochodzi, poprzez odpowiadanie na zadawane mu pytania, do tego, jakie są cechy kwadratu. Sokrates w pewnym momencie mówi:

„[…] tylko będę go pytał, a nie będę go uczył. A ty pilnuj, czy może mnie złapiesz na tym, że go uczę i wykładam, a nie tylko wypytuję go o jego sądy”[7].

 

 

Sokrates, jako nauczyciel, ma za zadanie pomóc uczniowi w zrozumieniu pewnych zagadnień. Nie jest kimś, kto przekazuje wiedzę po to, aby przeegzaminować, ale kimś, kto wydobywa z ucznia jego możliwości. Mistrz jest zatem potrzebny do tego, aby pobudzać, wydobywać wiedzę, poszukiwać jej, a nie przekazywać i egzekwować czy wyłącznie sprawdzać błędy. Ponadto, odkrywana wiedza nie należy tylko do sfery przedmiotów szkolnych. Dotyczy także moralności, prawa, metafizyki. Z nauczycielem takim jak Sokrates można porozmawiać o wszystkim, bo nie pełni on funkcji narzędzia przygotowującego do egzaminu, ale jest prawdziwym, doświadczonym człowiekiem. Warto przy tym zastanowić się nad kondycją polskich uczelni, o których J. Tischner powiada: „Ponieważ na uniwersytetach w tej chwili nie chodzi o prawdę, tylko chodzi o egzamin, w związku z czym nie ma mowy o spotkaniu między mistrzem a uczniem w oparciu o prawdę”[8].

Nie tylko polskie szkoły wymagają zdawania egzaminów i tworzenia bardziej efektywnych sposobów zdobywania wiedzy. Nowe rozwiązania edukacyjne rodzą się głównie w Stanach Zjednoczonych, gdzie autorzy tacy jak Tony Buzan, Gordon Dryden czy Janette Vos próbują zwiększyć możliwości ludzkich umysłów. Co ciekawe, w Stanach Zjednoczonych można w tym samym czasie zaobserwować także rozwój ruchu transhumanistów, dla których celem jest zastosowanie nauki i najnowszych technologii do ulepszania ludzkich zdolności psychicznych, fizycznych, intelektualnych. Przedstawiciele skrajnego nurtu transhumanizmu postulują stworzenie „postczłowieka”, który będzie miał niezmierzone możliwości związane z ciałem i umysłem. Być może jednak zestawienie dydaktyki amerykańskiej z tym niebezpiecznym nurtem jest niewłaściwe i na wyrost, więc aby odejść od tego typu konotacji, warto przenieść się na grunt polski i rozważyć koncepcję polskich pedagogów przyczyniających się do rozwoju nowoczesnej edukacji.

Jedną z twórczyń jest Anna Sajdak, która pisze o edukacji kreatywnej[9]. Jej pomysły wydają się być „złotym środkiem” między nowymi metodami nauczania, a relacją „mistrz-uczeń”. Autorka analizuje w swoich książkach różne środki nauczania, a pisząc o roli nauczyciela przywołuje koncepcje A.S. Neilla i C. Freineta: „[Pedagog] ustawiając siebie w roli osoby wspierającej, udzielającej emocjonalnego wsparcia, powinien prezentować siebie jako osobę autentyczną, otwartą i zaangażowaną, a przez kontakty z dziećmi budować moment swego rodzaju zażyłości. Budowanie emocjonalnego podłoża spotkań jest niezwykle istotne dla powodzenia twórczego rozwoju dziecka”[10].

Według autorki pozytywna relacja między uczniem i nauczycielem jest kluczem do sukcesu w twórczej edukacji, posługującej się nowoczesnymi środkami nauczania. Jeśli do tej koncepcji dodamy kwestię rozwoju moralnego, stanie się oczywiste, że nie sposób przecenić wpływ przewodnika na młodego człowieka. Ma on bowiem znaczenie nie tylko w sferze poznawczej, ale przede wszystkim w sferze duchowej. Mistrzowi nie możemy zlecić wyłącznie wpajania wiedzy (choć niektórzy nauczyciele pewnie byliby tym usatysfakcjonowani), ponieważ człowiek, który uczestniczy w procesie edukacji jako dawca, nigdy nie będzie dawcą samych tylko informacji. Niezależnie od własnej woli, jest także dawcą wartości i od niego zależy, jakie to będą wartości. Uprzedmiotowienie wiedzy, nauczyciela i procesu nauczania nie jest całkiem możliwe, wbrew przewidywaniu Davida Kerry’ego, który snuje przypuszczenia, że:

„Nauczyciele staną się menedżerami nauczania w ośrodkach kształcenia, w których uczniowie będą klientami, tak jak dziś jesteśmy klientami prawników czy innych profesjonalnych doradców”[11].

