Michała Archanioła darzyło kultem i głęboką czcią wielu papieży, aczkolwiek w opracowaniach zwykło się wymieniać tylko tych kilku najbardziej znanych. Na przestrzeni wieków ukuło się nawet przekonanie, że święty Michał jest specjalnym anielskim opiekunem biskupów Rzymu i instytucji papiestwa oraz całego Kościoła Rzymskokatolickiego. W niniejszym przeglądzie pragnę przywołać najgłośniejsze interwencje archanielskie w życiu papieży, osadzając je w nieco szerszym kontekście historycznym, czego w większości wspomnianych opracowań brakuje w ogóle albo traktowane jest to po macoszemu.
Wspomnieć w tym miejscu należy, że przywołany wcześniej papież Pelagiusz II uczynił Grzegorza swym posłem w Konstantynopolu, gdzie tradycyjnie kult świętego Michała był bardzo silny. Grzegorz przebywał tam w latach 579-586 i wielokrotnie miał sposobność utwierdzić swoją nabożność do Wodza Aniołów. Także przed objęciem urzędu papieskiego Grzegorz udał się na pielgrzymkę do Gargano. Nie ma zatem najmniejszej wątpliwości, że papież darzył Wodza Aniołów głęboką czcią już od dłuższego czasu. Kolejny papież Bonifacy VIII w roku 608 wzniósł na szczycie Zamku Anioła kaplicę poświęconą świętemu Michałowi, zaś papież Mikołaj III połączył Zamek Anioła z Watykanem za pomocą korytarza (1277), który istnieje do dziś. Na podstawie tak wielu przesłanek uznaje się, iż opatrznościowym aniołem, objawiającym się uczestnikom pamiętnej procesji, był święty Michał Archanioł. Wydarzenie to nie jest legendą, cud ujrzały w roku 590 tłumy ludzi, a nie tylko sam papież. Uczeni nie podważają historyczności przedstawionych faktów opisanych już przez Grzegorza z Tours w Historii Franków (por. księga X). Wódz Aniołów pojawiał się potem kilkukrotnie w listach Grzegorza Wielkiego: w roku 591 pisał on o kaplicy klasztornej świętego Michała pod Neapolem, a w roku 599 o klasztorze pod wezwaniem świętego Michała w Tropei. Powszechnie znane są zasługi tego drugiego i jak na razie ostatniego papieża określonego przydomkiem „Wielki”, nie ma zatem sensu ich tu wyliczać. Przypomnijmy jedynie, że od pontyfikatu Grzegorza pochodzi zwyczaj odprawiania trzydziestu mszy za zmarłych (zwanych od jego imienia „gregoriańskimi”). Grzegorz Wielki bardzo dużo również pisał, pozostawił po sobie ważne dzieła: Dialogi, Reguła pasterzowania, Sakramentarz, Homilie oraz wspomniane Listy. Tych ostatnich zachowało się do naszych czasów aż 852 i jest to największy tego typu zbiór z okresu antyku chrześcijańskiego.
Wilk morski
Roku 849. Przypomnijmy sprawę pomocy świętego Michała w odniesieniu spektakularnego zwycięstwa nad Saracenami. W średniowieczu określenie Saraceni obejmowało wszystkich Arabów, tudzież w szczególności piratów muzułmańskich oraz muzułmańskopodobnych grasujących po Morzu Śródziemnym. Opanowali oni w 827 roku Sycylię i Sardynię, a następnie usadowili się w południowej części Półwyspu Apenińskiego, napadając raz za razem, ku utrapieniu ludzi, na włoskie i francuskie wybrzeża. W roku 849 doszło do bitwy morskiej pod Ostią, wydanej przeciwko arabskim najeźdźcom przez flotę papieską i innych wielkich miast, głównie Neapolu, Amalfi i Gaety. Chrześcijańska flota dowodzona przez Cezara, syna Sergiusza I z Neapolu, zebrała się niedaleko ufortyfikowanej Ostii. Papież Leon IV (pontyfikat 847-855) wyszedł przed bitwą, by pobłogosławić oddziały i podać im komunię, a w swych modlitwach przywoływał na pomoc Wodza Aniołów. Wkrótce wywiązała się zacięta walka. W połowie bitwy nagły sztorm rozdzielił przeciwników, chrześcijańskie statki zaczęły powracać do portu. Okręty i łodzie arabskie uległy tymczasem rozproszeniu i wiele z nich zatonęło. Gdy sztorm przeminął, resztki floty saraceńskiej zostały z łatwością pokonane. Liczne łupy wyrzucone po bitwie przez fale rabowała miejscowa ludność. Jeńcy wzięci w trakcie walk wysłani zostali do pracy przy budowie murów Leona, którymi opasano wzgórze watykańskie. Ta druzgocąca klęska pod Ostią zadana Arabom przez flotę chrześcijańską zahamowała na pewien czas dalszą ekspansję islamu. Bitwa była ważnym wydarzeniem w historii regionu. Zjednoczyła chrześcijańskie księstwa ze środkowych i południowych Włoch we wspólnej sprawie przeciw muzułmanom, co w końcu doprowadziło do wypędzenia ich z półwyspu. Wzmocniła również papiestwo – dla zabezpieczenia i tak już złupionego Rzymu zbudowano mury, które wraz z Zamkiem Anioła otoczyły obudowaną Bazylikę Piotrową i część wzgórza watykańskiego, tworząc tzw. Urbs Leoniana (Miasto Leonowe). Jako zwycięskie wotum na pamiątkę bitwy morskiej w Ostii, papież ufundował w Watykanie kaplicę (według niektórych świątynię) poświęconą Archaniołowi Walki.
