Nie ulega żadnej wątpliwości, iż szeroko rozumiana bytowość prawa stanowi jeden z fundamentów cywilizacyjno-kulturowych egzystencji osobowej w ogóle. Stąd też warto w poniższym szkicu filozoficznoprawnym poczynić najpierw kilka uwag o roli metafizyki, antropologii i etyki w kwestii prawdziwościowego poznania rzeczywistości, a zatem także bytu prawa, a następnie przejść do wzmianki o zewnętrznych racjach ludzkiego postępowania lub działania, potem zaś do definicji prawa w ogóle oraz do rozważenia istoty prawa wiecznego, naturalnego i pozytywnego, by zakończyć myślą o skutkach prawa.
Filozoficzne podstawy prawa
Zagadnienie prawa należy przedstawić w oparciu o metafizyczno-antropologiczno-etyczne podstawy. Dlaczego właśnie wskazuje się taki związek ideowy w kontekście rozpraw nad prawem? Gdzie jest racja jego konieczności?
Ponieważ filozoficzne pytanie o byt prawa pragniemy rozpatrywać w „kontekście całościowej wizji świata”[1], dlatego też ważnym stwierdzeniem jest wskazanie na fakt, że byt prawa jest jedynie pewnym wycinkiem rzeczywistości, a jako taki daje się precyzyjniej poznać w kontekście całości rzeczywistości, pojętej w świetle jej ostatecznych przyczyn. Nic bardziej nie systematyzuje naszego osobistego myślenia, jak właśnie taka droga: od ostatnich lub, inaczej powiedziawszy, od pierwszych przyczyn prawa ku jego istocie oraz jego najwyższym celom.
Jakie są zatem te ostateczne przyczyny i cele dla naszego rozumu i bytu prawa? Wydaje się, że Sokrates i cała metafizyka grecka jako nauka pytająca m.in. o ostateczne przyczyny bytu w ogóle, mają rację, gdy wprowadzają nas w świat racjonalnego poznania Boga jako ostatecznej racji wszelkiej bytowości, jak też poznania bytu Boga jako ostatecznego celu i właściwego dopełnienia wszelkiego bytowania. Metafizyka grecka nie jest jakimś li tylko jednym z wielu stanowisk filozoficznych, lecz jest jednym z najważniejszych fundamentów myśli ludzkiej, przezwyciężającej długie epoki mitu, nie dysponującego wglądem w np. transcendencję i niezależność Boga od świata i jako takiego o absolutnie doskonałej istocie. Metafizyka jako nauka to także brama do nauki jako takiej, bowiem Arystoteles jako pierwszy właśnie dzięki metafizyce dokonał jej systematyzacji.
O kryzysie współczesnej myśli filozoficznoprawnej świadczy m.in. fakt odrzucenia metafizyki jako nauki. Jeden z teoretyków oświecenia francuskiego P. H. baron d’Holbach reprezentuje dość powszechne antymetafizyczne trendy w nauce współczesnej: „Człowiek chciał być metafizykiem...; gardził rzeczywistością, aby rozmyślać nad chimerami”[2]. Wprost przeciwnie, w kontekście systemów totalitarnych ostatnich wieków historii świata należy podkreślić tragizm takich antymetafizycznych nurtów myślowych idealistyczno-materialistycznych, jak kapitalizm i liberalizm, socjalizm i komunizm, nazizm niemiecki i różne formy „dyktatury relatywizmu” (sformułowanie Jana Pawła II) neomarksizmu i postmodernizmu. Tylko rozum myślący metafizycznie zdolny jest do obiektywnego poznania otaczającej go rzeczywistości i do tworzenia kultury godnej jego istoty oraz jego osobowego istnienia.
Z uwagi na tę prawdę oraz, co jest tego konsekwencją, na historyczne i systematyczne uzależnienie rozumienia samego bytu prawa, jak też filozofii prawa jako dyscypliny filozoficznej w ostatnich stuleciach usamodzielnionej od metafizyki, antropologii i etyki, zasadne jest odniesienie rozważań nad prawem do wspomnianych dyscyplin filozoficznych, co umożliwia obiektywne zrozumienie jakże ważnej koniecznej i zarazem realnej bytowości prawa.
