Spotkania przewodniczących Konferencji Episkopatów Europy odbywają się raz do roku i trwają kilka dni. Hasłem wywoławczym tegorocznego spotkania były słowa: „Media i Kościół – nadzieja czy niepokój?”. Niedziela, 9 listopada 2008
To nie jest relatywizm, to jest prawda wypływająca ze świadomości, że Chrystus za wszystkich umarł na krzyżu. Myślę, że to jest to principium, które w wielu krajach Europy przyprowadza do Kościoła katolickiego i muzułmanów, i innych szukających wiary w Boga prawdziwego. Faktem jest, że tych nawróceń jest bardzo wiele.
Korzystając z ujawnionego na spotkaniu biskupów doświadczenia Europy Zachodniej, powiedzieć trzeba, że przygotowanie do małżeństwa z muzułmanami powinno trwać dłużej niż się uważa powszechnie. Pozycja kobiety, matki, pozycja mężczyzny i dziecka w kulturze i w rodzinie muzułmańskiej są zupełnie inne niż w tradycji europejskiej. Dlatego chciałbym przestrzec, że proces przygotowania do takiego małżeństwa powinien być kilkuletni.
Czas rozeznania, uściślenia ustaleń, budowania trwałego, wzajemnego zaufania i drogi, którą się wybrało, musi być zdecydowanie dłuższy niż ma to miejsce w sytuacji małżeństw jednokulturowych, jednowyznaniowych. Wiemy też z naszych polskich doświadczeń, że niejednokrotnie muzułmańscy mężowie zobowiązują się do zgody na wychowanie dziecka po chrześcijańsku, a potem to dziecko zabierają, wyjeżdżają do swego kraju, pozostawiając kobietę samą, bez możliwości kontaktu nie tylko z mężem, ale i z dziećmi.
O Kościele Ameryki Łacińskiej i Afryki
Obecność na europejskich zebraniach biskupów z Afryki czy Ameryki Łacińskiej jest już stałą praktyką, pozwalającą na bliższe rozeznanie lokalnych sytuacji. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że w wielu krajach trwa prześladowanie religii. Świat o tym wie i milczy. Myślę, że trzeba o tym mówić. Okazuje się, że w kilku krajach Ameryki Południowej jest podtrzymywana cała ideologia prowadząca do tego, by za wszelką cenę utrzymać marksizm, a to się zawsze wiąże z ateizacją, z trudnościami, które się czyni Kościołowi, z prześladowaniami, utrudnieniami praktyk religijnych.
To jest też jakiś „dzwonek” dla nas wszystkich, że Kościół cierpi, jeśli choć jeden jego członek cierpi. Trzeba prześladowanych wspierać modlitwą do Pana, który jest Bogiem prawdy i miłości. Trzeba też zagospodarować we właściwy sposób naszą wolność, bo nigdy nie otrzymujemy tych darów raz na zawsze.
W czasie omawianego spotkania przeżyłem miłą niespodziankę. Podszedł do mnie nuncjusz z Brukseli, będący przy Parlamencie Europejskim przedstawicielem Stolicy Apostolskiej, i powiedział, że obok gmachu Parlamentu jest kościół, który w niedzielę na kilku Mszach św. jest zawsze wypełniony wiernymi.
To są właśnie polscy emigranci, którzy nie tylko szukają pracy, ale i modlą się, szukają Boga. To znak, że polskie duszpasterstwo zdaje egzamin, bo niedziela powinna być – także dla emigrantów i podróżnych – dniem Pańskim, spotkaniem z Bogiem. To jest też wskazówka, że nasze duszpasterstwo powinno być uczciwie wymagające, przypominające o podstawowych normach i zasadach. Ludziom trzeba zaufać, przekazując im zasady życia według Ewangelii.
Notował: ks. Zbigniew Suchy
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.