Jan Paweł II wobec człowieka (II)

Czy jednak nie nadużywa się wyobraźni, przypisując Janowi Pawłowi II zasługi w walce o demokrację, albo w transformacji światowej sytuacji, w waloryzacji praw człowieka w polityce czy w upowszechnieniu metody dialogu? Czy papież nie przywłaszczał sobie ich kompetencji? Albo czy nie wyolbrzymia się jego znaczenia? Przegląd Powszechny, 3/2007




Oto pozytywna zdobycz pokojowej walki demokratów nieodległej jeszcze przeszłości krajów z komunistycznego bloku i jej udział w aktualnej polityce międzynarodowej. Z tego punktu widzenia interwencja państw NATO i europejskich sił wojskowych w Kosowie była niejednoznaczna. Można powątpiewać, czy wszystko zrobiono, by uniemożliwić Milosevićovi wprowadzenie dyktatury w Serbii po upadku komunistycznej Jugosławii; można zastanawiać się, czy wyczerpano wówczas wszystkie środki politycznego nacisku, zanim przystąpiono do akcji militarnej, albo odwrotnie – czy ta interwencja nie była spóźniona. Zatwardziali pacyfiści mogą kontestować nawet sam zamiar rozwiązań siłowych. Wiadomo, że Watykan nie zaakceptował tej interwencji i podejmował się roli mediatora. W każdym jednak razie, nie ulega wątpliwości, że interwencja była podjęta wbrew międzynarodowemu prawu, które do dziś nie zostało zmienione, że miejsce interwencji w ostatecznym rozrachunku było dość arbitralne, biorąc pod uwagę, że deptano bezkarnie prawa człowieka w wielu innych zakątkach świata bez reakcji światowej wspólnoty.

Usprawiedliwianie kosowskiej interwencji faktem, iż chodziło o zakątek Europy nie wydaje się wystarczające, choć każde państwo, a tym bardzie kontynent, ma obowiązek bronić swych obywateli i ich interesów. Żeby zatem międzynarodowe prawo obowiązywało wszystkich, musiałoby stać się uniwersalną zasadą. Międzynarodowa wspólnota musiałaby reagować tak samo wszędzie, gdzie miejscowe rządy depczą prawa człowieka, choć jej interwencje nie musiałyby zawsze przybierać militarnej formy. Oczywiście, jest to wyzwanie i ideał, których światowa wspólnota nie może tracić z oczu, jeśli powoduje nią troska o jakąś międzynarodową sprawiedliwość i względnie stały pokój, nie zapoznając przy tym skandalicznych nierówności w dostępie do dobrobytu czy choćby tylko znośnych warunków bytu.
Oto niejednoznaczny aspekt obrony praw człowieka za pomocą wojskowej interwencji; aspekt, który na szczęście nie jest jedyny. Wydaje się, że można też dostrzec w tym i pozytywny wymiar. Ową interwencję militarną można bowiem też rozumieć jako zachodnią wolę polityczną obrony praw człowieka i jej pomoc we wprowadzeniu demokracji. Interwencja nie dotyczyła przecież kraju członkowskiego Paktu Północnego czy Unii Europejskiej. Może to znaczyć, że Europa nie chce się ograniczyć, także z perspektywy NATO, jedynie do państw członkowskich Unii Europejskiej i Aliansu Atlantyckiego; że jest to krok w kierunku uniwersalizacji polityki obrony praw człowieka; że chodzi rzeczywiście o globalizację tej postawy politycznej, a nie tylko ograniczenie się do europejskiego regionalizmu. To zaś doskonale przypomina chrześcijański uniwersalizm, o którym papież wciąż przypominał.

Z tego punktu widzenia oznacza to, że Kościół chciałby otworzyć Europę na cały świat, wystrzegając się przy tym wyniosłego pouczania; pragnie współdziałać z wszystkimi kontynentami i rozsianymi po nich państwami. Jest to przyszłościowa wizja, ale odważyłbym się powiedzieć, że dotyka ona planetarnego i uniwersalnego wymiaru, jaki prezentował Jan Paweł II w swojej wizji problematyki społecznej i politycznej od początku swego pontyfikatu. Jak wszystko w polityce, urzeczywistnianie tego prometejskiego marzenia zależy od politycznej woli rządów, którym obywatele powierzyli władzę, oraz od światowej koniunktury, która też jest przecież w jakiejś przynajmniej mierze rezultatem politycznych działań, idących w tym kierunku... Niemniej, współzależności międzypaństwowe i międzykontynentalne coraz bardziej przybierające na sile są fenomenem, z którego żaden kraj nie może się wyłamać. To zaś sprzyja globalizacji czy uniwersalizacji, niezależnie czy ten kierunek nam się podoba, czy też nie.

Inna rzecz, że taka wizja planetarnych relacji wymaga radykalnej zmiany postaw rządów i obywateli ich państw. Nie wydaje się to oczywiste i dlatego mogą się rodzić wątpliwości co do jej, powiedzmy, eschatologicznego urzeczywistnienia. W tym tkwi główna jej słabość, o której nie zapominał papież.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...