Nie wystarczy oddawać Maryi cześć, wielbić Ją, kłaść Jej korony na głowę. To są tylko środki, których Ona nigdy w swoim życiu nie używała.
Kochać Maryję – to naśladować Ją, iść za Nią, bo Ona jest Tą, która nas wyprzedza, która jest dla nas wzorem wiary. Popatrzmy, jak Bóg kształtował wiarę Maryi, jakie ,,huragany” przeszły przez Jej życie i jak trudne były Jej próby życiowe. Oto wkrótce po tym pierwszym fiat, kiedy zwiastowano Jej, że pocznie i porodzi Syna Bożego, okazało się, że nic nie wie o tym św. Józef, Jej mąż. Była to – jeśli tak możemy powiedzieć – pierwsza tragedia tych dwojga osób. Maryja i Józef nie wiedzieli, jak postąpić i bardzo cierpieli z tego powodu. Dla Józefa musiało to być wstrząsające, gdy zorientował się, że Maryja jest brzemienna, ale i dla Niej było to też bardzo trudne doświadczenie. A przecież Bogu nietrudno było wyjaśnić Józefowi, o co chodzi. Czyż w tym czasie Maryja nie stawiała sobie pytania: Co mam zrobić? To był dla Niej okres pełen niepewności.
Duchowość wydarzeń
Kolejna, bardzo trudna próba wiary dla Niej nadeszła, gdy dorastający Jezus został w świątyni, nie uprzedzając o tym swoich Rodziców. Ewangelia mówi, że Oni „nie rozumieli” tych słów, jakie do nich skierował, gdy Go odnaleźli, że Maryja „zachowywała je w swoim sercu”. Tak więc w dalszym ciągu były w Jej życiu niejasności.
Dlaczego Jezus nie chciał Jej niczego wyjaśnić? Ona, Matka Boga, musiała uczyć się właściwego odczytywania wydarzeń, musiała uczyć się duchowości wydarzeń. Pan Bóg niczego Jej nie ułatwiał. Wszystko było w Jej życiu ciągle dość trudne. Postawa Maryi w obliczu tak trudnych prób wiary jest dla nas swoistym „wyrzutem sumienia”. Przecież w Jej życiu wszystkie próby wiary kończyły się pogłębieniem zawierzenia. Ona, choć przechodziła przez tak liczne doświadczenia, nigdy Boga nie zawiodła. W Niej nie było rozbieżności między wzorem a realizacją. Ideał Boży zrealizował się w Jej życiu w całej pełni, tak że stała się Arcydziełem Boga, najdoskonalszym wcieleniem Jego planów.
Radykalizm wiary
My zaś tworzymy stale rozdźwięk między wiarą i życiem, między naszymi słowami i faktami, między ideałem a jego realizacją. W wyniku prób wiary cofamy się albo wręcz odchodzimy. W tym sensie Maryja staje się dla nas „wyrzutem sumienia”. Dystans między Maryją a nami powstaje zawsze z naszej winy. To my czynimy Ją niedosięgłą i daleką. I to właśnie ten dystans oskarża nas o miernotę, przeciętność, kompromis, o lęk przed pójściem za łaską do końca. Wygodniej jest powiedzieć: „Ona była niepokalanie poczęta, była Matką Boga, była inna. Ja nie mogę Jej naśladować”. A przecież jest to tylko wymówka i stawianie barier naglącemu wołaniu łaski, by iść Jej śladami. Jeśli będziemy naśladowali Maryję, jeśli będziemy stawali się coraz bardziej do Niej podobni, wówczas Jezus będzie mógł na miarę naszego oddania ukochać nas taką miłością, jaką Ją ukochał. Maryja, która ukazuje nam się jako typ duszy oddanej Bogu do końca, jest dla nas wezwaniem do realizowania ideału radykalizmu wiary.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.