I ty czyń podobnie...

Przewodnik Katolicki 6/2013 Przewodnik Katolicki 6/2013

O nich zazwyczaj się nie mówi, bo choroba, ból i starość zdają się nie pasować do lansowanej obecnie wizji człowieka XXI w. Najchętniej usunięto by te „problemy”, i to dosłownie wraz z ludźmi, z naszego cywilizowanego świata. A mimo to wciąż jeszcze znajdują się „samarytanie” poświęcający swój czas tym, którzy wymagają opieki, którzy potrzebują po prostu drugiego człowieka.

 

Nieść ulgę w cierpieniu

Z prof. Jackiem Łuczakiem, założycielem Polskiego Towarzystwa Opieki Paliatywnej, współtwórcą i kierownikiem pierwszej w Polsce i Europie Kliniki Opieki Paliatywnej, ordynatorem Stacjonarnego Oddziału Medycyny Paliatywnej Hospicjum Palium w Poznaniu rozmawia Błażej Tobolski

Ludziom zdrowym trudno niekiedy pojąć cierpienie, jakie powoduje ciężka choroba. Nie można ograniczyć go jedynie do bólu fizycznego, prawda?

– Zaawansowana, postępująca i uszkadzająca ciało choroba o niekorzystnym rokowaniu jest źródłem cierpień doświadczanych zarówno przez chorego, jak i jego bliskich. Cierpieniom somatycznym (cielesnym) towarzyszą negatywne emocje związane m.in. ze zniedołężnieniem, lękiem przed zbliżającą się śmiercią, troską o los rodziny. Pojawia się również u chorego poczucie osamotnienia tak w aspekcie socjalnym (izolacja społeczna), emocjonalnym (zamaskowanie postępu choroby i umierania – zmowa milczenia między chorym a rodziną), jak i duchowym (samotne wkraczanie w niewiadomą, jaką jest śmierć), a także poczucie bezsensu własnego życia.

A jakie wyzwania stają przed bliskimi osoby nieuleczalnie chorej?

– Nieuleczalna choroba powoduje u osób bliskich współodczuwanie cierpienia z chorym: przykrych objawów choroby czy niepełnosprawności, braków efektów terapii i jej ubocznych skutków. Stają też oni przed świadomością nieuchronnego rozstania. Ponadto dochodzą tu obciążenia związane z opieką nad chorym, zarówno natury fizycznej (zwiększenie liczby obowiązków i związany z tym dylemat ich podziału pomiędzy troskę o chorego, siebie i np. małe dzieci w rodzinie), jak i opory natury estetycznej (np. wzbudzające odrazę codzienne zabiegi higieniczne), ale też psychicznej (niepokój, drażliwość). Pojawiają się także bolesne wspomnienia, wyrzuty sumienia, poczucie winy czy obawy związane z przyszłością.

Czy jakąś próbą odpowiedzi na te wszystkie cierpienia osoby chorej i jej bliskich jest właśnie opieka paliatywna?

– Opieka paliatywna i hospicyjna to posługa ukierunkowana na niesienie ulgi w cierpieniu choremu i wspieranie jego bliskich. Musi ona opierać się na staranności i wielkiej trosce o to, aby dodatkowo nie zranić, a jak najlepiej pomóc cierpiącym poprzez wszechstronne działania medyczne, pielęgnacyjne, rehabilitacyjne wraz ze wsparciem psychosocjalnym i duchowym. Dotarcie do niejednokrotnie ukrytych wieloobszarowych cierpień wymaga umiejętności, wielkiego taktu i empatii, w czym pomocne jest wsłuchanie się w swobodne relacje o cierpieniu, którymi chory i jego bliscy dzielą się z opiekującymi. W tej wielowątkowej narracji pojawia się również dramaturgia. Między relacjonującym i słuchającym rodzą się więzi wspólnego przeżywania nieszczęść i próba ich zrozumienia oraz zaradzenia zagrażającej rozpaczy. Jest tu także miejsce na pytanie o pomoc Bożą, tak oczekiwaną i ważną, a niekiedy odległą w poczuciu opuszczenia przez Stwórcę. Pytanie o pomoc Bożą rodzi refleksje, pomaga w otwieraniu wnętrza, poszukiwaniu intymności, w dopuszczaniu posługujących do tajemnicy przeżywanego cierpienia.

Obcowanie na co dzień z ludzkim cierpieniem to zapewne spore wyzwanie?

– Codziennie uczymy się od naszych chorych i ich bliskich praktycznego znaczenia używanych potocznie, a często pozbawionych głębszego znaczenia słów takich, jak: miłość, wdzięczność, godność, nadzieja, wiara, cierpliwość i pokora. Staramy się czynić dobro, opierając się na naszych umiejętnościach, wspólnych działaniach jako zespołu medycznego, wraz z wolontariuszami posługując chorym i ich bliskim. Istotne znaczenie ma też wspomaganie naszych zasobów – dbałość o rozwój duchowy. Przed ucieczką od cierpiących, chorych i wyczerpaniem chronią nas poczucie radości w niesieniu im ulgi, przeżyte wspólnie z nimi dni, tygodnie i miesiące trudu, pomocne w zrozumieniu ważności tej posługi jako misji.

Obdarowany Samarytanin

Z ks. dr. hab. Antonim Bartoszkiem, teologiem moralistą, dziekanem Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i kierownikiem Zakładu Nauk o Rodzinie na tym wydziale, a także autorem książki Człowiek w obliczu cierpienia i umierania rozmawia Błażej Tobolski

Czy powinniśmy pytać o sens cierpienia, zwłaszcza kiedy sami go nie doświadczamy?

– Chyba każdy człowiek stawia pytania o to, czym jest cierpienie, jaki jest jego sens. Czymś innym jest, gdy tego typu pytania stawiane są teoretycznie, np. w sali akademickiej, czymś innym, gdy są one formułowane przez osoby doświadczające wielkiego cierpienia. W Księdze Hioba odnajdujemy człowieka doświadczonego wielorakim cierpieniem, z którym dyskusję na temat cierpienia (jego cierpienia) podejmują zdrowi (w tym momencie niecierpiący) przyjaciele. Trzeba niezwykłej delikatności i wrażliwości serca, aby podejmować temat sensu cierpienia, szczególnie w sytuacji, gdy się go nie doświadcza. Księga Hioba zaprzecza tezie, że każde cierpienie jest karą. Ta starotestamentalna księga pokazuje, że samo cierpienie uczy pokory wobec życia, że może być przestrzenią, w której człowiek przebudowuje swoją hierarchię wartości. Ostatecznie księga ta potwierdza głęboką prawdę, że cierpienie pozostaje tajemnicą.

 

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...