Taka prognoza sugeruje, że stosowanie jakichkolwiek nowoczesnych metod może prowadzić do zniszczenia procesu wychowania. Znajdą się też tacy, którzy wyrażają przekonanie, że edukacja wręcz powinna stać się towarem, którym można handlować, jednak więcej jest tych, którzy zwrócili już uwagę na tendencję do ciągłego ulepszaniu metod przekazywania wiedzy przy jednoczesnym zapominaniu o wychowaniu. Wydaje się bowiem, że szkoła potrzebuje zmian, ale prowadzonych w sposób mądry, przemyślany, zgodnie z refleksją Roberta Conquesta napisaną w pracy „Uwagi o spustoszonym stuleciu”:

„Obecne nauczanie z dziedziny doświadczeń i realiów społeczeństwa ludzkiego, ogólnie rzecz biorąc, nie jest budujące […] istotą edukacji powinno być chronienie umysłów, zwłaszcza dopiero się kształtujących, przed uleganiem modom lub utartym formułom. Innymi słowy, nauczanie powinno pobudzać krytyczne podejście do wszelkich doktryn historycznych, społecznych, literackich i innych w naukach humanistycznych. Niezbyt to przypomina nauczanie w jego obecnym kształcie, często implicite zniechęcające do krytycznego myślenia, a explicite wpajające bezkrytyczne, przelotne mody”[12].          

Zuzanna Leliwa-Pruszak – wychowawca w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym

[1] J. Mischke, A. Stanisławska, Elektroniczna rewolucja w edukacji. Ale jaka?, w: B. Kędzierska, J. Migdałek, Informatyczne przygotowanie nauczycieli: Kształcenie na odległość ― mit czy edukacyjna rzeczywistość, Rabid, Kraków 2003, s. 67-80.
[2] J. Tischner, Wykład X. Mistrz i uczeń, w: J. Tischner, Etyka a historia. Wykłady, Instytut Myśli Józefa Tischnera, Kraków 2008, s. 430.
[3] Tamże, s. 431.
[4] T. Buzan, B. Buzan, Mapy twoich myśli, Ravi, Łódź 1999; T. Buzan, Podręcznik szybkiego czytania, Ravi, Łódź 1999.
[5] T. Buzan, B. Buzan, Mapy twoich myśli, Ravi, Łódź 1999, s. 177.
[6] Platon, Menon, w: Platon, Dialogi, Antyk, Warszawa 2002, s. 125.
[7] Tamże, s. 127.
[8] J. Tischner, Wykład X. Mistrz i uczeń, w: J. Tischner, Etyka a historia. Wykłady, Instytut Myśli Józefa Tischnera, Kraków 2008, s. 433.
[9] Por. A. Sajdak, Edukacja kreatywna,WAM, Kraków 2008.
[10] Tamże, s. 98.
[11] G. Dryden, J. Vos, Rewolucja w uczeniu, Moderski i S-ka, Poznań 2000, s. 177.
[12] R. Conquest, Uwagi o spustoszonym stuleciu, ZYSK i S-ka, Poznań 2002, s. 292.

BIBLIOGRAFIA

R. Conquest, Uwagi o spustoszonym stuleciu, ZYSK i S-ka, Poznań 2002.
G. Dryden, J. Vos, Rewolucja w uczeniu, Moderski i S-ka, Poznań, 2000.
J. Mischke, A. Stanisławska, Elektroniczna rewolucja w edukacji. Ale jaka?, w: B. Kędzierska, J. Migdałek, Informatyczne przygotowanie nauczycieli: Kształcenie         na odległość ― mit czy edukacyjna rzeczywistość, Rabid, Kraków 2003, s. 67-80.
Platon, Menon, w: Platon, Dialogi, Antyk, Warszawa, 2002.
A. Sajdak, Edukacja kreatywna, WAM, Kraków, 2008.
J. Tischner, Etyka solidarności, Znak, Kraków, 2000.
J. Tischner, O człowieku. Wybór pism filozoficznych, Ossolineum, Wrocław 2003.
J. Tischner, Wykład X. Mistrz i uczeń, w: J. Tischner, Etyka a historia. Wykłady, Instytut Myśli Józefa Tischnera, Kraków 2008.
T. Buzan, B. Buzan, Mapy twoich myśli, Ravi, Łódź 1999.
T. Buzan, Podręcznik szybkiego czytania, Ravi, Łódź 1999.