Kościół afrykański potrzebuje pomocy nie tylko materialnej, ale i tej duchowej, potrzebuje kontaktów, potrzebuje kształcić swoich seminarzystów tutaj, w Europie. Jako społeczeństwo Afrykańczycy na pewno potrzebują więcej sprawiedliwości. Tego, byśmy rzetelniej interesowali się Afryką, ich problemami. Niedziela, 16 sierpnia 2009
– Co w doświadczeniach afrykańskich było Ojca największą radością?
– Bardzo się cieszyłem, że na Wielkanoc miałem nieraz ponad sto chrztów ludzi dorosłych, którzy odnaleźli Chrystusa i byli szczęśliwi, że są w Kościele, że wiedzą, co to jest dobro, a co zło, że wiedzą, co to jest braterstwo, rodzina. Przykład tego dawała parafia, która tworzyła jedną rodzinę. Nie ma biednego czy bogatego – jest brat. Bywało tak, że na terenie parafii miałem kilka plemion, zawsze wtedy starałem się tworzyć braterstwo, budować świadomość, że jesteśmy wszyscy braćmi, a Bóg jest naszym Ojcem, który nas kocha, mimo że jesteśmy biedni. On jest obok nas i tak samo cierpi jak my.
– 29 czerwca 2009 r. w Suwałkach odbywała się uroczystość 150. rocznicy śmierci założyciela Waszego Stowarzyszenia – bp. Melchiora de Maríon-Brésillac. Co Ojcowie chcieliby powiedzieć naszym Czytelnikom z okazji tej pięknej rocznicy?
– Zaprosiliśmy wszystkich, którzy są wrażliwi na cierpienie, ból, nędzę ludzką i głód do solidarności z narodami Afryki. W tej chwili co trzecie dziecko afrykańskie cierpi z powodu głodu, a musimy wiedzieć, że tam ludzie jedzą raz dziennie. Może żyjmy trochę oszczędniej, wiedząc, że są inne wspólnoty kościelne, które potrzebują naszej pomocy. Kiedyś to do nas przyszli pierwsi misjonarze, teraz powinniśmy spłacić dług wdzięczności, bo Kościół jest kontynuacją misji. Bardzo chcielibyśmy uwrażliwić nasze społeczeństwo, że Kościół Chrystusowy jest jeden, że tam gdzieś daleko, w Afryce, mój czarny brat cierpi z głodu...
– W jaki sposób możemy Wam pomóc?
– Jeśli chodzi o adresy – mamy dwa domy w Polsce: Dom Formacyjny w Borzęcinie Dużym k. Warszawy (ul. Warszawska 826, 05-083 Zaborów) i Dom Rekolekcyjny w Piwnicznej-Zdroju (Śmigowskie 42, 33-350 Piwniczna-Zdrój). Mamy doskonałe ekipy ludzi młodych, energicznych, dynamicznych, ze stażem w Afryce, ale te domy trzeba administrować, a więc po kilku latach w Afryce wracają znowu na kilka lat do Polski. Każdy, kto się poczuwa do odpowiedzialności za dzieło misji w Afryce, może przejść odpowiednią formację i wspomóc naszą pracę. Oczywiście, misja nie jest przygodą, misja jest powołaniem. Jadąc tam, trzeba dać z siebie wiele i zostawić po sobie jakiś ślad.
– Będzie Ojciec teraz proboszczem w parafii katedralnej w Kairze. Czy będzie także obejmował opieką duszpasterską Polaków, którzy tam się znajdują?
– Tak. Byłem już w ambasadzie egipskiej i wiem, że jest tam m.in. dużo Polek, które wyszły za mąż za muzułmanów. Czasami są one w bardzo trudnej sytuacji. Jest tam też emigracja polska, jak w każdym kraju, ta starsza i ta młoda. Zamierzam w każdą niedzielę wieczorem sprawować dla nich Mszę św., a później próbować organizować coś w rodzaju agapy, żeby ci ludzie mogli się poznać, żeby mogli pomagać sobie w różnych sytuacjach. Taka jest moja idea.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.