Częste pytanie, gdy mówimy o modlitwie, brzmi: Co ja mam na modlitwie robić? Jak mam wypełnić czas, który udało mi się wyrwać z biegu codzienności? I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Czym jest modlitwa? Co ma się w niej dokonać? Odpowiedzią na te pytania jest modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu (Mt 26, 36-46). W tym wydarzeniu są zawarte trzy elementy, które budują prawdziwą modlitwę chrześcijańską.
Moje ego się liczy
Pierwszym elementem jest autentyczna postawa Jezusa, która zawiera się w słowach: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich!”. W takich słowach Jezus zwraca się do Boga Ojca, wyraża to, co właśnie przeżywa: smutek i trwogę. Podzielił się tym ze swoimi uczniami: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci”. Dziwnie to zdanie brzmi, ale jakże prawdziwie. Jezus pozostaje sobą do końca. A my tak często chcemy się „wybielać” na modlitwie, tak często silimy się na wyszukane słowa. Stań więc przed Bogiem na modlitwie taki, jaki jesteś. Z tym, co przeżywasz. On nie oczekuje od ciebie kolorowej laurki, ale szczerego serca, przepełnionego prawdą o tobie. Zobacz, do jakiej farsy może dochodzić na modlitwie, kiedy próbujemy być tym, kim nie jesteśmy. Jezus na modlitwie mówi Ojcu o tym, co się dzieje w Jego sercu. I ty też tak możesz! Powiedz Mu, że się lękasz rozpoczętego roku szkolnego, że nie rozumiesz postępowania twojego najlepszego przyjaciela, że dzisiaj był piękny dzień, bo twój tato wrócił wcześniej z pracy i mogłeś z nim najzwyczajniej w świecie… Wtedy jesteś autentyczny, prawdziwy, modlisz się całym sobą, całym swoim życiem. Cały swój świat możesz i powinieneś zabrać ze sobą na modlitwę. Zobacz, jak wiele od ciebie zależy!
Miłość leży na drodze
Drugi element, tworzący naszą modlitwę, wyraża się w słowach Jezusa: „Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty”. Widzimy tutaj, jak Jezus jest otwarty na wolę Boga Ojca. I od razu ciśnie się na usta pytanie: Jaka jest wola Boga Ojca wobec mnie? Bóg pragnie obdarzać cię miłością. Wolą Boga Ojca jest twoje szczęście, prawdziwe szczęście. Otwieranie się i szukanie woli Boga na modlitwie to otwieranie się na Jego miłość do ciebie. Wielkim nieporozumieniem jest kojarzyć wolę Boga względem człowieka przede wszystkim z krzyżem, cierpieniem i bólem. Pan, dając nam miłość, swoje słowo, strumienie łask, tak naprawdę obdarza nas tym wszystkim, co jest nam potrzebne, abyśmy pokonali wszelkie przeszkody na drodze do nieba. Tylko wtedy, gdy kogoś naprawdę kochamy, jesteśmy w stanie dla niego wiele „przejść”. A to dlatego, że ta miłość nas prowadzi. Pan Bóg woła na modlitwie do każdego z nas: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3, 20). Te drzwi mają klamkę tylko z jednej strony. Z twojej!
Mój Tata
Trzecim elementem budującym naszą modlitwę jest relacja osobowa. Jezus mówi: „Ojcze mój”. Aby mogło się dokonać spotkanie, potrzebne są dwie osoby, które będą w jednym miejscu o tym samym czasie. Ale to jest niewystarczające, konieczne jest jeszcze, aby te osoby weszły ze sobą w relację. Rozmowa, zauważony gest, wymiana spojrzeń –
to wszystko, co pozwoli nam nie być naprawdę samotnym. Pwinniśmy tak zauważyć Pana Boga. Nie traktować Go na modlitwie jak szafy ze słodyczami. Modlitwa ma być stawaniem w obecności Pana. Tego, który ma zawsze dla mnie czas i który jest zawsze zwrócony w moją stronę. A więc nieustannie na mnie czeka. Jak ojciec z przypowieści, który zobaczył swojego syna, wzruszył się głęboko i wybiegł mu naprzeciw, rzucił mu się na szyję i ucałował go (por. Łk 15, 20).
I to wszystko dokonuje się na modlitwie. Chodzi o to, aby na niej tworzyć więź, która będzie nieustannie wzrastać i zacieśniać się. Mamy na modlitwie spotkanie dwóch osób, dwóch światów. Dzielę się tym światem, który jest we mnie, przedstawiam go mojemu Ojcu. On pokazuje mi swój świat, objawia swoją wolę. To wszystko dokonuje się w relacji Ojciec – dziecko. Te trzy elementy: to, co jest we mnie, wola mojego Ojca oraz relacja osobowa tworzą rdzeń modlitwy chrześcijańskiej. To wszystko jest w zasięgu każdego z nas.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.