Nie wolno skupiać się wyłącznie na przeszłości, nie można ciągle oglądać się, trzeba iść naprzód, otwierać się na współpracę i kontakty z innymi, również z prawosławnymi. Oczekujemy też jakiegoś gestu od Kościoła prawosławnego. Przecież to, co zrobiono we Lwowie w 1946 r., to był „czysty”, zwyczajny prozelityzm. Przegląd Powszechny, 11/2006
Bólem napawa fakt, że mimo tylu tragicznych doświadczeń nie ma zrozumienia, że źródłem wszelkiego zła jest zapomnienie o Bogu. Złożoność tej sytuacji domaga się od hierarchii i wszystkich wierzących autentycznego życia wiarą. Dlatego działania Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego mają na celu przypominanie o chrześcijańskich korzeniach ukraińskiej kultury i roli Kościoła w nowoczesnym państwie. O tym, że od historycznych początków Rusi najwyższy hierarcha był stróżem wiary i ojcem narodu. Dzisiaj Kościół musi uwzględniać potrzebę konsolidacji wysiłków wszystkich wierzących mieszkańców Ukrainy. Tu szczególna rola przypada spadkobiercom tradycji historycznego Kościoła kijowskiego. Jednak, aby Kościół na Ukrainie był bardziej wiarygodny, nie może być Kościołem podzielonym. W odnowę życia religijnego muszą być włączeni wszyscy wierzący.
Nie wolno skupiać się wyłącznie na przeszłości, nie można ciągle oglądać się, trzeba iść naprzód, otwierać się na współpracę i kontakty z innymi, również z prawosławnymi. Oczekujemy też jakiegoś gestu od Kościoła prawosławnego. Przecież to, co zrobiono we Lwowie w 1946 r., to był „czysty”, zwyczajny prozelityzm. Patriarchat Moskiewski zarzuca publicznie prozelityzm katolikom, zapominając o własnych działaniach tego typu. Pod karabinami rządowymi, w obecności biskupów prawosławnych i kilku odstępców greckokatolickich, bo za takich trzeba uznać księży Gabriela Kostelnyka, Michała Melnyka i Antoniego Pelweckija, zniszczono Kościół greckokatolicki.
Najważniejszym problemem jest jednak właściwe korzystanie z wolności, którą odzyskano za cenę ogromnych cierpień. Wolność to nie tylko dar, przez który człowiek się w pełni urzeczywistnia i wypowiada, wyrażając w nim całą swoją głęboką godność osobową jako Bożego stworzenia. Wolność to swoistego rodzaju scintilla Dei – iskra Boża stale żarząca się w ludzkim sercu i przypominająca o stworzeniu człowieka na obraz i podobieństwo Boże. Nie można dopuścić do marnowania jej wartości przez utylitaryzm, hedonizm i konsumpcjonizm, tak częste w dzisiejszej kulturze. Sytuacja wolności wymaga nowego podejścia: podjęcia religijnej i moralnej odnowy.
Wolność ta powinna również pogłębić postawę współodczuwania wyznaniowego (sympatheia), byśmy już wszyscy jako wolni czynili prawdę w miłości. Mówiąc językiem biblijnym, trzeba sprawić, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową – ku Chrystusowi (Ef 4,15). Dlatego należy się zastanowić, jak praktycznie realizować ekumenizm w dzisiejszych realiach istniejących napięć międzywyznaniowych na Ukrainie. Powinniśmy uświadomić sobie ze wzmożoną siłą niezaprzeczalny fakt wyznaniowy, iż jako chrześcijanie nie wierzymy przecież w „Innego”, choć zwykliśmy wierzyć „inaczej”.
P.S.
W Warszawie działają obecnie dwie cerkwie greckokatolickie. Jedna z nich, zbudowana w latach 1781-1784 wg klasycystycznego projektu Dominika Merliniego, znajduje się przy ul. Miodowej i jest zarazem siedzibą zakonu o. Bazylianów. Druga została uruchomiona kilka lat temu z powodu coraz większej liczby osób wyznania grekokatolickiego znajdujących się w Warszawie i jest afiliowana przy kościele o. Augustianów w Łomiankach pod Warszawą.
***
IHOR SZABAN, ur. 1975, dr, absolwent Instytutu Ekumenicznego KUL, wykładowca Lwowskiej Akademii Sztuk Pięknych i Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu (Instytut Katechetyczno-Pedagogiczny). Mieszka we Lwowie.