Piszę: „księdza Jana” – bo tak o nim mówiliśmy. Nagle uświadomiłem sobie, że było to bardzo dawno, choć przecież – na wyciągnięcie ręki. Piszę: „my” – bo chodzi o grupę, o wspólnotę osób, dla których postać i poezja ks. Jana Twardowskiego stanowiła ważne odniesienie w poszukiwaniach własnej wewnętrznej drogi, własnej duchowości.
Wspomniałem o cieple i spokoju, ale przestrzeń analizowanej poezji zwraca także uwagę łagodnością: przypominają się „góry spokojne jak wiara cierpliwe” (Drzewa niewierzące), przypomina się czas – „zwierz cierpliwy, mrukliwy i stary” (Dom rekolekcyjny). Nie sposób zapomnieć o psach „zawsze łaskawych” (tamże), osłach i innych zwierzętach, które w świecie ks. Jana od Biedronki nigdy nie są wrogie ani agresywne. Przeciwnie: przyroda pełni w omawianej poezji funkcję domu – autor wspomina o opiece drzew i przyjaźni zwierząt – chociażby w tekście Ankieta. Natura staje się tu miejscem schronienia. Noc otula świat niczym pilśniowy kapelusz (Za szybko), pies „przygarnia” człowieka (Ta droga), choć w rzeczywistości bywa przeważnie na odwrót.
Podobny opiekuńczy charakter ma zresztą w tej poezji również eschatologiczna przestrzeń nieba. Także niebo jest tu przede wszystkim domem. Autor tomu Który stwarzasz jagody stara się pokazać mieszkańców owej nieznanej, transcendentnej przestrzeni właśnie jako domowników – pełniących codzienne obowiązki, w niewyszukanych, domowych strojach, wśród zwykłych trosk i najprostszych czynności. W niebie ks. Jana Twardowskiego Matka Boża uczestniczy w domowych zabawach z synkiem, grając – niczym góralscy pasterze – na orzechu, przechadza się boso i tylko w wyjątkowych wypadkach staje na wężu „jak na wysokich obcasach” (O uśmiechu w kościele). Zdarza się, że – podobnie jak dawne mamy, a zwłaszcza babcie – siada z włóczką na kolanach i zajmuje się cerowaniem (wiersz o incipicie Nic mnie nie złamało).
Jak na domowników przystało, wszyscy zajęci są wspólnym gospodarstwem: św. Mikołaj „klei anioła na gwiazdkę”, św. Agnieszka „suszy baranka / Izydor orze, święty Roch zagląda chorym zwierzętom w pyski” (Matka dla wszystkich), zaś „Tereska uczy francuskiego” (Powitanie). Czasami poeta wspomina o swojej własnej, dawno zmarłej matce: „łagodna [...] wychyla się z nieba / żeby mi przyszyć oberwany guzik”. Wydaje się, że charakterystyczna dla omawianej twórczości obrazowość „ucodzienniająca” – uzwyklająca to, co święte – służy właśnie budowaniu przestrzeni bliskiej, domowej[3].
Zdementowany mit bezdomności
Jeszcze silniej ów rodzinny wymiar przestrzeni podkreśla w omawianej poezji metafora dłoni. Być może właśnie ramiona i dłonie z największą ekspresją mówią o schronieniu ofiarowanym nam przez bliską osobę. Poetycki świat ks. Jana to rzeczywistość, która znajduje się „w niewidzialnych rękach” (Koniec) i nad którą nieustannie unosi się „cierpliwa dłoń światła”. Znamienne, że owe dłonie należą do Boga-człowieka. To dłonie Chrystusa „wskazują drogę jak po cichu światło”, to one są „jak dwa światła / co spadły grzesznikom w podróży” (Dom rekolekcyjny).
Jedna z najpiękniejszych modlitw ks. Jana Twardowskiego zawiera m.in. następujące wezwanie: „proszę Cię o kryjówkę / w cienkim kąciku Twych ludzkich rąk” (Modlitwa). Powraca w omawianych wierszach obraz egzystencjalnego „przycupnięcia”, które – jak pisze Bachelard – jest najbardziej intensywnym rodzajem zamieszkania. „Skulić się w kłębek / czuwać przy samych korzeniach Kościoła” – ów gest z wiersza Aniele Boży Stróżu mój, gest chronienia się w przestrzeni pierwotnej, „źródłowej”, „u samych korzeni”, zdaje się oznaczać wspomniane wyżej „poszukiwanie kryjówki”. Nie tylko świat natury i domu jest w omawianej twórczości bezpieczną, życiodajną „niszą”. Obszarem schronienia staje się tu przede wszystkim Bóg-człowiek.
Poezję Jana Twardowskiego czytam więc przede wszystkim właśnie jako opowieść o domu. Doświadczenie zanurzenia we współczesnej kulturze często skutkuje poczuciem utraty przestrzeni domowej. Liryka księdza Jana dementuje mit bezdomności, w którym zostaliśmy wychowani. Pokazuje, że istnienie domu jest możliwe, a jego odnalezienie – realne. Przywraca zatem nadzieję na zamieszkanie – ostateczne, pełne. Wskazuje do niego drogę.
Nie jest to ścieżka łatwa – to prawda. Zaufanie i nadzieja nie usuwają przecież sprzeczności świata. Dzieje się wręcz przeciwnie: raczej pomagają je widzieć wyraźniej i odczuwać dotkliwiej. Stąd w wierszach księdza Jana tyle paradoksów. Również „uśmiechnięta wiara”, a nawet przede wszystkim ona, znajduje się nieustannie w sytuacji próby – i dlatego właśnie ma być odpowiedzią na radykalne wezwanie do miłości, a więc i do ofiary z siebie. Język paradoksów jest właśnie językiem miłości w stanie próby. To jemu oddał swoją poezję ks. Jan Twardowski. Dlatego jest ważny.
Tekst ukazuje się z okazji 100-lecia urodzin ks. Jana Twardowskiego. Ten jeden z najpopularniejszych współczesnych polskich poetów urodził się 1 czerwca 1915 roku, a zmarł 18 stycznia 2006 roku.
Wojciech Kudyba – ur. 1965. Poeta, krytyk, eseista, badacz literatury, norwidolog, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Opublikował kilka zbiorów poetyckich, ostatnio tom W końcu świat. Wkrótce w Wydawnictwie „Więź” ukaże się jego powieść Nazywam się Majdan. Laureat konkursów poetyckich, m.in. im. R. M. Rilkego, nagrody Fundacji im. J. S. Pasierba, Nagrody im. Józefa Mackiewicza. Członek Komisji Języka Religijnego PAN i Towarzystwa Naukowego KUL. Mieszka w Nowym Sączu.
[1] Cytaty z wierszy ks. J. Twardowskiego pochodzą z tomu Nie przyszedłem pana nawracać, Warszawa 1986.
[2] O sakralnym wymiarze świata natury w omawianej poezji obszerniej pisał m.in. A. Sulikowski w monografii Świat poetycki ks. Jana Twardowskiego, Lublin 1995. Por. także: Z. Zarębianka, Poezja wymiaru sanctum, Lublin 1992.
[3] O „ucodzienniającym” obrazowaniu Jana Twardowskiego pisze m.in. Z. Zarębianka w artykule Matka Boska Częstochowska we współczesnej poezji polskiej, „Przegląd Powszechny” 2000, nr 5.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.