W wielu momentach mojego życia zakonnego nie odczuwałem braku bycia ojcem. Ale to nie znaczy, że nie było w ogóle takich chwil, kiedy człowiek tęsknił. Było wiele dzieci i młodzieży, z którymi zbudowałem na tyle mocną więź, że ich nieobecność w sensie formalnego rodzicielstwa nie była odczuwalna.
eSPe: Co według Ojca znaczy być mężczyzną?
O. Tomasz Jędruch SP: Można powiedzieć bardzo prosto, jak funkcjonuje to w opinii publicznej – mężczyzna to jest ten, który zbuduje dom, posadzi drzewo, zrodzi potomka. Z punktu widzenia kapłana trudno się z tym do końca zgodzić. Wg mnie trzeba zobaczyć siebie jako mężczyznę w relacji do drugiej osoby. W relacji do kobiety, do dzieci, do współbraci. Tożsamość ujawnia się kiedy stykamy się z kimś. Z obserwacji duchownych – kleryków, współbraci, nawet siebie – wiem, że w towarzystwie kobiet zachowujemy się inaczej. Wtedy staramy się bardziej być mężczyznami. Ale to jest jeden element. Drugi jest również związany z tożsamością. Być mężczyzną to myśleć, mówić, działać jak mężczyzna. Dopiero później dochodzą cechy, które są charakterystyczne dla osoby dojrzałej, ale tradycyjnie przypisywane mężczyźnie: odwaga, umiejętności, takie jak: konfrontacja – chociażby przez rozmowę, jasne i wierne prezentowanie swoich poglądów, upominanie bliźnich. Do innych przymiotów zaliczyłbym bycie konsekwentnym, posiadanie własnego zdania, wierność, wytrwałość, uczenie się, czyli wyciąganie wniosków, odpowiedzialność za kogoś lub za coś.
eSPe: Czy kapłanowi nie brakuje czegoś do pełni męskości? Czy celibat nie jest tu przeszkodą?
Byłoby tak, gdybyśmy wyakcentowali wyłącznie element bliskości płci przeciwnej rozumianej szeroko – nie tylko w sferze seksualności, ale też emocji, potrzeby bliskości, intymności. Można to postrzegać jako brak. Ale w sytuacji, gdy człowiek dobrze odkryje swoje powołanie, zrozumie więź, która łączy go z Chrystusem a na Jego wezwanie odpowie pozytywnie, to wartość zainwestowanej miłości sprawi, że nie będzie poczucia niespełnienia.
Mam świadomość swoich popędów, ale wiem też o wartościach. One o wszystkim decydują – też o tym czy zaspokajam inne potrzeby czy nie. Można tu przywołać ewangeliczne perłę lub skarb – gdy znalazłem coś tak cennego, to wszystko inne zostawiam bez żadnego żalu. Jako zakonnik nie czuję się niespełniony jako mężczyzna.
eSPe: Sfera człowieka związana z płcią nierozerwalnie wiąże się z tożsamością. Jak zatem jest pielęgnowana przez kapłanów?
Bardzo ważna jest świadomość tego, że konsekwencje wynikające z płci naturalnie pojawiają się także u kapłana (np. potrzeba bycia z kimś, dla kogoś, przy kimś). Nie można udawać, że tego nie doświadczam, że w określonych sytuacjach budzi się we mnie popęd. Trzeba pamiętać, że są wartości cenniejsze niż to. W miłości nie ma części – jak kocham, to oddaję się w całości.
Przytoczę fragment z reguł zakonu pijarów: „Aby odpowiedzieć na dar konsekrowanej czystości każdy nasz współbrat winien stosować wszystkie środki naturalne, jak i nadprzyrodzone. Są nimi poznanie samego siebie, harmonijne zespolenie elementów składających się na osobowość, odważna i cierpliwa walka oraz wszelkie pomoce zalecane przez zdrową psychologię prowadzącą do prawdziwej dojrzałości osobowej, przede wszystkim zaś wytrwała gorliwość w modlitwie i duchowa zażyłość z Chrystusem”. To dużo wyjaśnia. Nie twierdzimy, że męskość jest nieważna. Ale kładziemy nacisk na dojrzałość i integralność człowieka jako osoby.
eSPe: Konsekwencją płciowości dla chrześcijanina jest bycie matką lub ojcem. A co w przypadku księdza, bo przecież każdy kapłan decyduje, że nigdy ojcem nie zostanie?
