Niekoniecznie polecam. Był to wprawdzie jeden ze środków prowadzących do oczyszczenia z grzechów, zalecony przez samego Boga, ale to było dawno, jakieś trzy tysiące lat temu, kiedy jeszcze obowiązywało Stare Przymierze.
Wtedy Bóg niejako „dostosowywał” się do człowieka (co na nasze wielkie szczęście robi od zawsze) i proponował takie formy rytuałów, jakie mieściły się w ówczesnym pojmowaniu kultu religijnego i przyjętych zwyczajach. Tak jak na całym Bliskim Wschodzie, tak i w Izraelu bardzo ważną rolę przypisywano krwi, zarówno ludzkiej, jak i zwierzęcej, co miało przełożenie także na niektóre czynności rytualne. W Izraelu najczęściej dotyczyło to tzw. ofiary przebłagania, czy zadośćuczynienia za grzechy, której złożenie polegało m.in. na zabiciu określonego zwierzęcia i pomazaniu/wylaniu/pokropieniu jego krwią miejsca poświęconego Bogu (najczęściej był to ołtarz). Po dokonaniu całego rytuału grzechy danego człowieka lub całej społeczności zostawały odpuszczone, a więc relacja z Bogiem w pełni przywrócona (Kpł 4-5).
***
Trochę inaczej rzecz miała się z oczyszczeniem nie tyle z grzechów, co z tzw. nieczystości rytualnej, którą zaciągało się np. przez dotknięcie zmarłego. W takim przypadku potrzebna była tytułowa bohaterka, czyli czerwona krowa, po której zabiciu i spaleniu oraz paru innych czynnościach z tym związanych, należało zebrać powstały popiół. Przechowywano go, aby móc w razie potrzeby sporządzać tzw. wodę oczyszczenia, którą kropiono wszystko i wszystkich, znajdujących się w stanie wspomnianej wcześniej nieczystości. Napisałam „wszystko”, ponieważ nieczyste mogły stać się nawet rzeczy, np. niczemu winne naczynie, znajdujące się w namiocie akurat w momencie, gdy jego mieszkaniec znalazł się w trakcie procesu oddzielania duszy od ciała, a ono na swoje nieszczęście nie miało pokrywy przymocowanej sznurem i było otwarte (Lb 19).
„Śmieszne – może ktoś pomyśli – co też Bóg im za prawa powymyślał, czyżby uważał, że będą się bali, że nieczystość, jak morowe powietrze, wciśnie się wszędzie albo że duch zmarłego przypadkiem zechce schować się w naczyniu i straszyć?”.
Myślę, że nikogo wtedy te prawa za bardzo nie dziwiły i widocznie w erze kwitnących wokół różnorakich kultów, wpisywały się w panującą mentalność i obowiązujące przekonania.
***
Jakie zatem mamy propozycje od Boga teraz, w erze kwitnącego ateizmu i przeróżnych pseudo-duchowości? Z odpowiedzią przychodzi nam autor Listu do Hebrajczyków: „Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu”.
Jakże niepojęta hojność Boga i jakże niezwykły „skok jakościowy”! Czy przystępując do spowiedzi, zdajemy sobie sprawę, że zostajemy uniewinnieni nie przez ofiarę z jakiegoś zwierzątka i nie tylko dzięki naszej szczerości i odwadze oraz cierpliwości i mądrości spowiednika, ale przede wszystkim przez Krew samego Boga?
***
Nie byłoby odkupienia bez zmartwychwstania i to ono jest zwieńczeniem, szczytem zbawczego dzieła Chrystusa, ale już sama Jego śmierć była życiodajna. Krew, która może częściej kojarzy nam się właśnie ze śmiercią, gdyż codziennie możemy usłyszeć o jej przelaniu, jest przecież ze swej natury nośnikiem życia – mamy okazję sobie o tym przypominać np. w czasie organizowanych akcji krwiodawstwa. Tak jak cenimy ludzi zaangażowanych w te akcje, którzy przy zachowaniu swojego życia, dają życie innym, tak tym bardziej cenimy tych, którzy kiedyś narażali i często utracili swoje życie, by innych przy nim zachować. Podobnie też czcimy krew męczenników, która, jak mówił Tertulian, jest posiewem chrześcijan. Owocuje zawsze rozkwitem wiary czy to na terenie objętym prześladowaniami, czy to wśród tych, którzy po prostu o tym męczeństwie się dowiadują.
