Anty-koncepcja

W materiałach edukacyjnych, wbrew zapowiedziom organizatora, nie ma wiele o planowaniu rodziny, mężu, żonie ani dzieciach. Właściwie tylko o „partnerach”, seksie i jego „tajemnicach” oraz - oczywiście - sposobach zabezpieczenia się przed „niepożądanymi konsekwencjami” Azymut, Nr 5/2003


Miłość
Nieuchronnie zbliża się nasza kolej. Zapowiadany boczek niepokojąco przypomina kiełbasę. Karkówka wygląda całkiem jak kiełbasa. Podobnie parówki i szaszłyk. Właściwie do wyboru jest... kiełbasa.

Łap mnie, bejbe, ja tobie się dam, łap mnie, bejbe, ja tobie się dam - wokalistka „Blue Café” nie daje za wygraną i usiłuje nakłonić garstkę zmarzniętych nastolatków do skandowania refrenu. Efekt jest raczej mizerny, więc wodzirejka ułatwia zadanie: dziewczyny piszczą, a panowie krzyczą jeeee. Pisk. Co jest panowie? Co z wami? Milczą. Widać nie pasuje im rola bejbe.

Wracamy do stoiska z jedzeniem. Im bliżej kiełbasek, tym ciekawiej - trzeba wystarać się o musztardę i można dokonać wolnego i świadomego wyboru barwy napoju: żółć, brąz i róż kuszą wonnymi bąbelkami. Rozterki kulinarne wprowadzają element życia do apatycznego nastroju kolejki.

- Kochamy siebie w sambie, a rozstajemy w mambie. Sambie? Mambie? Co oni tam śpiewają? - idziemy pod scenę, by przysłuchać się słowom. Ze wstydem konstatujemy, że zabrakło nam językowej wyobraźni: Kochamy siebie w Sunday, a rozstajemy w Monday. A ja chcę kochać cały czas. Przez chwile rozważamy rozterki podmiotu lirycznego, zapewne pragnie prawdziwej, wiecznej miłości, a nie huśtawki nastrojów.

Z wyborem pigułki jak z wyborem partnera - trzeba się poważnie zastanowić. O ile w kwestiach sercowych decyzję podejmujemy samodzielnie, to wyboru doustnego środka antykoncepcyjnego dokonuje zawsze lekarz ginekolog. Warto jednak przygotować się do tej rozmowy i dysponować podstawowymi informacjami na temat pigułki (z ulotki informacyjnej sponsora). Oczywiście nie może być to pigułka byle jaka.

Najlepsza jest sponsorska! - wniosek 3.


Westchnąwszy nad nędzą ludzkiej doli odwracamy się na pięcie. Atrakcje pikniku kuszą: można pojeździć na plastikowym byku, zrobić makijaż, uprawiać sumo lub boks albo zrzucić przeciwnika z podestu za pomocą broni, która przypomina dmuchane wiosło. Na drugim planie atrakcje - hity: skoki na bungy i loty samolotem. Nie możemy zlokalizować zapowiadanego balonu. Może już odleciał? Z byka spadł kolejny mistrz plastikowego rodeo.

Brakuje jeszcze cukrowej waty i tancerek go-go. Nieocenieni koledzy zagadują grupkę rezolutnych nastolatek.
- Jak się bawicie?
- Czaaad - odpowiadają drżąc z zimna. - To pierwsza od roku impreza w okolicy. Wreszcie coś się dzieje! Ciekawe, czemu tak mało ludzi.

Wszyscy przestępujemy rytmicznie z nogi na nogę, walcząc z mroźnym wiatrem, który wdziera się w każdą szczelinę garderoby.
- Skąd macie koszulki?
- Dostałyśmy po walce sumo.
Filigranowe wojowniczki z dumą prezentują białe T-shirty rozmiaru XXL. Narysowana para trzyma się za ręce, w tle słońce chowa się za horyzont, zdobi je napis „nie zachodź...”. Pod rysunkiem adres internetowy sponsora. Nerwowy śmiech.
- A jak walka?
- Spooko - odpowiadają ze znanym już grymasem twarzy. Poszłyśmy na sumo tylko po to, żeby wygrać bilet na samolot, ale się okazało, że trzeba być pełnoletnim. Tak samo jest z bungy, a balonu w ogóle nie udało im się odpalić.

Pogawędkę przerywa wtargnięcie ekipy telewizyjnej. Długowłosa reporterka energicznym ruchem podsuwa naszym rozmówczyniom monstrualny mikrofon na wysięgniku.
- Jak wam się podoba hasło imprezy: „Antykoncepcja, czyli seks na 6!”? - recytuje z szerokim uśmiechem.
- To... ważne wydarzenie iii... ważny cel... - śledzą uważnie wyraz twarzy reporterki.
- Czy tutaj pierwszy raz słyszycie o antykoncepcji czy hmm... słyszałyście już wcześniej?
- Wczeeeśniej! - Odpowiadają dziewczęta chórem. - Pewnie, że wcześniej!
- A skąd? Ze szkoły? Z książek?
- Od rodziców! - odpowiadają dwie czarnowłose siostry. - Rozmawiamy z nimi o seksie.

Reporterka wydaje się rozczarowana. Rodzice uświadamiają... To stanowczo zbyt banalne jak na chwytliwy reportaż o problemach społecznych! Ekipa znika w okamgnieniu.
- Państwo są sympatyczniejsi - pochlebstwo Oli dodaje nam odwagi.
- Wierzycie w prawdziwą miłość? Od pierwszego wejrzenia? - pyta Paweł
- Od pierwszego wejrzenia to nie, ale w miłość tak - Ola poważnieje. - Chciałabym założyć rodzinę, mieć dzieci.
- A gdybyś miała wybór: dziecko albo praca? - drąży dalej.
- Ale co to znaczy? Że gdybym była już w ciąży, to czy chciałabym mieć to dziecko? Czy też, że mogłabym poświęcić się wyłącznie pracy? Chciałabym mieć dziecko.
- Rodzina jest najważniejsza. U mnie w domu tak było i ja też tak bym chciała - dodaje inna.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...