O tym, że bł. ks. Ignacy Kłopotowski był pionierem prasy katolickiej w Polsce, zaangażowanym wydawcą oraz redaktorem i dziennikarzem, wiedzą zapewne wszyscy Czytelnicy „Różańca”. Czy jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że podejmował on działania, które dziś określilibyśmy mianem „edukacji medialnej”? Różaniec, 9/2008
Przez określenie „edukacja medialna” rozumie się dziś przede wszystkim wychowanie do świadomego, odpowiedzialnego i selektywnego odbioru mediów. W czasach ks. Kłopotowskiego pojęcie to nie istniało. On sam jednak na łamach swych pism niejednokrotnie wskazywał swym czytelnikom zasady odpowiedzialnego podejścia do prasy. Cóż zatem im proponował?
Z artykułów ks. Ignacego bije głębokie przekonanie o konieczności czytania przez katolików dobrej prasy i książki. W słowie drukowanym widział potężne narzędzie przekazywania myśli. Doceniał jego walory edukacyjne, widział też wielkie możliwości mediów w promowaniu wiary. Dostrzegał przy tym również zagrożenia płynące z niewłaściwego ich wykorzystania, stąd apelował do swych czytelników, by sięgali po takie książki i gazety, które są pożyteczne i przekazują treści służące edukacji oraz rozwijaniu wiary. Podkreślał, że aby pisma katolickie mogły dobrze spełnić swe zadanie, „trzeba je pilnie czytać i rozszerzać je całymi siłami, aby dobre ziarno, jakie rozsiewają w duszy czytających, rozrosło się jak najbujniej i mogło wydać obfite plony”.
Ks. Kłopotowski jasno pokazywał spoczywający na każdym katoliku obowiązek selekcji i odpowiedniego doboru lektury. „Jak pokarm dla ciała może być posilny albo trujący, tak i książka lub pismo, które bierzemy do czytania, może być złe albo dobre, użyteczne lub szkodliwe. Dlatego ważną jest sprawą wybór tego, co czytać mamy, ważną jest sprawą, w jaki pokarm duchowy siebie i swoich domowników mamy zaopatrzyć. (…) Czytajmy więc, ale co czytać mamy, baczmy pilnie i pilnie dobierajmy, bo to bardzo ważna sprawa” – pisał.
Ubolewał przy tym nad rozdźwiękiem między wiarą a życiem, który, jego zdaniem, przejawia się m.in. w czytaniu gazet i książek wrogich Kościołowi. Pisał: „Pełno wszędzie rażącej sprzeczności pomiędzy tym, co się mówi, głosi, a tym, co się czyni. (…) Mówi, że jest katolikiem, uczęszcza gorliwie do kościoła, a w domu czyta pisma i gazety, co w ohydny sposób wyszydzają własną jego wiarę i plują w twarz temu wszystkiemu, co nosi piętno i charakter katolicki! Jak to wszystko można pogodzić z honorem godności i odwagi katolickiej?”.
Ks. Ignacy wiedział, że aby prasa i książka katolicka były czytane, nie wystarczy je tylko wydrukować. Potrzebne jest wsparcie całej rzeszy ludzi dobrej woli, którzy podejmą się ich dystrybucji i propagowania czytelnictwa. Szczególną rolę przypisywał tu kapłanom, dlatego też przekonywał swoich współbraci: „Lud weźmie taką gazetę i książkę, jaką my, kapłani, jego przewodnicy duchowi, podamy mu do ręki. (…) Stąd prasę katolicką i czytelnictwo katolickie powinniśmy, kapłani, wziąć do serca swego i całym wpływem swym szerzyć ją”.
Czytelników natomiast zachęcał, by nie tylko kupowali i czytali dobrą prasę, ale także przyczyniali się do jej szerzenia. Apelował do nich: „Ludzie, co Boga i szczerze zbawienie bliźnich kochają, całym sercem i ostatnim groszem rozszerzają dobre książki i pisma. (…) Jakżeż nam tedy na sercu leżeć winno, całe życie i wszędzie szukać dobrych pism i książek i szerzyć je między ludźmi. To prawdziwe apostolstwo!”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.