Badacze systemu komunistycznego zwracali uwagę na kopiowanie przez komunizm różnych form kultu religijnego i wprowadzanie ich do obyczajowości świeckiej, a nawet do rytuału życia politycznego. Przewodnik Katolicki, 9 grudnia 2007
Wymyślano na przykład ceremonię „nadania imienia” dziecku, nieudolnie naśladującą chrzest święty. A w przestrzeni publicznej budowano różne mutacje warszawskiego Pałacu Kultury, mające w istocie zastąpić budowle kościelne. Pisma Lenina czy Stalina miały zająć miejsce Biblii itd. Komuniści zrozumieli dość szybko, że naturalna dla człowieka potrzeba wiary musi znaleźć miejsce realizacji. I sprytnie w miejsce Boga i Jego świętych podstawili Lenina i Stalina ze zgrają partyjnych sekretarzy, co szybko zmieniło się w niezamierzoną parodię.
Przypomniałem sobie o całym pseudoreligijnym sztafażu systemu komunistycznego sięgnąwszy po unijną Kartę Praw Podstawowych. Pierwsza lektura tego niewielkiego dokumentu prowadzi do wniosku, że oto biurokraci postanowili poprawić Dekalog. No i wyszło jak wyszło. Karta do Dziesięciorga Przykazań ma się tak, jak Pałac Kultury do gotyckich katedr
Pobieżna lektura dokumentu może prowadzić do wniosku, że w zasadzie nie ma się o co kłócić. Ot, zamiast w dziesięciu zdaniach, prawa człowieka zdefiniowano w 54 artykułach. Kłopotem staje się jednak już lektura preambuły Karty. Można mieć wrażenia, że jej twórcy zupełnie jak autorzy dokumentów z czasu rewolucji (zarówno francuskiej, jak i sowieckiej) zdają się obawiać użycia takich słów jak Bóg czy chrześcijaństwo. Mówią o Europie „świadomej swego duchowo-religijnego dziedzictwa”. Ciekawe jakiego? Może odwołując się do dziedzictwa niczym starożytni Rzymianie będziemy mówili „na Jowisza”? Jak zwracał uwagę w swojej analizie dokumentu Jan Paweł II, Karta Praw Podstawowych źródło swojej słabości ma właśnie w braku zakorzenienia. Uparte odcinanie się od chrześcijańskich korzeni Europy i europejskości sprawia, iż ten dokument jest zamkiem zbudowanym na piasku.
Ale fakt braku fundamentów można zarzucić sporej części unijnego ustawodawstwa. Jeśli załatwia ono jakieś ważne sprawy, to nie ma powodu, by je odrzucać. Raczej trzeba mieć po prostu świadomość jego ograniczoności.
Z tego punktu widzenia Karta powtarzająca obowiązujące we wszystkich państwach unijnej Europy zapisy jest dokumentem nieszkodliwym. Jeżeli potraktujemy ją jako dokument techniczny, potwierdzający wolności i prawa obywatelskie i deklarujący dobrą wolę władz państwowych wobec uprawnień obywateli, to czegóż tu się czepiać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.