publikacja 03.04.2007 20:48
Ważne jest postępowanie zgodne z głosem sumienia i nieustanne jego kształtowanie. Tygodnik Powszechny, 1 kwietnia 2007
Konfesjonał
Pozostaje jeszcze pytanie, w jaki sposób powyższe rozstrzygnięcie zastosować w praktyce? Może się pojawić pokusa – i to zarówno u penitenta, jak u spowiednika – działań łatwych, bo jednostronnych. Penitent uzna, że nie czuje się na siłach, by ponosić odpowiedzialność za błędy Magisterium. Rozstrzygnie w sumieniu, że nie mają one wpływu na stan jego łaski, dlatego będzie postępował zgodnie z sumieniem, a niezgodnie z nauczaniem Kościoła, jednocześnie przystępując do sakramentów. Z kolei spowiednik może powiedzieć: „Twoje trudności z zaakceptowaniem normy to twój problem. Dopóki się z nim nie uporasz, nie możesz czuć się w pełni katolikiem". W ten sposób obaj w praktyce „konsumują" niechciany przecież brak jedności.
Tymczasem, jak już było powiedziane, problem jest wspólny i powinien być rozstrzygany na wokandzie wspólnoty, czyli w konfesjonale. Wydaje się ponadto, że tak jak w przypadku zwykłej spowiedzi o jej skuteczności decydują dyspozycje podmiotowe penitenta (odwaga przyznania się do grzechów, żal i postanowienie poprawy), tak i w tym przypadku decydująca jest postawa wierzącego wobec niechcianego nieposłuszeństwa: odwaga przyznania się do niego, cierpienie z powodu braku jedności i pragnienie zaradzenia temu. Odwaga, cierpienie i pragnienie, jak sądzę, decydują o stanie łaski dopuszczającej do Komunii sakramentalnej.
Dziękuję ks. Pawłowi Żarkowskiemu za zwrócenie uwagi na niektóre pułapki podczas pisania tego tekstu.
Sumienie a głos Kościoła