Okiem maturzysty – refleksje z lat katechezy

Matura za nami. Maturzystów współpracujących z "Przewodnikiem Młodych", oczekujących obecnie na wyniki egzaminów, poprosiliśmy o refleksję na temat szkolnej katechezy… U jednych wzbudzi ona pewnie sprzeciw, innych pobudzi do twórczego zastanowienia… Przewodnik Katolicki, 29 czerwca 2008



Gimnazjalna rzeczywistość


Już dziewięć lat polski system edukacji zmaga się z placówką oświatową pośrednią między szkołą podstawową a szkołą średnią, czyli gimnazjum. Niejeden nauczyciel przyzna nam pewnie rację: młodzież w tym wieku stanowi trudny „materiał” do wychowania.

Przychodząc do gimnazjum, spotykaliśmy rówieśników z bardzo różnych szkół, rodzin i środowisk. Różnice tak w poziomie edukacji, jak i stopniu dojrzałości były ogromne. Oprócz tego w gimnazjach nakłada się na siebie wiele innych problemów, które utrudniają prowadzenie zajęć, a nawet utrzymanie elementarnego spokoju i porządku na lekcjach. Nie tylko na religii.

Zarówno podstawy wiary, jak i dobrego wychowania wynosimy z domu. Niestety, wielu rodziców o tym nie pamięta. Negatywnie wypowiadają się o Kościele i sprawach dotyczących wiary. To podejście przejmują gimnazjaliści, co niestety widoczne jest na lekcjach. Sami uczniowie zdają sobie sprawę, że religia jest przedmiotem dodatkowym, dlatego często nie traktują jej poważnie. Z chęcią przestaliby może nawet uczęszczać na lekcje religii, ale wiedzą, że jest to konieczny warunek np. do przyjęcia bierzmowania. Traktując więc obowiązki religijne jako zło konieczne, z niechęcią i negatywnym nastawieniem przychodzą też na katechezę.

Duży problem stanowi również program nauczania. Zakłada się bowiem, że każdy uczeń, w równym stopniu, tak jak w przypadku innych przedmiotów, z roku na rok będzie się rozwijał. Niestety, poziom świadomości i wiedzy religijnej, jak i zresztą religijności (pobożności), w gimnazjum jest bardzo zróżnicowany. Niemożliwe więc okazuje się przeprowadzanie lekcji zgodnie z programem. Skoro np. przy okazji cyklu lekcji o Duchu Świętym spora część uczniów w ogóle nie wiedziała, o czym mówimy, nie dało się zgłębiać siedmiu darów Ducha Świętego czy innych szczegółowych kwestii.

Bez winy nie pozostają także uczniowie. Wielu naszych gimnazjalnych rówieśników to młodzież, która przeżywała bardzo burzliwie okres dojrzewania. Bunt, w zasadzie przeciw wszystkiemu i wszystkim, odbijał się także na katechezie. Nierzadko byliśmy więc świadkami konfliktów na linii uczeń-katecheta. Nauczyciel oczekiwał posłuszeństwa i odpowiedniego zachowania; uczeń lekceważył polecenia, a nierzadko potrafił bez skrupułów wyrazić swoje niezadowolenie, używając wulgarnego słownictwa.

Jednak najważniejszym czynnikiem wpływającym na kształt katechezy w gimnazjum wydaje się nam postawa samego katechety. To on, jako prowadzący, ma decydujący wpływ na kształt lekcji. Od niego zależy, czy uczniowie będą wykazywać choć minimum zainteresowania, czy też zajmą się czym innym. Na przestrzeni lat spotkaliśmy się z katechetami, którzy nie potrafili poradzić sobie z uczniami. Niestety, byli na pozycji straconej. Uczeń od razu zauważał, że nauczyciel nie panuje nad klasą i robił co mu się podobało. Natomiast zmęczony sytuacją katecheta, próbował co prawda jeszcze poprowadzić zajęcia, lecz zazwyczaj wszystko kończyło się nudnym podręcznikowym wykładem, którego i tak niewielu słuchało. To były konkretne sytuacje, kiedy widzieliśmy, że to właśnie nauczyciel swoim zaangażowaniem i postawą wypracowuje sobie autorytet i zdobywa szacunek uczniów… albo je traci.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...