O ogromnej roli mediów nie trzeba nikogo przekonywać. Ich wpływ na kształtowanie postaw, zwłaszcza młodego pokolenia, nie podlega dyskusji, a wraz z rozwojem nowych technik komunikowania staje się coraz większy. W tej sytuacji pytanie o służebną rolę mediów wobec człowieka nabiera szczególnego znaczenia. Trzeba zatem rozstrzygnąć, w jaki sposób media powinny realizować swoją misję, aby faktycznie tworzyły, czy też współtworzyły klimat przyjazny osobowemu rozwojowi.
Otóż, w podstawowym doświadczeniu siebie stwierdzamy swoje obiektywne istnienie i zarazem sytuujemy siebie w obiektywnym świecie rzeczy. Pierwotny sąd egzystencjalny „ja – jestem” pokazuje czy też odsłania moją rzeczywistą obecność. Doświadczam siebie jako całości, nie spotykam się z jakimś fragmentem siebie, np. z własną myślą. Konsekwentnie, nie mam wątpliwości czy jestem, nie muszę tego sobie udowadniać. Od razu wiem, że rzeczywiście jestem. Od razu zatem odróżniam rzeczywistość siebie od tego, co byłoby wtórnie fikcyjnym odbiorem. Na tym rzeczywistym doświadczeniu siebie buduję dalszy swój rozwój. Rzeczywiste widzenie siebie staje się zatem już na poziomie pierwotnego doświadczenia podstawowym kontekstem mojego istnienia i rozwoju. Dalszy rozwój, aby był realny, musi zachować wierność temu podstawowemu doświadczeniu.
Równolegle z podstawowym doświadczeniem własnego rzeczywistego istnienia stwierdzamy rzeczywiste istnienie świata poza nami. „Ja jestem” – oznacza również: istnieję w rzeczywistym świecie innych bytów. Konsekwentnie, ten rzeczywisty świat osób i rzeczy staje się moim naturalnym środowiskiem życia i rozwoju. Poprzez odniesienie do tego, co rzeczywiste, aktualizuję własne potencjalności i w ten sposób staję się bardziej człowiekiem. Z powyższych, może nieco teoretycznych rozważań, wypływa jednak bardzo ważna konsekwencja: człowiek potrzebuje dla swojego rozwoju rzeczywistej świadomości siebie oraz rzeczywistego odniesienia do obiektywnej rzeczywistości. To z kolei domaga się całościowego obrazu siebie oraz obrazu rzeczywistości, w której pozostajemy. Jedynie fragmentaryczne widzenie siebie czy poprzestawanie na powierzchownej analizie prowadzi do fikcji. A ta niesie konkretne zagrożenie. Obserwacja potoczna pokazuje aż nadto wyraźnie, do czego prowadzi budowanie na fikcji. Swoiste przebudzenie ze świata ułudy bywa bardzo bolesne, a nierzadko również tragiczne. Jeżeli zatem chcemy rzeczywiście pomagać innym, musimy pokazywać człowiekowi rzeczywisty świat. Musimy – chyba można tak powiedzieć – uczyć go odróżniania rzeczywistości od fikcji. To samo dotyczy nas samych; musimy się zmierzyć z faktyczną rzeczywistością tego, co nas stanowi.
W rzeczywistym świecie ludzkim szczególne miejsce zajmuje drugi człowiek. Pytamy zatem, jak doświadczyć, jak przyjąć do swojego życia innych, aby kreować własny rozwój i wspomagać w tym wszystkich, którzy pojawiają się na naszej drodze życia. Aby rozstrzygnąć ten problem trzeba znowu odwołać się do podstawowych danych egzystencjalnych.
