W Internecie istnieją też specjalne programy, które pomagają rozrysować drzewo genealogiczne. Tam też możemy kupić gotowe kroniki rodzinne do wypisywania. To świetny prezent na ślub, rocznice.
Na początek mały test. Jaki kolor oczu miała twoja babcia? Niełatwe? Jasne, bo ludzka pamięć zawodna. No to test numer dwa. Wymień wszystkie imiona i nazwiska prababć i pradziadków. Przesadzam? Jest ich tylko ośmioro. Chcesz, by twój syn, córka, wnuczek strzelał nimi jak z karabinu? Jest na to sposób – kronika rodzinna. Skąd ją wziąć? Jak to: skąd – musisz ją napisać! Tylko nie płacz, że nie potrafisz. Na początek 2 zeszyty i długopis oraz chęci! A co najważniejsze – nie odkładać! Nawet na jutro, no dobra, na pojutrze, bo jutro trzeba kupić zeszyty i długopis. Pojutrze startujemy. Jak?
Najpierw duża kartka na genealogię. Wypisujemy, co wiemy, zaczynając od siebie lub najmłodszego członka rodziny, cofając się. Nie zrażajmy się, że mamy niewiele. Będziesz z upływem czasu dopisywał, doklejał. Następnie w skoroszycie A4 z indeksem zapisujemy, pod odpowiednią literą, nazwiska i imiona osób z naszej rodziny, wszystkich, których pamiętamy, dziadków, ciotki, pociotki, odnosząc ich do siebie, czyli Jan Kowalski – wujek, wpisany pod K. Co najmniej jedna kartka na osobę. Wszystkie spisane tam osoby najlepiej ustawić na naszym drzewie genealogicznym. Oprócz własnej wiedzy czym się wspomagamy? Należy odwiedzić Urząd Stanu Cywilnego i nie zniechęcać się, jeśli trafimy na urzędnika, który nasze poszukiwania będzie uważał za fanaberie. Nie słyszymy i brniemy dalej w poszukiwaniach, nie dajmy się wygryźć. Pamiętajmy też o księgach parafialnych. Zasada z wygryzaniem aktualna. Z zeszytem chodzimy na każdą rodzinną imprezę (rodzinne spotkania organizujmy, chodźmy, nie zaniedbujmy). Wiem, do torebki się nie mieści, ale przeżyjemy. Pytamy o osoby, wpisujemy. Indeks pomaga w szukaniu. Warto też ruszyć w teren. Najlepiej do seniora rodu i wpisywać wszystko, co wie o danej osobie. Anegdoty, coś z wyglądu, coś z charakteru, gdzie poznali się dziadkowie, jak byli ubrani na ślubie, ulubione dania. Pytamy o stare fotografie, prosząc koniecznie o ich wyjęcie. Oglądajcie razem, bo inaczej usłyszycie: „Ja nic ciekawego nie mam”. Dokumenty, sztambuchy lub pamiątki rodzinne też bezcenne. Jeśli możemy, ruszamy z aparatem i na miejscu wykonujemy fotokopie (niektórzy są bardzo wrażliwi na wypożyczanie pamiątek z domu). Sami spisujemy, a nie podrzucamy zeszyt do wypełnienia. Może się okazać, że leży pusty przez kilka miesięcy. „Jestem stary i robię same błędy” – stresuje się niejeden nestor rodu. I pamiętaj: wybrać miałeś się już wczoraj, więc nie odkładaj na jutro! Nagrywajmy lub filmujmy krewnych (ale brzmi!), zwłaszcza dziadków, pradziadków, ale uwaga, najlepiej nie robić tego w czasie wywiadu. Rozmówca może nie powiedzieć połowy tego, co wie. Kamera go skutecznie zablokuje.
No i zeszyt nr 2. Też skoroszyt A4, ale już bez indeksu. Po co? Na tzw. dziennik, czyli to, co dzieje się obecnie. Piszemy wieczorem, chociaż parę ważnych zdań, by nic ważnego nie umknęło w szalonym tempie życia. Najlepiej na prawej stronie zapisywać to, co dzieje się obecnie, na lewej piszemy to, co nam się przypomni ważnego, a już zdarzyło się bardzo dawno. Prawa strona – dziennik, lewa – wspomnienia.
W Internecie istnieją też specjalne programy, które pomagają rozrysować drzewo genealogiczne. Tam też możemy kupić gotowe kroniki rodzinne do wypisywania. To świetny prezent na ślub, rocznice.
A teraz zamknij oczy… i wyobraź sobie małego Józia, wnuka, który za 150 lat znajduje twoje kroniki na strychu. Bezcenne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.