Spowiedź: zamiast przewodnika

Czy nie jest dziwne, że nie ma poradników dla katolików, którzy zmierzają do konfesjonału? Tygodnik Powszechny, 1 kwietnia 2007




Ale zdarzają się sytuacje odwrotne: katolicy-skrupulanci, którzy biegają do konfesjonału co najmniej raz w tygodniu. Również tacy ludzie, przekonuje o. Dawidowski, mają niewłaściwie uformowane sumienia. – Pan Bóg jest dla nich niczym kalkulator, który skrupulatnie liczy ludzkie winy. To także problem tych, którzy nauczali ludzi sprowadzania religii do dwóch opcji; wolno – nie wolno, nakaz – zakaz.

Dużo bardziej przyziemne źródła skrupulanctwa przedstawia ks. Krupiński (wikary w jednej z podwarszawskich parafii, nazwisko na jego prośbę zmienione). Jego zdaniem najczęściej chodzi tu o starsze, samotne kobiety, słuchaczki Radia Maryja. Całymi dniami odmawiają różaniec, a wieczorem przychodzą na Msze. – Cotygodniowa spowiedź staje się lekarstwem na samotność i chęć wygadania się – mówi. – Najczęściej zresztą spowiadają się nie ze swoich grzechów, ale cudzych; że córka jej dawno nie odwiedziła, że sąsiadka jest zła, że gaz znów podrożał...

W kotka i myszkę

Konfesjonał bywa także postrzegany jako zło konieczne. Szczególnie przez tych, którzy spowiadają się raz w roku przed Wielkanocą oraz tych, którzy są zmuszeni do spowiedzi przez kościelne przepisy, np. rodziców chcących ochrzcić dzieci albo ludzi zamierzających się pobrać.

Ks. Krupiński wie, że młodzi ludzie, którzy przychodzą do niego na kursy przedmałżeńskie, najczęściej już razem mieszkają. Ich spowiedź pokazuje, że penitenci nie są do końca szczerzy w konfesjonale.

– Zazwyczaj jest tak – wyjaśnia wikary – że mężczyzna przychodzi pierwszy. Mężczyźni są bardziej konkretni, przyznają więc, że współżyją z przyszłą żoną. Potem przychodzą narzeczone, które o seksie przedmałżeńskim nawet się nie zająkną. Mam świadomość, że nie mówią całej prawdy, ale nie mogę wprost zapytać, bo zobowiązany jestem do zachowania tajemnicy. Jeśli z kolei będę dopytywał o życie intymne, posądzą mnie, co często się zdarza, że zaglądam im pod kołdrę. Muszę więc liczyć na szczerość.

Innym sposobem na omijanie przyznania się do poważnych grzechów – szczególnie tych związanych z szóstym przykazaniem – jest przemycenie ich pomiędzy innymi przewinami. Ks. Krupiński: – To często stosowana metoda. Penitent wyznaje grzechy z szybkością karabinu maszynowego – wszystko po to, aby grzech ciężki i poważny został wypowiedziany, ale abym go broń Boże nie dostrzegł i nie drążył.

Innym sposobem ucieczki od nazywania własnych grzechów po imieniu są rozmaite zabiegi językowe. Nie mówi się o zdradzie, a jedynie o chwili „słabości i zapomnienia". Nie szuka się winy w sobie, ale poszukuje okoliczności łagodzących – zbyt dużo alkoholu, wyjazd poza dom w celach biznesowych itd.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...