Na zmartwychwstanie na pewno nie można zapracować w sensie ekonomicznym, bo to nie jest świąteczny bon gwarantujący zakup szaty godowej z rabatem, aby wejść na ucztę weselną w Królestwie Bożym. Aby zmartwychwstać, trzeba nie tyle wypracowywać swoje zbawienie, ile przyjąć postawę syna wobec Boga Ojca. Przewodnik Katolicki, 8 kwietnia 2007
Jak mamy żyć tu na ziemi, by solidnie „zapracować” na swoje zmartwychwstanie?
- Na zmartwychwstanie na pewno nie można zapracować w sensie ekonomicznym, bo to nie jest świąteczny bon gwarantujący zakup szaty godowej z rabatem, aby wejść na ucztę weselną w Królestwie Bożym. W duchowości chrześcijańskiej możemy mówić o egzystencji paschalnej. Aby zmartwychwstać, trzeba nie tyle wypracowywać swoje zbawienie, ile przyjąć postawę syna wobec Boga Ojca i tak jak Jezus realizować plan zbawienia w posłuszeństwie i w mocy Ducha Świętego. Nasze życie jest zatem wstępowaniem w Jego ślady, w celu wypełnienia misji, którą powierzył nam sam Bóg. Droga, którą musimy przebyć, by tę misję wypełnić jest jak najbardziej realna i prawdziwa. Jest to jedyna droga życia - droga krzyżowa. Rytm naszego życia, jak pisze w Ewangelii święty Jan, to „dynamika ziarna pszenicy”. By powstać z martwych, musimy codziennie umierać, w ten sposób „zapracowując” na nasze zmartwychwstanie.
W dynamice paschalnej naszego życia nie możemy nie wspomnieć o sakramencie, który ustanawia Zmartwychwstały. Jezus, spotykając się z uczniami, tchnął na nich i dał im władzę odpuszczania grzechów.
Ostatnio uczestniczyłem w Szkole Spowiedników organizowanej przez braci kapucynów z Krakowa. Jeden z wykładowców mówił o moralności: chrześcijańskiej i laickiej. W etyce współczesnego świata stawia się ideały, ale zapomina się o realnej potrzebie wzrostu i nawrócenia. Nasze umierania zakłada wejście w cywilizację miłosierdzia. Aby zmartwychwstać, trzeba odkrywać tajemnicę sakramentu spowiedzi, tajemnicę wejścia w rzeczywistość śmierci, czyli grzechu, by żałując za popełnione błędy, powstać dzięki łasce przebaczenia i doświadczyć daru nowego życia.
Rozmawiał Michał Bondyra
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
» | »»