Gdy Jezus przebywał w Nazarecie jako dziecko, dojrzewający młodzieniec i potem dojrzały mężczyzna, dla Maryi był już od wydarzenia w świątyni Nauczycielem. Maryja podziwia Boga, który powołując do istnienia – za Jej pośrednictwem – Nowe Życie „tak cudownie je stworzył”.
Oddana życiu
Od chwili Zwiastowania postawa Maryi staje się całkowicie służebna wobec poczętego w Niej Mesjasza. Zostaje nieustanną adoratorką Bożej Obecności; najpierw w swoim łonie, a potem w okresie niemowlęcym Jezusa. Cała tradycja chrześcijańska od zawsze przyjmuje czas ciąży Maryi jako nieprzerwaną ciągłość życia Jezusa Chrystusa. Nigdy nie mówi się w chrześcijaństwie o tym, że Jezus stał się człowiekiem w pewnym nieokreślonym momencie rozwojowym w łonie swojej Matki. Takie opinie głoszą ci, którzy nie przyznają momentowi poczęcia statusu początku życia ludzkiego. Zatem od momentu poczęcia Jezusa Maryja stoi na straży Jego istnienia. To nie Ona jest najważniejsza, ale poczęty, rozwijający się w Niej Człowiek, którym jest Osoba Boska – Jednorodzony Syn Ojca. Nikt nie podważa wielkiej odpowiedzialności Maryi, która stała się Matką Boga. Jestem przekonany, że w sercu była gotowa nawet oddać swoje życie za Dziecko, gdyby Jego życie było zagrożone. W okresie prenatalnym dziecko ma wszystkie prawa, które każdy musi uszanować. Przede wszystkim matka, nawet za cenę swojego życia. Jest to naturalne prawo, z którego wszyscy korzystamy, będąc jeszcze w łonie naszych matek.
Rodząca do pełni
Chociaż Maryja rodzi Jezusa w stajni, wśród zwierząt, to rodzi Go w świecie, który stworzony jest przez Boga. Po odcięciu pępowiny – gdziekolwiek by to nie było – potomek ludzki jest w naturalny sposób od razu otaczany bezpośrednią bliskością i ciepłem matki, pod dyskretnym, ale czujnym okiem strażnika – ojca. Zdolności poznawcze dziecka szybko się doskonalą i poszerzają. Zadaniem Józefa i Maryi jest towarzyszenie Jezusowi, kiedy wszystko jest pierwsze: pokarm z piersi matki, bezpieczeństwo karmiącej zapewnione przez męża i ojca, pierwsze kroki, pierwsze słowa. Towarzyszenie dynamiczne, polegające na podpowiedziach, podtrzymaniach, pochwałach, sugestiach i krótkich definicjach opisowych; od „to jest cacy, to jest be” do „to jest dobre, to jest złe”. I nagle – rodzice zawsze są zaskoczeni tym faktem – dziecko staje się chłopcem, młodzieńcem i mężczyzną. Towarzyszenie rodziców, a przede wszystkim matki, staje się coraz subtelniejsze, delikatniejsze, mądre. Po odcięciu pępowiny fizycznej następuje powolne, ale również skuteczne, odcięcie pępowiny emocjonalnej. Jeżeli matka odnajdzie w swoim macierzyństwie takie trzy dni, które przeżyła Maryja poszukując 12−letniego Jezusa wśród pielgrzymów wracających z Jerozolimy, a potem określi ten moment, w którym jej dziecko powie to, co Jezus powiedział Maryi: „Czemu mnie szukaliście? Nie wiedzieliście, że…?”, to może nazwać się kobietą szczęśliwą – jej dziecko jest dorosłe! Jeżeli będzie pogodzona z tym faktem, to dopiero wtedy narodził się z niej człowiek!
