Sumienie a głos Kościoła

Ważne jest postępowanie zgodne z głosem sumienia i nieustanne jego kształtowanie. Tygodnik Powszechny, 1 kwietnia 2007




A jednak różnica w intuicyjności obu norm: „nie zabijaj" i „nie masturbuj się w celu oddania nasienia do badania", wydaje się za słaba, by mogła stanowić poszukiwane rozwiązanie konfliktu sumienia. Obiektywne trudności w zrozumieniu danej normy mogą tłumaczyć psychologiczne powody nieprzyjęcia jej i pojawienia się w sumieniu niezawinionego błędu, ale nie tłumaczą dostatecznie mocno ani pewności przeciwnego normie sądu sumienia, ani jego racji. Konflikt między sumieniem wierzącego a nauczaniem Kościoła polega przecież na tym, że wierzący dochodzi do pewności, iż Magisterium się myli. Czy Magisterium może się mylić?

Tu właśnie dochodzimy do sedna sprawy: ogólne normy „nie zabijaj", „nie cudzołóż", „nie uprawiaj nierządu" należą do prawd, w których Kościół odnajduje swoją tożsamość. Nie może się godzić na ich kwestionowanie, gdyż w ten sposób zaprzeczyłby sobie i swojej misji. Natomiast szczegółowe normy w dziedzinie etyki małżeńskiej należą do tej części doktryny, która podlega rozwojowi, już choćby z tego powodu, że w pewnej mierze zależy ona od ciągle rozwijającej się wiedzy. Intuicja wierzącego, który ma nie tylko teoretycznie zaakceptować dane normy, ale także próbować wcielać je w życie, może okazać się trafniejsza i bardziej dalekowzroczna niż dotychczasowe nauczanie Kościoła. Ta możliwość po pierwsze – nadaje zupełnie innej wagi owemu niechcianemu nieposłuszeństwu, a po drugie – wskazuje, że brak pożądanej jedności i zgody jest problemem wspólnym: i wierzącego, i wspólnoty Kościoła.

Takie spojrzenie znajduje swoje niespodziewane potwierdzenie w instrukcji Kongregacji Nauki Wiary o powołaniu teologa w Kościele. Dokument omawia analogiczną sytuację: kwestionowanie w sumieniu przez teologa niektórych prawd głoszonych przez Kościół. Instrukcja akceptuje taką sytuację pod warunkiem, że poddawane w wątpliwość nauczanie dotyczy „materii, która sama w sobie może podlegać udoskonaleniom". Dlatego wpierw zaleca sprawdzenie, „jakiego rodzaju autorytet został zaangażowany w daną wypowiedź". Równocześnie Kongregacja przyznaje (to wyznanie bez precedensu!): „Wśród tego rodzaju wypowiedzi, podyktowanych roztropnością, zdarzały się dokumenty Urzędu Nauczycielskiego, które nie były wolne od braków. Pasterze nie zawsze natychmiast rozumieli wszystkie aspekty lub całą złożoność pewnych zagadnień. (...) Teolog wie, że pewne wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego mogły być usprawiedliwione w czasie, w którym zostały ogłoszone, odnosiły się bowiem do twierdzeń zawierających gmatwaninę sądów prawdziwych i takich, które mogły od prawdy odbiegać. I dopiero upływ czasu pozwolił na właściwą ich ocenę, a dzięki pogłębionym studiom mógł nastąpić prawdziwy postęp w zakresie doktryny". W końcu dokument liczy się z możliwością, że stan konfliktu sumienia teologa i nauczania Magisterium może okazać się długotrwały: „Może zdarzyć się, że po przestudiowaniu nauczania Urzędu Nauczycielskiego, z wolą wysłuchania go w pełni, trudność nie ustępuje, ponieważ argumenty przeciwne wydają się teologowi słuszniejsze. Stając wobec twierdzenia, którego rozumowo nie może przyjąć, powinien pozostać otwarty na wnikliwe pogłębienie danej kwestii".

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...