W wielu momentach mojego życia zakonnego nie odczuwałem braku bycia ojcem. Ale to nie znaczy, że nie było w ogóle takich chwil, kiedy człowiek tęsknił. Było wiele dzieci i młodzieży, z którymi zbudowałem na tyle mocną więź, że ich nieobecność w sensie formalnego rodzicielstwa nie była odczuwalna.
eSPe: Jako pijar jest Ojciec uprzywilejowany.
To wielkość naszego charyzmatu. Ciągły kontakt z dziećmi i młodzieżą pomaga przeżywać nam ojcostwo. Wyświęcony kapłan często od razu jest postrzegany jako ojciec i staje się dla wielu duchowym ojcem. Przypomina mi się sytuacja, kiedy na początku mojej kapłańskiej posługi przybiegło do mnie dziecko z patologicznej rodziny. W trudnej sytuacji to u mnie szukało pierwszej pomocy. Obdarzyło mnie zaufaniem, potraktowało mnie jak ojca. Takie przypadki pokazują, że kapłan nie musi wyobrażać sobie ojcostwa. On je realizuje każdego dnia.
eSPe: Czy można też mówić o relacji ojcowskiej w stosunku do dzieci przez siebie ochrzczonych?
Można tu pójść za św. Pawłem, który mówił, że „rodzimy dla Chrystusa”. Ale nie można zatrzymywać się tylko na chrzcie. Trzeba mieć na uwadze całe towarzyszenie młodemu człowiekowi na drodze jego duchowego rozwoju. Widać to w przypadku młodzieży, która jest daleko od Boga, a pod wpływem kontaktu w duszpasterstwie, w szkole zaczyna być bardzo aktywna w Kościele. Oni często mówią, że to relacja z konkretnym kapłanem zrodziła w nich wiarę.
Dużo radości przynosi obserwowanie jak ze środowiska, w którym funkcjonuje dany kapłan wychodzi jedno małżeństwo sakramentalne, potem drugie i kolejne. Oni mają swoje dzieci, z którymi wzrastają w wierze. To jest także to pawłowe „rodzenie dla Chrystusa”.
eSPe: Na czym polega formacja kleryków do dojrzałego przeżywania własnej męskości?
Jest to przede wszystkim formacja dojrzewania człowieka jako osoby. Tu stosuje się wszystkie możliwe środki od indywidualnego towarzyszenia przez konferencje, spotkania formacyjne i warsztaty do starannego zwracania uwagi na sferę emocjonalną. To wszystko ma prowadzić kandydatów do życia w świadomości siebie jako mężczyzn i równocześnie zakonników. W Ratio studiorum nie ma konkretnego przedmiotu uczącego przeżywania własnej seksualności, ale wszystkie oddziaływania wychowawcze i formacyjne, służą temu by klerycy dojrzewali.
eSPe: Dlaczego Kościół nie pozwala homoseksualistom zostawać kapłanami?
Trzeba pamiętać, że dokumenty kościelne doprecyzowują, że chodzi o czynnych homoseksualistów, tych, którzy mają głęboko zakorzenione skłonności homoseksualne lub o osoby, które wspierają tzw. kulturę gejowską. Gdyby ktoś zataił taki fakt a sytuacja okazałaby się jasna już w seminarium, to taka osoba będzie usunięta. Kapłan ma być pasterzem, a to jest związane z mocnym wchodzeniem w relacje. A trzeba wiedzieć, że homoseksualizm jest pewnym nieuporządkowaniem moralnym, które uniemożliwia bycie dobrym pasterzem i prowadzenie innych. Pasterz ma wskazywać drogę do Królestwa Niebieskiego.
eSPe: A czy kobiety i mężczyźni mają jakieś specjalne role w Kościele?
Na pewno i kobieta, i mężczyzna mają jeden kierunek – Królestwo Boże. Historia Kościoła to doskonale pokazuje przez świętych i święte. I trudno to rozdzielać, ale kiedy myślę o roli kobiety to jest nią ukazywanie piękna – np. w liturgii. W przypadku mężczyzny widziałbym mocne świadectwo. Właściwie tylko w liturgii zarysowały się pewne różnice. Poza tym w Kościele jest takie samo miejsce dla kobiet, jak i dla mężczyzn.
Rozmawiał Przemysław Radzyński
Tekst pochodzi z 96 numeru kwartalnika eSPe.
Czasopismo do kupienia w wersji papierowej: http://xn--boskieksiki-4kb16m.pl/product-pol-594-KWARTALNIK-eSPe-nr-96-Byc-kobieta-byc-mezczyzna.html lub elektronicznej: http://zixo.pl/espe_nr_96
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.