W życiu człowieka są dwa ważne porządki: rozumu i serca. Rozum – to porządek logicznego myślenia, wnioskowania, analizowania. Porządek serca natomiast pozwala na rozpoznawanie uczuć. Bez tej umiejętności człowiek jest jakby martwy. Dopiero dzięki wyrażaniu uczuć daje znać, że żyje. Niedziela, 9 grudnia 2007
Uczucia pięknie umiał wyrażać Jan Paweł II, który np. na oczach tłumów nie mógł powstrzymać śmiechu, gdy w Wadowicach opowiadał o kremówkach, albo szczerze się wzruszał, gdy słuchał ulubionej pieśni maryjnej. Gdy było trzeba, podnosił też głos i ostro napominał, choćby w czasie jednej z pielgrzymek do Polski. I wszyscy to bardzo cenili. Bo był w tym prawdziwy. Nie udawał, nie grał, nie robił teatru.
Nie trzeba jednak daleko szukać, by przekonać się, że Papież naśladował w tym po prostu… samego Jezusa. Bo Chrystus także, od momentu, gdy się narodził, otwarcie wyrażał uczucia. Najpierw przedstawiany był jako bezbronne dziecko w kołysce, które płacze, gdy jest mu zimno albo nie ma co jeść, a potem, gdy był już dorosły. Wystarczy wspomnieć, jak powywracał stoły i przepędził kupców ze świątyni, krzycząc i złoszcząc się. Podobnie złościł się na faryzeuszy, wyrzucał im, że chcą zajmować pierwsze miejsca na ucztach, że wywyższają się ponad innych. To wszystko świadczy o tym, że był człowiekiem z krwi i kości.
Anna Stelmaszczyk zwraca uwagę również na jeszcze jeden aspekt: otóż Chrystus umiał stawiać granice. Kiedy na przykład zobaczył, że uczniowie usnęli w Ogrójcu, nie pogłaskał ich za to i nie przykrył kocem, zachęcając, by dalej spali, ale powiedział: nawet godziny nie możecie czuwać na modlitwie? Z kolei przy śmierci Łazarza płakał, co świadczy o Jego wielkiej wrażliwości i delikatności.
Do klasyki przeszły już słowa aby się gniewać, ale nie grzeszyć (por. Ef 4, 26).
– Oznacza to, że mamy prawo być wściekli. Tymczasem wiele osób żyje często w sztucznym świecie. Udają, że nic w danym momencie nie czują, a potem to odreagowują np. zawałem albo ciężką nerwicą – podkreśla ks. Nowosielski.
Uczucia powinny być umiejętnie kierowane przez rozum. Samo uczucie jest bowiem w pewnym sensie ślepe. Trzeba więc rozeznać, ku czemu ono prowadzi. Jeżeli np. małżonek zakochuje się w jakiejś kobiecie, to samo uczucie zakochania nie powie mu jeszcze, czy dana relacja będzie dobra, czy zła. To trzeba ocenić za pomocą rozumu. I jeżeli relacja nie będzie służyła wzajemnemu dobru, bo np. rozbija zawarte już małżeństwo, to nie należy jej budować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.