Otóż człowiek doświadcza siebie bezpośrednio i całościowo. Drugiego „ty” doświadczamy pośrednio, ale też całościowo[2]. Oznacza to, że pojawia się w naszym świecie poprzez swoją obecność, a nie pochodzące od niego informacje. Jego rzeczywisty akt istnienia sprawia, że nawiązuję z nim rzeczywistą relację i traktuję całościowo; bo akt bytu najbardziej całościowo przedstawia sam byt. Z powyższego wynika, że informacja o jakimś fragmencie „ty” nie jest jeszcze drogą do doświadczenia takiej jego obecności, która mobilizuje mnie do aktualizowania tego wszystkiego, co mnie jako osobę stanowi. Warto przywołać w tym miejscu bardziej potoczną sytuację: otóż dziecko najpierw doświadcza obecności matki, a dopiero wtórnie informacji od niej czy o niej. Jednak ta obecność – niejako pozainformacyjna – staje się dla niego nieomal warunkiem istnienia i rozwoju. Człowiek potrzebuje zatem dla swojego rozwoju doświadczenia obecności drugiego, nie wystarczą mu jedynie informacje o nim. Zagadnienie obecności domaga się oczywiście bardziej pogłębionych analiz, które przekraczają założone cele niniejszej wypowiedzi. Trzeba jednak podkreślić przynajmniej jeden niezwykle ważny wymiar tego problemu.
Drogą do doświadczenia obecności drugiego musi być ujęcie go jako bliźniego, czyli jako „drugiego ja”. Trzeba zobaczyć siebie w drugim człowieku. Wbrew pozorom to nie poezja, ale sam rdzeń realistycznego odniesienia do innych. Właściwe rozumienie tej kwestii pozwala ująć drugiego jako dar, a nie jako zagrożenie czy konkurencję. Pozwala budować właściwe relacje z innymi. Tym zagadnieniom wiele miejsca poświęcił K. Wojtyła. Ale przede wszystkim pokazał swoim życiem, jak należy przyjmować drugiego, aby jego obecność stawała się darem dla mnie i dla niego.
W refleksji nad właściwym człowiekowi rozwojem trzeba jeszcze zauważyć rolę klimatu egzystencjalnego. Tworzą go ludzie poprzez konkretne działania utrwalane w różny sposób, czyli w ramach szeroko rozumianej kultury. Podobnie jak klimat przyrodniczy, tak i ten albo wspomaga istnienie i rozwój, albo utrudnia. Człowiek posiada naturalne dyspozycje do poznania prawdy, do podejmowania wolnych decyzji, do doświadczania piękna i przeżywania miłości. Poprzez promocję i poznanie konkretnych działań ludzkich będących właściwą aktualizacją wymienionych dyspozycji, powstają wymierne inspiracje do rozwoju. Zasadniczą rolę w kształtowaniu tego klimatu, obok oczywiście konkretnych działań, odgrywa ich promocja. Pokazując prawdę zachęcamy do prawdy, czyniąc dobro zachęcamy do dobra, itp. W tym kontekście łatwiej zrozumieć nauczanie Chrystusa, aby nie stawiać zapalonej świecy pod korcem. Trzeba oświetlać drogę do prawdy czy dobra, aby skutecznie do tych wartości dojść. Człowiek spełnia się jako osoba, gdy aktualizuje wspomniane wcześniej wartości w relacji do innych osób. Warto jednak podkreślić, że spełnienie nie oznacza jeszcze pełnej aktualizacji, czyli wypełnienia. To może nastąpić jedynie w odniesieniu do Boga[3]. Tylko w odniesieniu do osobowego Boga, który jest zarazem Pełnią Istnienia, można w sposób pełny i stały stawać się sobą, czyli w pełni sobą dysponować, w pełni za siebie odpowiadać[4]. Świadomość tych konsekwencji muszą mieć wszyscy, którzy pragną autentycznie wspomagać właściwy człowiekowi rozwój, aby tworzyć klimat sprzyjający – z jednej strony – wszechstronnej i prowadzącej do odkrycia ostatecznych racji refleksji nad sensem istnienia, z drugiej – pokazywać religijność jako szansę, a nie anachronizm czy wręcz zagrożenie.
Z przeprowadzonych analiz wynika, że właściwy człowiekowi rozwój domaga się odniesienia do obiektywnie istniejącej rzeczywistości oraz takiego doświadczenia drugiego człowieka, aby jego obecność stawała się drogą do wspólnego rozwoju. To wszystko musi dokonywać się w klimacie egzystencjalnym, tworzonym w ramach promocji tych zachowań człowieka, które go nobilitują i jako takie wyrażają właściwą mu transcendencję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.