Poplamiona dusza

Tygodnik Powszechny Tygodnik Powszechny
30/2011

Odsetek pijących nałogowo księży jest taki sam, jak lekarzy czy nauczycieli. Ale kapłaństwo nie jest powodem niczyjego alkoholizmu.



W ciągu kilkunastu lat przez ośrodek w Kowalewie przewinęło się prawie sześciuset duchownych: od braci zakonnych przez wikarych i proboszczów po księży z doktoratami i habilitacjami. Większość po terapii wróciła do normalnego życia kapłańskiego.

– Księża uczą się tutaj, jak nie ukrywać choroby i stawiać jej codziennie czoło – mówi prałat Kondratowicz. Uważa, że to, co robi, pomaga jemu samemu zachować trzeźwość. Rzadko jednak księża idą na leczenie z własnej woli.

Trzeźwość

Ksiądz pierwszy: – Moje trzeźwienie zaczęło się przeszło trzydzieści lat temu, jak poszedłem na pierwszy mityng Anonimowych Alkoholików. Pamiętam, byłem oburzony, że terapeutka mnie tam wysyła. „Ja, ksiądz, z jakimiś alkoholikami?”. Wstydziłem się. Przekonała mnie jednym zdaniem: „A jak ksiądz pijany chodził w sutannie, to nie było księdzu wstyd?”. To tam dowiedziałem się, że wychodzenie z nałogu to walka do końca życia.

Ksiądz siódmy: – Biskup kazał mi natychmiast jechać na terapię. Tłumaczyłem, że Adwent, że spowiedź. Nie dał za wygraną. Czułem się tym strasznie upokorzony. Tym bardziej że to grupka parafian doniosła na mnie do kurii. Na terapii byli sami księża. Przez pierwsze dwie noce nie zmrużyłem oka. Czułem się upodlony, że tak nisko upadłem. Kiedy dowiedziałem się, że to choroba, przeraziłem się. Od tamtego czasu nie wziąłem kieliszka do ust.

Ksiądz dziesiąty: – Mój biskup o niczym nie wiedział. Kiedy powiedziałem mu, że muszę się leczyć, był zaskoczony. Miał zupełnie inny obraz mojej osoby: zapracowanego, energicznego księdza, który ze wszystkim sobie radzi. Na terapię namówiła mnie rodzina i paru duchownych przyjaciół. Chociaż tylu innych księży wiedziało i obgadywało mnie za plecami. Ale żaden nie powiedział mi w oczy: „Idź się leczyć”. Kto jak kto, ale księża powinni pomóc bratu w kapłaństwie, a nie obrabiać mu d... jak baby pod kościołem.

Ksiądz trzeci: – Nie piję już dziesięć lat. Ale każdy dzień to walka.

Prawda zdejmuje ciężar

Anonimowi Alkoholicy opracowali w połowie dwudziestego wieku metodę Dwunastu Kroków, według których starają się postępować, żeby wytrwać w trzeźwości. Krok Piąty: „Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów”.

Wyznanie

Ksiądz czwarty: – Popielec, kościół pełen. Kiedy kończyłem kazanie, powiedziałem ni stąd, ni zowąd: „Nie chcę być dłużej aktorem. Jestem alkoholikiem. Muszę podjąć terapię. Proszę o modlitwę”. Ludzie stali jak wryci. Niektórzy płakali. W dekanacie zrobił się szum. Niektórzy księża mi gratulowali, większość miała pretensje, że się tak obnażyłem.

Ksiądz dziewiąty: – Po powrocie z terapii powiedziałem w kościele, że jestem alkoholikiem i że byłem na leczeniu. Ludzie dobrze wiedzieli, ale zaczęli mi klaskać.

Ksiądz dziesiąty: – Kiedy poszedłem na terapię, napisałem list do parafian. Przyznałem się, że od lat zmagam się z chorobą alkoholową i muszę podjąć specjalistyczne leczenie. Prosiłem o modlitwę i życzliwość. List przeczytał w kościele wikariusz. Tego dnia i w następne dostałem mnóstwo esemesów. Ludzie gratulowali mi odwagi i zapewniali, że są ze mną. Poczułem się, jakby ktoś zdjął ze mnie ogromny ciężar.

Kara

Kodeks Prawa Kanonicznego przewiduje dla księży karę suspensy, czyli zakaz bądź ograniczenie czynności kapłańskich. Stosuje się ją także w przypadku nadużywania alkoholu i wywoływanego tym zgorszenia bądź w sytuacji, gdy kapłan nie chce podjąć leczenia. Suspendowany nie może na przykład udzielać sakramentów, głosić kazań, spowiadać ani sprawować urzędów. Nadużywającego alkoholu księdza, który zaniecha posługi kapłańskiej albo z tego powodu uwikła się w inne skandale, można też przenieść do stanu świeckiego.

Ksiądz jedenasty: – Rok temu biskup mnie suspendował. Nie mam przydziału do żadnej parafii, nie mogę spowiadać. Przez wiele miesięcy, żeby uczestniczyć we Mszy świętej, szedłem do zakrystii i tam się modliłem. Czułem się upokorzony. Ostatnio pozwolili mi odprawiać w koncelebrze. Ciągle czekam w niepewności na jakąś decyzję.

Ksiądz siódmy: – To nieludzkie usunąć księdza ze stanu duchownego dlatego, że jest alkoholikiem. To tak, jakby wyrzucić kogoś z domu.

Ksiądz jest potrzebny tylko wtedy, jak ma siły, zdrowie i ciężko pracuje. A gdy się rozchoruje, staje się niepotrzebny. Świat ludzi świeckich jest bardziej miłosierny.

Korzystałem z fragmentów mojej książki „Wyznania księży alkoholików”, która pod koniec czerwca ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...