Odsiecz Anielskiego Wodza
Rok 1084. Europa w drugiej połowie XI wieku była świadkiem głośnego i bezprecedensowego w dziejach sporu między papieżem Grzegorzem VII (pontyfikat 1073-1085), a niemieckim władcą Henrykiem IV. Spór dotyczył prawa do inwestytury duchownych. Król uważał, że to on powinien nadawać godności kościelne na swoich ziemiach, papież natomiast chciał zatrzymać ten przywilej w swoich rękach jako najwyższy zwierzchnik całego duchowieństwa. Zostawszy papieżem Grzegorz VII (wcześniej bliski pomocnik i zaufany doradca czterech innych papieży) konsekwentnie realizował program zmierzający do centralizacji Kościoła pod absolutną władzą papieską przez wzmocnienie karności kościelnej oraz emancypację Kościoła spod władzy świeckiej. Potwierdził wprowadzone przez swoich poprzedników dekrety potępiające praktykę kupowania stanowisk kościelnych i małżeństwa duchownych. Pozbawił godności wszystkich biskupów zezwalających na łamanie celibatu w zamian za przyjmowanie korzyści finansowych. Najbardziej zapalnym punktem sporu okazał się papieski sprzeciw wobec praktyki mianowania biskupów przez książąt świeckich. W wyniku zaostrzającego się konfliktu Henryk IV wypowiedział posłuszeństwo papieżowi i zażądał od niego opuszczenia tronu piotrowego. Na podobne zuchwalstwo papież odpowiedział na synodzie w Rzymie w 1076 roku, dokonując oficjalnej ekskomuniki Henryka IV. Oznaczało to, że poddani Henryka zostali zwolnieni z nakazu posłuszeństwa względem swego władcy. Grzegorz VII ogłosił też, że po upływie roku ekskomunika stanie się ostateczna i nieodwołalna. 5 stycznia 1077 roku, opuszczony przez prawie wszystkich sojuszników,, nieszczęsny Henryk IV stanął pod murami Canossy, gdzie akurat bawił papież. Chcąc okazać skruchę, przez kilka dni czekał klęcząc boso i w worku pokutnym na śniegu. Dopiero po trzech dniach papież raczył spotkać się z nim i uchylić ekskomunikę.
Okazało się to dla Ojca Świętego zgubne, ponieważ po siedmiu latach (1084) mściwy król wzmocniwszy się zbrojnie zajął Rzym. Henryk IV przybył do Wiecznego Miasta z nieukrywanym zamiarem zgładzenia znienawidzonego przez siebie papieża. Opuszczony przez bliskich i wielu kardynałów Grzegorz VII zamknął się z garstką żołnierzy i przyjaciół w Zamku Anioła, a tymczasem Henryk został uroczyście namaszczony przez antypapieża Klemensa III na cesarza Świętego Imperium Rzymskiego. W tak krytycznym dla papieża położeniu nadeszła niespodziewana odsiecz ze strony Normanów pod dowództwem księcia Apulii i Kalabrii, Roberta Guiscarda. Oblężeni zostali uwolnieni, a według tradycji do zwycięstwa Normandczyków walnie przyczynił się święty Michał, którego kult w Salerno (jedna z głównych siedzib Normanów) był od kilku wieków bardzo silny za sprawą Longobardczyków. O ocalenie modlił się zresztą do świętego Michała sam papież, który słynął z wielkiej nabożności do Anielskiego Wodza. Inna sprawa, że Normanowie byli jednak w pierwszej kolejności żołnierzami-łupieżcami i ocaliwszy prawowitego papieża, nie omieszkali jednocześnie splądrować Wiecznego Miasta. Odpowiedzialnością za to Rzymianie obarczyli papieża, który zniechęcony i podłamany wycofał się do Salerno, gdzie zmarł w następnym roku. Tam też jest pochowany, a na jego grobowcu znajduje się mozaika z podobizną świętego Michała. Grzegorz VII ukochał bowiem Archanioła aż po grób.
Krótko przed śmiercią papież ten często przebywał w swym ulubionym klasztorze w Olevano sul Tusciano (oddalonym o 20 km od Salerno), gdzie mieści się słynąca cudami grota świętego Michała. Z perspektywy czasu należy uznać, że mimo swoistej abdykacji odniósł on moralne zwycięstwo – jego następcy wprowadzili w życie jego reformatorskie założenia, a po wiekach (w roku 1606) został on kanonizowany. Kronikarz zapisał ostatnie słowa Grzegorza VII: „Miłowałem sprawiedliwość i nienawidziłem bezbożności. Dlatego umieram na wygnaniu”. Mówił prawdę – był człowiekiem prawym. Doskonale i od samego początku zdawał sobie sprawę z fałszywego, obliczonego li tylko na pokaz upokorzenia się Henryka IV w Canossie, ale jako kapłan nie mógł nie udzielić wybaczenia i nie cofnąć ekskomuniki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.