Polska Ukraińców

Biorąc pod uwagę obciążenia historyczne relacji polsko-ukraińskich, wydawać by się mogło, że nie jest łatwo być Ukraińcem w Polsce. Rzeczywistość jednak, jak zawsze, wymyka się prostym schematom. – Nigdy nie odczuwałem w Polsce żadnej dyskryminacji z powodu mojej narodowości. Więź, 10/2009



Rusłan Sałamatin podziela powszechną opinię, że istotne znaczenie na wzrost życzliwości Polaków wobec Ukraińców miała „pomarańczowa rewolucja”. – Wtedy również, dodaje Rusłan, skonsolidowało się nasze ukraińskie środowisko. Zawiązała się nieformalna grupa ludzi, wśród których byli m.in.: Rostysław Kramar, Andrij Bihun, Ołeś i Iryna Jakymiw, Serhij Perun. Chcąc wspomagać tę sprawę – opowiada Sałamatin – postanowiliśmy namówić pracujących w Polsce Ukraińców, żeby poszli głosować.

Nie to, że nie chcieli, ale wielu z nich pracowało tu nielegalnie i obawiali się, że kiedy zgłoszą się do ambasady, będą mieli kłopoty. Trzeba było powiadomić te osoby, że muszą zgłosić się do ambasady, żeby w ogóle znaleźć się na listach wyborców i że nic im nie grozi. Wymagało to ciężkiej pracy pozytywistycznej. Zbieraliśmy się, drukowaliśmy ulotki, a potem próbowaliśmy trafić do miejsc, gdzie przychodzą Ukraińcy, czyli przede wszystkim do świątyń, na stadion X-lecia itp. Myśmy się wtedy bardzo zintegrowali. Potem powstał pomysł, żeby założyć stowarzyszenie Nasz Wybór Ukraina. Nie doszło do formalnej rejestracji, ale istnieje grupa ludzi, która utożsamia się z tą ideą i podejmuje różne działania.

O negatywnym stereotypie Ukraińca Rusłan dowiadywał się z literatury i badań CBOS. – Sam doświadczałem w Polsce przed wszystkim życzliwości, raz tylko zdarzyło mi się być skojarzonym z UPA – śmieje się. – Kontrolerzy w pociągu podmiejskim, dowiedziawszy się, że jestem Ukraińcem, chcieli chyba nawiązać ze mną kontakt i zagadnęli: Ukrainiec? Czyli UPA?

Czas przeszły

Oczywiście – przyznaje Roksana Vikaluk – w naszej wspólnej historii dużo jest trudnych momentów. Nieraz zdarzało mi się o nich z moimi polskimi przyjaciółmi i znajomymi rozmawiać. W tych dyskusjach nie było zacietrzewienia, próbowaliśmy widzieć racje dwóch stron. Chciałabym, byśmy – my, Polacy i Ukraińcy – wybaczyli sobie nawzajem wyrządzone krzywdy. Stefan Bandera i UPA to sprawy, których ja sama sobie jeszcze w pełni nie wyjaśniłam. Ale wiem jedno: walczyli o wolność Ukrainy. I będzie sprawiedliwie, jeśli ten fakt i jego pierwszorzędne znaczenie dla naszej historii zrozumie świat. Dziś historia Ukrainy, również dla samych Ukraińców, wciąż w wielu miejscach pozostaje jeszcze za mgłą.

Podobne doświadczenie jest udziałem Ewy. Opowiada: – Wiele osób tutaj pyta mnie, co myślę o Banderze i UPA. To bolesne sprawy, spowodowały wiele niezawinionego cierpienia. Sama idea walki o wolność Ukrainy jest mi jednak bliska. Nie jest przecież tak, że do czasu pojawienia się Bandery wszystko ze strony Polaków wobec Ukraińców było OK, a Ukraińcy bez powodu rozpoczęli walkę.

Historii nie zmienimy. Wy macie swoją opowieść o tym, jak Kozacy czy banderowcy znęcali się nad polskimi kobietami, a maleńkie dzieci nabijali na płoty. My mamy podobną – o tym, jak Polacy rozpruwali brzuchy naszym kobietom i zaszywali w nich koty… Za trudne relacje między naszymi narodami odpowiedzialne są obie strony. Historię trzeba pamiętać, ale nie można żyć tylko przeszłością. Czas, byśmy spróbowali sobie nawzajem wybaczyć.

Podobnie widzi te sprawy Ołeś Jakymiw. – Nie można liczyć historii od 1943 r. Wrócimy do roku 1918, kiedy Polska nie brała pod uwagę ukraińskich starań o niepodległość, wrócimy do Chmielnickiego… Zastanawiam się, czy Związek Kresowiaków, podnosząc ciągle sprawy walk polsko-ukraińskich z ostatniej wojny, nie pomaga trochę Erice Steinbach? Nie chodzi o to, żeby zacierać przeszłość i twierdzić, że między naszymi narodami zawsze było dobrze.

Przeciwny jestem jednak, aby w dyskusjach o naszej historii przerzucać się liczbami: ilu Polaków zginęło z rąk UPA, a ilu Ukraińców z rąk AK. Każde życie jest ważne i każdy mord był złem. Przeciwny jestem również, aby w dyskusjach o wydarzeniach na Wołyniu używać takich sformułowań jak „ludobójstwo”. Wtedy polskie akcje odwetowe też trzeba by nazwać ludobójstwem. Istnieją dwie strony tego dramatu. Chciałbym, żeby taką historię, w której pamięta się o tym, poznawał mój synek w polskiej szkole. I wolałbym, aby nasze narody bardziej patrzyły w przyszłość niż w przeszłość, byśmy się nawzajem wspierali. Czy nie do tego wzywał nas Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki na Ukrainę w 2001 r.?






«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...