Najważniejszy Prezent

Niemal weselne przyjęcie w restauracji poprzedzone kilkumiesięcznym stresem związanym z wkuwaniem katechizmu, przeliczanie pieniędzy podarowanych przez krewnych w kopertach z „Pamiątką I Komunii Świętej” i licytacja najlepszych prezentów wśród kolegów z klasy – to wszystko ominęło naszą córkę. Przewodnik Katolicki, 6 maja 2007




Pojednanie

Przez kilka miesięcy raz w tygodniu jeździliśmy na katechezy, które prowadziła wspaniała i niezwykle ciepła katechetka. W grupie było sześcioro dzieci i ich rodzice, którzy zawsze przysłuchiwali się katechezie. Nina uwielbiała te spotkania: było dużo śmiechu, radości i modlitwy. To, co przede wszystkim było widoczne, to zaangażowanie rodziców w przygotowanie. Razem z dzieckiem prowadziliśmy zeszyt rysując i przypominając sobie, o czym była mowa na katechezie. Całą rodziną wieczorami odmawialiśmy Różaniec. Wiedzieliśmy, że nasz dom oczekuje na coś bardzo ważnego, że nasze dziecko czeka – naprawdę czeka – na wielki dzień.

Wczesne Komunie św. odbywają się zazwyczaj w Wielki Czwartek. Tydzień przedtem dzieci przystąpiły do pierwszej spowiedzi – to było wielkie święto. Zdarza się w tradycyjnym przygotowaniu do I Komunii Świętej, że sakrament pojednania traktuje się marginalnie, przejściowo lub pomocniczo. Nacisk kładzie się na odróżnianie dobra od zła i sporządzaniu listy grzechów, ale zapomina się o tym, że ten sakrament to przede wszystkim przebaczenie, dziecko w nim właśnie doznaje tego, że Bóg kocha je pomimo „listy” grzechów. Tego dnia pościliśmy i modliliśmy się, chcieliśmy aby nasze dziecko zapamiętało ten moment na zawsze: Pan Bóg przebacza człowiekowi. Z tej okazji kupiliśmy naszej córce nową sukienkę, a po spowiedzi poszliśmy całą rodziną do kawiarni na lody. Było przecież z czego się radować!

Jezus i fartuszek

I Komunia Święta była przede wszystkim wydarzeniem rodzinnym. Moja córka nie przeżywała jej w tłumie koleżanek, ale między nami: rodzicami i młodszym bratem. Przed wejściem do kościoła rodzice błogosławili swoje dzieci. Przez całą Mszę św. Nina siedziała między nami w ławce. Komunię św. też przyjmowaliśmy razem. Nigdy tego nie zapomnimy.

Ponieważ był to Wielki Czwartek nie mogło być mowy o żadnym przyjęciu, poza tym ten dzień miał być przeżyciem spotkania z Jezusem, a nie czasem imprezy. Moja córka była szczęśliwa – autentycznie i szczerze szczęśliwa – bo przyjęła do swego serca Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. Wiedziała, że to jest najważniejszy prezent w jej życiu.

Katechetka powiedziała dzieciom, że w domu dostaną od rodziców jeszcze jeden prezent – fartuszek. Wieczorem, po Mszy św. pojechaliśmy razem z chrzestnymi Niny do domu na skromną kolację, a Nina założyła na albę fartuszek i usługiwała nam przy stole. Teraz mogła stać się jak Jezus Chrystus – służyć drugiemu z miłości do niego. Zapewniam, że nie traktowała tego jako kary, wręcz przeciwnie! Nigdy nie widziałam jej bardziej szczęśliwej niż w Wielki Czwartek 2004 roku.
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...