Mistrzowie w sutannach

Niewielu jest młodych chłopców, którzy w dzieciństwie nie biegali za piłką – niewielu, którzy nie marzyli o karierze piłkarza. Niektórzy z nich wyrośli na księży. Niedziela, 7 czerwca 2009



– Odkąd zostałem powołany do reprezentacji, zawsze wracamy z medalem – żartuje 36-letni bramkarz. Parafianie mu kibicują i śledzą piłkarskie sukcesy swojego wikarego, który w parafii opiekuje się m.in. Ruchem Rodzin Nazaretańskich, harcerstwem, KSM-em, pracuje w szkole i w parafialnej kancelarii. Stara się grać w piłkę 2-3 razy w tygodniu. Przyznaje, że sporo satysfakcji daje mu ta możliwość nieustannego „sprawdzania się kondycyjnego”. Wspomina zakładanie klubów sportowych w poprzednich parafiach, gdzie na boisku następowało przełamywanie barier i pierwsze kroki ku poprawie zachowania chłopców.

Ks. Edward Giemza (l. 41), wikariusz z Biechowa w diecezji kieleckiej, doświadczył niejednokrotnie, co może zdziałać dla ewangelizacji młodzieży, pojawiając się najpierw jako piłkarz na boisku i wykazując się biegłością w tej dziedzinie. Wspomina, że w Nowym Brzesku drużyny chłopców nie chciały zagrać, gdy ksiądz nie grał z nimi.

Zbudowany w ten sposób autorytet (a dla młodych ludzi dobry sportowiec zawsze będzie wzorem, idolem) można potem spożytkować w sprawach wychowawczych. Tak było np., gdy grupka chłopców sięgnęła po alkohol. Ks. Edward odbył męską rozmowę. Postawił ultimatum: albo wyznają wartości i są sportowcami, albo trzeba się rozstać… Wskazał im zarazem dobre strony „wzięcia się w garść”, mówił o odpowiedzialności. Pomogło w stu procentach.

Dlatego warto poświęcać chłopcom czas, tym bardziej że w rodzinach sytuacje bywają trudne i tego autorytetu niekiedy brakuje... Ks. Edward wypożycza halę w Szczucinie, gdzie jego podopieczni mogą też pograć ze straszą młodzieżą. Ks. Giemza grał z Górnikiem Miedzianką, obecnie trenuje z buską ligą. W parafii zajmuje się ministrantami, scholą i pracuje w szkole.

Ks. Marcin Olszewski (l. 29) z diecezji sosnowieckiej jest wikariuszem w parafii św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty w Pilicy i wychowuje, jak mówi, narybek ministrancki, także poprzez grę w piłkę. Swoich podopiecznych zabiera na różne zawody ministranckie, w ubiegłym roku zdobyli mistrzostwo Polski ministrantów. W szkołach, w których uczy, znają go od tej strony i dzięki temu ma, jak ocenia, niezły kontakt z młodzieżą. Gra w Piliczance. Ma na swoim koncie niejeden tytuł króla strzelców. Uważa, że mistrzostwa księży są z roku na rok na coraz lepszym poziomie.

Ks. Marek Łosak, wikary w parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Busku-Zdroju (diecezja kielecka), podkreśla, że jego piłkarskie umiejętności pozwalają na nawiązanie dobrego kontaktu z młodzieżą (szczególnie z chłopcami), nawet tą, której nie bardzo po drodze do kościoła. Ostatnio ks. Marek zadebiutował jako trener, przygotowując do turnieju drużynę szkolną z I LO im. T. Kościuszki w Busku-Zdroju.

Podopieczni trenera w sutannie wygrali, ksiądz dostał wielkie brawa od młodzieży… – To jest pierwszy krok w zdobyciu zaufania. Potem jest mi o wiele łatwiej podczas katechezy, podczas trudnych dyskusji. Zwrócili mi nawet na to uwagę nauczyciele – wyjaśnia ks. Marek – i podaje liczby, które jego zdaniem, potwierdzają tę tezę.

W październikowych rekolekcjach w Skorzeszycach uczestniczyło ponad 75 procent jego uczniów, w marcowych na Jasnej Górze spośród jego maturzystów nie było zaledwie jednostek. Ks. Łosak ma 36 lat, trenuje z buską ligą (także z nauczycielami, oldboyami itp. oraz 2 razy w tygodniu z ministrantami), przez ponad 10 lat był zawodnikiem Spartakusa Daleszyce.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...