***
Oprócz właściwości oczyszczającej i życiodajnej, Krew Chrystusa ma także moc więziotwórczą – jest znakiem przymierza. Już w Starym Testamencie przymierze Boga z ludem zostało zawarte przez pokropienie krwią. Nowe Przymierze ma jeszcze głębszą wymowę – poprzez ustanowienie Eucharystii Chrystus daje nam swoją Krew do picia, mówiąc o niej: „To jest moja Krew Przymierza”. Niesamowite, że dzięki temu mamy możliwość co niedziela, ba – codziennie! – zawierać z Nim, Bogiem, coś w rodzaju braterstwa krwi. Tak jak niektóre składniki z naszego pokarmu dostają się do naszej krwi, tak też dzięki przyjęciu Eucharystii Krew Chrystusa w pewien sposób zaczyna płynąć w naszych żyłach. Czasem mówi się, że stajemy się tym, co spożywamy – podczas Komunii Świętej sprawdza się to w niezwykły sposób. Bł. Elżbieta od Trójcy Świętej pisze, że „kiedy przyjmujemy Chrystusa z wewnętrznym oddaniem się, Jego Krew, pełna żaru i chwały, płynie w naszych żyłach i rozpala się ogień w głębi nas (…) Miłość wchłania w siebie swój przedmiot; my wchłaniamy w siebie Jezusa, Jezus nas wchłania w siebie. Przeto uniesieni ponad nas do wnętrza miłości, zmierzając ku Bogu, wychodzimy naprzeciw Niego, naprzeciw Jego Ducha, który jest Jego miłością, i ta miłość nas spala, nas pochłania i wciąga nas do jedności, gdzie nas oczekuje szczęście.”
***
„Krew Chrystusa jest mocniejsza” – hasło cenione przez ludzi związanych z duchowością Krwi Chrystusa, nawiązuje do Hbr 12, 24, gdzie Jego Krew jest przedstawiona jako mocniej przemawiająca niż krew Abla. Oznacza to, że śmierć człowieka, a jeszcze bardziej człowieka niewinnego, jest zawsze czymś „wołającym o pomstę do nieba”, czymś co ujawnia i obnaża zło oraz domaga się wobec niego sprawiedliwości. Krew Chrystusa to więcej niż tylko „znak sprzeciwu” – to zbawczy środek dla nas wszystkich, żeby móc przeciwstawić się złu, temu które atakuje nas z zewnątrz oraz temu które za naszym przyzwoleniem, czy zaniedbaniem już się do nas dostało.
Przedstawienie tego Daru Boga nie byłoby jednak pełne, gdybym napisała tylko o Jego działaniu w życiu codziennym. Jako szczególny środek w walce ze złem i ochrony przed nim, jest przyzywany w sposób szczególny podczas modlitw o uwolnienie oraz egzorcyzmów. W używanych wtedy formułach występuje kilkakrotnie, np.: „W Swoim nieskończonym miłosierdziu, Zbawicielu nasz, odpuściłeś nam grzechy, i obmyłeś nasze dusze Twoją Najdroższą Krwią!”; lub w odniesieniu do złych duchów: „Oddalcie się od wszystkich narodów ziemi, odkupionych Krwią Jezusa! Oddalcie się od naszych braci i sióstr, których obmyła Krew Jezusa i napełniła łaska Ducha Świętego na chrzcie świętym!”.
***
Nie zadowalajmy się więc tylko popiołem z czerwonej krowy, czyli tym, co w naszej wierze zewnętrzne, ale korzystajmy z tego wielkiego daru, dzięki któremu możemy odnosić zwycięstwo zarówno nad swoimi słabościami, grzechem, jak i nad złem, które jest na zewnątrz nas. Skoro dzięki niezwykłej miłości i hojności Jezusa jesteśmy Jego krewnymi, ukochanymi przez Niego do szaleństwa, to bądźmy także krewcy, w jak najlepszym tego słowa znaczeniu, czyli pełni życia i energii, stanowczo reagujący na zło oraz „porywczy” do wszystkiego co dobre.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.