Ucząca się Syna
Gdy Jezus przebywał w Nazarecie jako dziecko, dojrzewający młodzieniec i potem dojrzały mężczyzna, dla Maryi był już od wydarzenia w świątyni Nauczycielem. Maryja podziwia Boga, który powołując do istnienia – za Jej pośrednictwem – Nowe Życie „tak cudownie je stworzył”. Uczyła się od Jezusa szacunku dla odrębności Jego istnienia: jako mężczyzny, jako Izraelity, jako mieszkańca Nazaretu i jako sumiennego pracownika w warsztacie swojego ojca. Nie przywiązywała się do wyobrażeń o przyszłości swojego Syna jako króla Izraela, proroka, nauczyciela. Nie przykładała do Jezusa żadnych wzorców, żadnych przepowiedni, żadnych przesłanek. Pamiętała o proroctwach i czekała na ich realizację, ale zachowując wszystko w swoim sercu i rozważając to, co wiedziała. Pozwoliła historii Jezusa rozwijać się według planu, który Bóg znał od początku do końca, i który to plan stopniowo, jak każdy człowiek, poznawał Jezus. To fascynująca obserwacja bliskiego jej życia Syna w nieogarnionych możliwościach Opatrzności Bożej i nieskończonych opcjach Bożej Woli. Jeżeli Maryja w swoim sercu oddała Bogu własnego Syna, to dlatego, że ufała, iż Bóg na pewno się zatroszczy o Jego przyszłość. Ona nie przeszkadzała Jezusowi, a jeżeli coś sugerowała, to zawsze w stylu „zróbcie, cokolwiek On wam powie”. Oto Matka prawdziwa – uczy się swojego dziecka, a nie planuje swoje dziecko.
Wierząca w miłość Ojca i Syna
Maryja została wystawiona na ciężką próbę wiary. Nie mogła ocalić Syna dla siebie – uczyniła z Niego dar dla Boga, ale nie zerwała naturalnych więzów matki z synem. Cierpi to wszystko, co cierpiał Jej Syn: niezrozumienie, kłamstwo, nienawiść, zdradę, mękę i krzyż. Nie mogła tym wydarzeniom zapobiec. Nie wolno Jej było tego zrobić, bo to była konsekwencja Jej własnego mądrego wyboru, którego dokonała przy Zwiastowaniu: „Niech mi się stanie według Twego słowa”. Ona chciała być służebnicą woli Bożej z wyboru, z przekonania. To nie jest ograniczenie wolności, tylko szczyt wolności: dla mojego Syna wybieram drogę Boga. Niech dla mojego Syna wola Boga się stanie, nie moja! Maryja jest przekonana, że Bóg Ojciec kocha Jej Syna, Jezusa i nie pozwoli na Jego zatratę. Jezus pokonywał przeszkody po ludzku nie do pokonania: wzburzone morze, ślepotę oczu, niemotę ust, demona, chorobę, a nawet śmierć. Wszystko wskazywało na to, że ma władzę. I korzysta z tej władzy panując nad naturą, panując nad chorobą i śmiercią, panując nawet nad ludzkimi wyborami, pozwalając, aby zabił Go człowiek. To nie była przypadkowa śmierć. To było oddanie życia. Maryja wie, że Jej Syn jest pewny miłości Ojca. Ona wie, że tej więzi między Osobą Ojca i Osobą Syna nikt nie może rozerwać. Kiedy stała obok Ukrzyżowanego na Kalwarii, to była obecna przy najpiękniejszej harmonii miłości między Wolą Ojca i Posłuszeństwem Syna. Każda matka chciałaby widzieć tę relację w swoich dzieciach. Syn czy córka, z własnej nieprzymuszonej woli, wybiera Boga i przy Nim trwa, dając świadectwo wierze aż do przelania krwi. Błogosławiona ta matka, która tego doświadcza.
Matka nasza
Maryja jest Królową Nieba ku chwale Trójcy Przenajświętszej. Ale dalej troszczy się o swoje dzieci. Pod Krzyżem otrzymała polecenie: „Oto syn Twój!” i wspiera swoje dzieci w ich drodze do poznania Boga i Jego planów. A Bóg ma plan doprowadzenia wszystkich do Królestwa Niebieskiego, które jest już obecne. Tym Królestwem jest przeświadczenie, że jest Bóg, że każdy jest Jego dzieckiem, i że jest kochany przez Boga darmową miłością.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.