Europa od czasów odkryć Kolumba panowała nad światem w sensie politycznym i kulturowym. Teraz ów monopol się skończył. Tygodnik Powszechny, 27 stycznia 2008
Reporter powinien więc działać w pojedynkę. Tymczasem dziennikarze krążą po świecie stadami. Poznają świat czy tylko relacjonują wydarzenia?
Stado dziennikarskie, do którego też zdarzało mi się przynależeć, pojawia się tam, gdzie wybucha wojna, konflikt, gdzie ma miejsce wydarzenie światowej wagi. Kiedy dramat się kończy albo przedłuża, stado przenosi się gdzie indziej. Ale to dotyczy dziennikarzy dostarczających bieżące informacje.
Natomiast prawdziwe poznanie świata, dzięki któremu moglibyśmy dotknąć innej rzeczywistości, posmakować jej, wymaga podróżowania, czasu, obcowania z innym człowiekiem. Zbliżenie między ludźmi nie dokonuje się błyskawicznie. W pierwszym odruchu człowiek, stykając się z ludźmi innej rasy czy innej religii, odczuwa rezerwę. Dopiero po jakimś czasie, po przełamaniu dystansu i nieśmiałości, ludzie zaczynają się otwierać. I to jest najcenniejszy moment kontaktu z innym, który przekazuje nam wiedzę o sobie, o świecie, a my przekazujemy nasz świat jemu. Następuje wzajemne wzbogacenie. Reportaż może się narodzić tylko z takiego kontaktu.
Pięknie Pan mówi o wzajemnym poznawaniu się ludzi różnych kultur, ras, narodowości, a tymczasem historia ludzkości to przede wszystkim historia wojen, krwawych konfliktów.
Gdyby to była cała prawda o świecie, dawno byśmy się wyniszczyli.
A ludzkość jednak istnieje, ludzi jest coraz więcej, a nie coraz mniej. Rocznie w skali planety przybywa nas ok. 80 milionów. Nie da się ukryć, że to media fałszują obraz świata, koncentrując się na złu, które się dobrze sprzedaje. Nasiliło się to w momencie, gdy informacja stała się towarem, na którym można nieźle zarobić. Mediami zainteresował się wielki biznes. W potężnych stacjach telewizyjnych na świecie coraz rzadziej spotyka się dziennikarzy. Przeważają ludzie interesu, dla których liczy się sensacja, a nie rzetelny obraz rzeczywistości.
W tej chwili toczy się na świecie około 40 małych konfliktów zbrojnych, w których bierze udział nie więcej niż jeden procent ludzkości. Zatem 99 procent ludzi żyje często w trudnych warunkach, ale nie ginie na wojnie.
Wróćmy do założenia, że nie ma kultur niższych i wyższych. Dziś, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, jest to zasada organizująca życie społeczne. Ale czy poprawność polityczna nie prowadzi do zatarcia hierarchii, do totalnego pomieszania pojęć i wartości? Czy rzeczywiście gawędziarza z indiańskiej wioski można postawić w jednym szeregu z Szekspirem?
Kultura europejska wydała wielu geniuszy. Z Platonem nikt się nie może równać, podobnie jak z Bachem czy z Szekspirem. Ale Malinowskiemu nie chodziło o porównywanie kultur, o stawianie znaku równości między Szekspirem a plemiennym gawędziarzem. Nie da się ich porównać, ale w ramach swoich kultur spełniają tę samą rolę: zaspokajają duchowe potrzeby człowieka. Na tym polega istota kultury, że zaspokaja wewnętrzne potrzeby człowieka odróżniające nas od świata zwierzęcego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.