Filozofia na tropie duszy

Dusza ludzka, znana także jako dusza rozumna, istniała od samego początku ludzkości. Zaczęto jednak o niej mówić i zastanawiać się nad nią nieco później. eSPe, 86/2009



Dlatego też wyróżnił rozum bierny i czynny. Czynny porusza sam z siebie ten bierny po to, by mógł poznawać to, co na zewnątrz. Ostatecznie Arystoteles musiał przyznać, że skoro rozum czynny jest niezależny od materii, to jest on w jakiś sposób bytem niezależnym, a więc i nieśmiertelnym. Jest to dość skomplikowane stwierdzenie i nie wiemy, czy sam to rozumiał – prawdopodobnie nie potrafił jednak wpaść na lepsze rozwiązanie.

Powróćmy jednak do czasów postarystotelesowskich. Najpierw rzućmy okiem na stoików, którzy powrócili w koncepcji duszy do dawnej tradycji, twierdząc, że istnieje tylko to, co jest widoczne i działające; wrócili zatem do materializmu. Dusza dla nich, o ile istniała, była również, jak i ciało, materialna. Dalej posunęli się epikurejczycy ze swym założycielem – Epikurem. Być może swoją koncepcję duszy dostosowali do swego pomysłu na życie, a może odwrotnie – na podstawie koncepcji duszy doszli do pomysłu na życie.

Było nim życie w szczęściu, które to jako pierwsi odbierali na zasadzie przyjemności (nie tylko fizycznej, lecz również intelektualnej). Według nich dusza jest materialna – podobnie jak u Demokryta, składająca się z materii najsubtelniejszej – lecz także śmiertelna. Przy połączeniu koncepcji z pomysłem doszli do przekonania, że choć jedną z rzeczy, które odgradzają nas od szczęścia, jest strach przed śmiercią, to wcale nie musimy się tym przejmować.

Otóż ponieważ dusza jest śmiertelna i wraz z ciałem umiera, to póki istniejemy – nie ma śmierci, kiedy zaś nadchodzi śmierć – przestajemy istnieć. Po śmierci nie czeka nas żaden sąd, żadne pośmiertne życie, żadna kara wieczna. Epikur zresztą podobnie potraktował bogów: bogowie, jeśli istnieją, nie interesują się nami i światem, można więc żyć tak, jakby bogów nie było…

Późna starożytność i średniowiecze

Kolejna ciekawa propozycja spojrzenia na duszę pochodzi z III wieku po Chr. W tym czasie żył filozof zwany Plotynem, który częściowo oparł swe poglądy na poglądach Platona (podobnie jak żyjący pół wieku później Augustyn). Podstawą jego filozofii był system emanacyjny, wzorowany nieco na świecie idei Platona. Plotyn twierdził jednak, że byt jest jeden – cały świat stanowi ten sam byt. Byt ten emanuje, jakby świeci, a jego odblaskami jest wszystko to, co widzimy, a co wydaje się wielością.

Tak samo jak w wypadku słońca i jego promieni – gdy widzimy słońce, widzimy i promienie, choć w rzeczywistości są jednym i tym samym bytem. Dusza ludzka jest w tej sytuacji najniższą emanacją niematerialną i sama potrafi emanować jedynie materię – a więc ciało. Ciało, podobnie jak u Platona, jest dla niej czymś w rodzaju więzienia, ale dusza nie tyle usiłuje wyrwać się z ciała, ile raczej zamierza to ciało uświęcać. I tu pojawia się coś, co Plotyn zaczerpnął z dość popularnej filozofii Wschodu – reinkarnacja.

Dusza bowiem, by uświęcić materię, a ostatecznie zjednoczyć się z pierwszym bytem (czymś w rodzaju absolutu – czy wzmiankowanego przeze mnie przykładowo słońca), musi wcielać się w kolejne ciała. Jeśli uświęcanie poszło jej dobrze, pięła się w górę, trafiając do coraz lepszych ciał, a wreszcie powracając do świata niematerialnego. Jeśli jednak zachowywała się niegodnie – wcielała się w zwierzęta i rośliny. Działo się tak aż do momentu, gdy zaczynała działać lepiej, a wówczas ponownie pięła się w górę.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...