Filozofia na tropie duszy

Dusza ludzka, znana także jako dusza rozumna, istniała od samego początku ludzkości. Zaczęto jednak o niej mówić i zastanawiać się nad nią nieco później. eSPe, 86/2009



W tym samym czasie prężnie rozwijała się już tzw. filozofia chrześcijańska, która pełnymi garściami czerpała z filozofii wieków minionych, wykorzystując ją głównie do uprawiania teologii. Najwybitniejszym przedstawicielem starożytności chrześcijańskiej, czerpiącym z Platona, był wspomniany wcześniej Augustyn, a najbardziej znanym przedstawicielem średniowiecza, sięgającym do Arystotelesa, był Tomasz z Akwinu. Sama zaś filozofia chrześcijańska i jej dwie koncepcje duszy (w każdym razie niematerialnej) królowały przez wieki. Nie okazały się jednak dość trwałe, by przeżyć wszystko.

Nowożytny relatywizm

Na początku bowiem XVII wieku René Descartes (Kartezjusz), człowiek skądinąd wierzący, stwierdzeniem „Cogito, ergo sum” (Myślę, więc jestem) wkroczył w nowy okres filozofii – i w nowy sposób patrzenia na duszę. Uznał bowiem, że istnienie ma jedynie ten byt, który ma świadomość. Pierwiastek duchowy mają w sobie tylko te materialne byty, które wiedzą, że są. Tak więc duszy nie mają rośliny ani zwierzęta. Mają ją jedynie ludzie.

Materia organiczna jest mechaniczna, ciało zwierząt to maszyna. Ciało ludzi też jest maszyną – dusza bowiem odpowiada wyłącznie za myślenie. Dlatego też życie, które dotychczas było uważane za mające związek z duszą (nawet, gdy mówiono, że materia ma w sobie życie, opierano to na jakimś duchowym aspekcie materii), teraz zostało uznane za niezależne od duszy, za coś wypływającego bezpośrednio z materii. A myśl Kartezjusza była tylko kamieniem, który poruszył lawinę.

Kiedy bowiem zauważono, że istnieje tylko to, co sobie uświadomimy, cała filozofia, a także spojrzenie na duszę uległy relatywizacji. Dusza, podobnie jak Bóg, przestała być tematem rozważań filozoficznych w dawnym znaczeniu. Przez jakiś czas uznawano duszę za coś, co musi istnieć dla wyjaśnienia pewnych spraw, takich jak myślenie i świadomość. Nadal spotykamy ludzi, którzy w myśl Kartezjusza utożsamiają duszę ze świadomością – i stąd popularne twierdzenie, że płód ludzki to jeszcze nie człowiek; ponieważ nie myśli – więc nie jest.

Z czasem jednak niektórzy (choćby Marks i Engels, a także ich naśladowcy, m.in. Lenin) stwierdzili, że w zasadzie coś takiego jak natura ludzka, której wyznacznikiem jest przecież dusza rozumna, w ogóle nie istnieje. Skoro można było ograniczyć rolę duszy jedynie do świadomości, to równie dobrze można było pójść o krok dalej, by ograniczyć jej rolę do nieistnienia. Tak też wytworzyła się myśl materialistyczna, w zupełnie innym tego słowa znaczeniu niż w starożytności. Bo w starożytności skoro wszystko uznano za materialne – to duszę również. W nowożytności zaś skoro wszystko uznano za materialne, a dusza, gdyby istniała, byłaby niematerialna, to zwyczajnie musiała nie istnieć.

Tak też doszliśmy do czasów współczesnych. Sami, żyjąc w nich, widzimy ogromną mieszaninę poglądów wszelkich szkół filozoficznych, także jeśli chodzi o kwestię duszy. Łatwo możemy odkryć, że dominuje zapoczątkowany przez Kartezjusza (prawdopodobnie niechcący) relatywizm – „istnieje to, co chcę, by istniało”. Dołączając do tego kartezjańskie pojęcie duszy, która miałaby być odpowiedzialna jedynie za świadomość, dochodzi się do wniosku, że istoty nieświadome, a więc chociażby dzieci nienarodzone czy osoby niepełnosprawne umysłowo w ciężkim stopniu, nie posiadają duszy – czyli, prawdopodobnie, nie są ludźmi.

Trochę rzadziej, choć wciąż dość często, spotyka się osoby uważające, że dusza nie istnieje w ogóle, a nawet jeśli istnieje, to z pewnością nie jest nieśmiertelna (tu spoglądamy wstecz na epikurejczyków). Brak życia po śmierci, brak duszy, brak Boga – dla wielu ta perspektywa wydaje się najbardziej oczywista! Trzeci z kolei sięgają ku znów modnym filozofiom wschodnim i uznają, jak Plotyn, że przeznaczeniem duszy jest reinkarnacja lub, w ostateczności, stan zjednoczenia z Absolutem (a może raczej stan nieistnienia?) zwany nirwaną.

I tylko garstka arystotelików (lub tomistów), nierozumiana przez ludzi zamiłowanych w relatywizmie, materializmie i teoriach reinkarnacyjnych, stara się bronić odkryć starożytnej i średniowiecznej filozofii, która nielicznym wydaje się najlogiczniejsza, ale pozostałym – już nieaktualna i dawno umarła.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...