Człowiek jest pierwotnie i naturalnie zdolny do poznania i zrozumienia otaczającej go rzeczywistości. Metafizyka wprowadza rozum ludzki w całokształt widzialnej i niewidzialnej rzeczywistości, wprawdzie w niezupełny, ale istotny sposób. To jest jej pierwsze zadanie, doprowadzić podmiot ludzki do poznania bytu jako takiego, tzn. do poznania Bytu Boskiego, ludzkiego, zwierzęcego itd. Nas interesuje pierwszorzędnie realna bytowość prawa, a nie jego interpretacje. Czy tenże byt daje się podmiotowi ludzkiemu poznać? O pozytywnej odpowiedzi na to pytanie decyduje sama intelligibilność bytu łącznie z prawem. W jaki sposób poznajemy byt prawa? Według Arystotelesa rzeczywistość poznajemy analogicznie, stąd teza o analogiczności prawa, wynikająca z podobieństwa bytowego pomiędzy prawem wiecznym, naturalnym i ludzkim. Ontologia prawa wskazuje także na transcendentalność prawa, tzn. prawo posiada zawsze jakąś konkretną treść, jest czymś jednym, powinno wyrażać prawdę, prowadzić do dobra, fundować zatem coś, co nazwiemy pięknem bytowym i co jest różne od innej bytowości. Zdefiniowane prawo posiada cechy ogólności i konieczności, a jego ostateczną racją jest transcendentny Absolut.
Antropologia natomiast użycza filozofii prawa wglądu w duchowo-materialny byt osoby ludzkiej, jako podmiotu prawa, ale transcendującego samo prawo, z istoty swojej służebne wobec człowieka i dopomagające człowiekowi uzyskać taki porządek ontyczny, by móc w sposób możliwie najdoskonalszy zrealizować swoje realne potencje, tkwiące w jego bytowości. Czym jest zdolność ludzkiego „ja” do transcendowania prawa? M. A. Krąpiec wyjaśniał: „Dostrzegamy, że transcendujące i zarazem immanentne we wszystkich aktach moich «ja» jest wyrazem transcendencji osoby nad naturą. To osoba jako podmiotowe, samoistniejące «ja» (dane nam w poznaniu od strony egzystencjalnej) organizuje sobie, czyli – jak wyrażał Arystoteles i za nim Tomasz – formuje sobie jednostkową naturę jako konkretne jednostkowe źródło działania rozumnego”[3]. W tym sensie człowiek jako osoba jest zdolny nie tylko do transcendowania własnej natury duchowo-materialnej, lecz także przyrody, społeczeństwa, państwa i prawa. Osoba ludzka jako substancja stoi ponad bytami-relacjami (przypadłościami) jak np. prawo, czy państwo.
Nieco inne znaczenie posiada związek etyki z filozofią prawa. W tym aspekcie chodzi o podkreślenie zasadniczej zdolności praktycznego rozumu człowieka w poznaniu i realizacji dobra moralnego, jak też znajomość zasad moralnych jako drogi do wspomnianego dobra. Zdolność ta jest nieutracalna – nawet w obliczu zła metafizycznego i moralnego. Ta zdolność do dobra jest warunkiem moralno-prawnego debitum, czyli powinności. Z uwagi na fakt przyporządkowania osoby rozumnej i wolnej do dobra, jest czymś oczywistym, że celem prawa jest dobro tejże osoby ludzkiej, która z racji Absolutu jako swojej ostatecznej przyczyny ontycznej powołana jest do zjednoczenia się z nim i otrzymania nieprzemijającego szczęścia.
Materializm d’Holbacha kwestionuje człowieka jako istotę moralną, bowiem według niego „to, co nazywamy człowiekiem moralnym, nie jest niczym innym jak tą samą istotą fizyczną”, dlatego, że „wszystko, co czynimy lub o czym myślimy, wszystko, czym jesteśmy lub czym będziemy, jest jedynie następstwem tego, czym uczyniła nas powszechna przyroda”[4].
[1] M. A. Krąpiec, Człowiek i prawo naturalne, wyd. 3 (popr.), Lublin 1993, s. 5.
[2] P. H. d’Holbach, System przyrody czyli Prawa świata fizycznego i moralnego, t. 1, przekł. J. Jabłońskiej, H. Suwały, Kraków 1957, s. 7.
[3] M. A. Krąpiec, Człowiek i prawo naturalne, s. 131.
[4] P.-H. d’Holbach, System przyrody czyli Prawa świata fizycznego i moralnego, s. 54–55.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.